Chuj
Szczerze?
Nigdy bym nie pomyślała, że właśnie w tej chwili będę leżała w łóżku obok chłopaka, który wtulony jest w mój brzuch. Obok chłopaka, którego przez te kilka tygodni nienawidziłam a raczej sobie to wmawiałam, bo od początku tej znajomości coś mnie do niego ciągnęło. I którego kocham całym sercem i wiem, że mnie nie zrani.
Myliłam się...
Wplątałam dłoń w jego puszyste i lekko kręcone włosy. Uśmiechnęłam się pod nosem i lekko za nie pociągnęłam, przez co chłopak obrócił się plecami w stronę sufitu i wtulił twarz w mój brzuch przykrywając się kołdrą. Westchnęłam cicho i odkryłam twarz chłopaka.
Żeby mi się nie udusił
Chociaż w sumie...
-Jere... Daj mi wstać...- powiedziałam powoli lekko zaspanym głosem
-Ne... Moja poduszka...-odpowiedział jak dziecko ale z zajebistą chrypką
-Dam ci poduszkę ale puść mnie proszę
Chłopak odwrócił się do mnie tyłem zabierając przy tym mi całą kołdrę. Popatrzyłam na niego po czym wstałam i przebrałam się w ubrania te co wczoraj z racji tego, że u blondyna niczego nie miałam. Obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że chłopak już wstał i przeglądał coś na telefonie nawet na mnie nie patrząc ani razu.
Zajebiście
Schowałam wszystkie swoje rzeczy do plecaka i założyłam go na ramię. Jeremiah przez cały czas mnie ignorował stanęłam w drzwiach i spojrzałam na niego.
-Kurwa jak masz jakiś problem i zamