Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Idealna para

Rano, tak jak w każdy poniedziałek obudził mnie dźwięk budzika. Szybko go wyłączyłam i rozejrzałam się po pokoju na szczęście nikogo nie było. Lekko przetarłam oczy i podeszłam do szafy się ubrać.

Było dość zimno, więc postawiłam na czarne dresy i tego samego koloru bluzę. Podeszłam do toaletki z zamiarem pomalowania się ale gdy spojrzałam w lustro zamarłam.

-Jeremiah!- krzyknęłam na cały dom a po chwili chłopak już się zjawił w drzwiach.

Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.

-Możesz mi do cholery wyjaśnić czemu mam różowe włosy?!

-Karma, a tak szczerze pasują ci.- powiedział i nadal stał w drzwiach.- i tak to jest trwała.

Podeszłam i stanęłam przed nim, chłopak popatrzył się na mnie z góry z widocznym uśmiechem. Szybko mu dałam z całej siły z liścia.

-Zabiję cię. - powiedziałam ostro patrząc na niego.- jak ja pójdę tak do szkoły?!

-Tak jak ja.- odpowiedział z uśmiechem.- z kapturem na głowie, chyba,że wolisz perukę.

Od razu założyłam kaptur i wróciłam do toaletki, zaczęłam się malować a chłopak cały czas stał w drzwiach i się na mnie patrzył co zaczynało mni już delikatnie wkurzać.

-Możesz przestać się na mnie patrzyć? - zapytałam malując rzęsy.

-Mogę ale nie muszę.- powiedział i skoczył na moje łóżko.

Jeszcze tego brakowało.

Gdy skończyłam już wszystko i poczesałam moje cudowne różowe włosy zeszłam na dół i położyłam się na kanapie.

-A śniadanie?- zapytał chłopak stając przede mną.

-Nie jem. - odpowiedziałam cicho.

Jakoś nie lubię jeść śniadań rano chyba, że jestem jakoś mega głodna.

-Jesz.- powiedział i poszedł do kuchni.

Po chwili wrócił z kanapkami na talerzu i podał mi je ale ich nie wzięłam.

-Jak nie chcesz sama to ci pomogę.- uśmiechnął się i zaczął robić kanapką jakieś szlaczki w powietrzu.- leci samolocikkkk.

Odsunęłam się lekko ze śmiechem ale chłopak wepchał mi ją do buzi i odszedł z uśmiechem, więc niestety musiałam ją zjeść. Gdy już skończyłam popatrzyłam na zegarek, 7:55.

-Jeremiah, mamy pięć minut!- krzyknęłam i wybiegłam z domu a on za mną i wsiedliśmy do auta.

Dojechaliśmy jakoś dwie minuty po rozpoczęciu lekcji, szybko wbiegliśmy do sali ale od razu się zatrzymaliśmy gdy zobaczyliśmy surowy wzrok nauczycielki.

-Kaptury w dół i siadacie razem w ostatniej ławce.- powiedziała wrednie.

Razem?!

Usiadłam w ławce o której powiedziała nauczycielka a Jere obok mnie, spojrzałam na niego.

-Zapomnieliśmy plecaków z domu.- powiedziałam do niego cicho.

Nagle cała klasa ucichła a my spojrzeliśmy na nauczycielkę z lekkimi uśmiechami.

-Nie dość, że kaptury na głowie to nie mają plecaków.- powiedziała z taką jakby odrazą.- ściągać kaptury i to natychmiast.

Popatrzyłam na chłopaka i w tym samym czasie ściągnęliśmy kaptury a cała klasa zaczęła się z nas śmiać, z kolei nauczycielka popatrzyła sie na nas groźnym spojrzeniem.

-Czy to jest jakieś przedstawienie czy coś podobnego? Nie! To jest szkoła więc zapraszam do dyrektora!

-Za co? Za to że mamy pofarbowane włosy?!- popatrzyłam się na nią wkurzona.- pani też jest farbowana i nikt nic nie mówi!

-Nie pogarszają swojej sytuacji dziecko. - powiedziała.

Wzięłam telefon z ławki i wyszłam wkurzona z klasy a za mną chłopak, od razu ruszyłam do wyjścia ze szkoły.

-Gdzie ty idziesz?- zapytał chłopak stając przede mną.

-Do domu, nie zamierzam tłumaczyć się z tego że ktoś mi pofarbował włosy.- odpowiedziałam i ominęłam go.

Lekko się zdziwiłam kiedy chłopak nie zawrócił tylko poszedł za mną, objął mnie ramieniem i tak wróciliśmy do domu. (Bo oczywiście musiał u mnie coś zostawić).

Weszliśmy do środka domu i zobaczyliśmy na kanapie Nancy która gdy nas zauważyła zaczęła się śmiać i mnie przytuliła.

-Co wam się stało z włosami?- zapytała ze śmiechem patrząc na nas.

-Lekka sprzeczka.- uśmiechnęłam się.

-Dzieci.- śmieje się.

-Jesteś tylko kilka lat starsza od nas.- zauważyłam .

Odeszła z uśmiechem w ja obróciłam się w stronę chłopaka.

-Możesz już iść.- mówię do niego.

-Stacy! Jere możesz zostać jak chcesz, twoja siostra zaraz przyjdzie więc możesz wyjść z nią.- powiedziała z uśmiechem.

-Jasne dzięki.- uśmiechnął się i poszedł do mojego pokoju a ja spojrzałam na Nancy.

-Stacy nie bądź taka nie miła dla niego, to fajny chłopak.- powiedziała do mnie.

-Fajny chłopak? Patrz na moje włosy.- powiedziałam wyciągając różowe pasemko spod kaptura.

-Pasują ci, patrz też mam różowe pasemka mamy matching.- powiedziała z uśmiechem i rozwiązała swoje włosy żeby mi pokazać.

Jeszcze chwilę gadałam z Nancy aż usłyszałam, że coś na górze spada i się roztrzaskuje. Szybko przerwałam rozmowę z dziewczyną i pobiegłam do góry. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka, który stał nad rozbitą lampą ale gdy mnie zobaczył próbował ją jakoś zakryć.

-Nie no zabiję cię.- powiedziałam i podeszłam do lampy a raczej pozostałości z niej. - masz mi ją odkupić.

-No dobra.- powiedział cicho. - przepraszam tylko chciałem ją włączyć.

Nic nie powiedziałam tylko zaczęłam ją zbierać a chłopak ze mną i wyrzuciliśmy wszystko do śmieci, chwilę gadaliśmy a raczej się kłóciliśmy aż usłyszeliśmy rozmowy na dole.

-Jere, Emily  przyszła!- usłyszeliśmy głos mojej przyjaciółki z dołu.

Chłopak uśmiechnął się szeroko i zbiegł na dół a ja poszłam za nim i gdy ją zobaczył rzucił się na nią i przytulił ją z całej siły. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok.

Widać, że ją kocha.

-Hej jestem Emily.- powiedziała dziewczyna i się do mnie przytuliła.

-Hej, Stacy.- przedstawiłam się również.

-Ej może zagramy w butelkę?- zapytała Nancy z uśmiechem.

Wszyscy krzyknęli głośne "tak!", ja wzięłam jakąś butelkę i wszyscy usiedliśmy w kole. Pierwsza kręciła Emily i wypadło na Nancy.

-Pytanie czy wyzwanie?- zapytała z uśmiechem.

- Pytanie.- odpowiedziała z uśmiechem.

Teraz ja wkraczam do akcji.

-Masz  chłopaka?- zapytałam z uśmiechem.

Dziewczyna się na mnie popatrzyła i zrobiła się lekko czerwona.

-Masz?!- krzyknęłyśmy z Emily w tym samym czasie.

-Dziewczyno wydałaś się.- powiedział chłopak ze śmiechem.

-Mam...- odpowiedziała cicho.- ma na imię Bradley...

Popatrzyłam zdziwiona na Jeremiaha, który też się na mnie tak patrzył.

-Bradley?!- krzyknęłam.- jak wygląda?

Dziewczyna opisała z dokładnością wygląd chłopaka.

To był ten Bradley.TEN OD JEREMIAH'A.

-Dobra to lecimy dalej.- uśmiechnęłam się i podkręciłam butelką która wypadła na Jeremiah'a.

-Dawaj młody, pytanie czy wyzwanie?- zapytała się go jego siostra.

-Wyzwanie.- odpowiedział.

Dziewczyny popatrzyły po sobie z dziwnymi uśmiechami.

-Zadzwoń do najładniejszej dziewczyny ze szkoły. - powiedziała z uśmiechem.

Chłopak głośno westchnął i zadzwonił do kogoś a po chwili czułam wibracje w tylnej kieszeni. Popatrzyłam się na niego a on szybko się rozłączył a wibracje w mojej kieszeni zniknęły.

Nie wierzę...

Popatrzyłam na dziewczyny, które szeroko się do mnie uśmiechały a Jere podkręcił butelką, która wypadła na Emily.

-Wyzwanie.- powiedziała od razu.

-Musisz pomalować Jeremiah'a.- powiedziałam rozbawiona.

Ona szybko pobiegła na górę zapewne po moje i Nancy kosmetyki a gdy wróciła zaczęła malować chłopaka. Oczywiście on tego nie chciał więc przywiązaliśmy go liną do krzesła. Gdy już skoczyła wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.

-Idealnie pasuje do różowych włosów.- przyznała Nancy.

Dziewczyny popchnęły mnie w stronę chłopaka tak że stanęłam przy nim, popatrzyłam się na nie a one się nam przyglądały.

-Idealna para.- uśmiechnęły się.

Odsunęłam się od niego i poszłam na górę.

Bez przesady.

Położyłam się na łóżku, a po jakimś czasie przyszedł do mnie Jeremiah.

-Zmyjesz to ze mnie?- zapytał cicho a ja po chwili zmyłam z niego cały makijaż. - mam dla ciebie cudowne wieści, zostajemy na noc.

Położył się na moim łóżku a ja go z niego zrzuciłam.

-Ty śpisz na dachu.- powiedziałam z wrednym uśmiechem.

Chłopak zamknął oczy na podłodze a po chwili zasnął.

Nie lubię go.

Również zamknęłam oczy i po długiej chwili zasnęłam.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥

Hejo hejo

Właśnie wleciał nowy rozdział podoba się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro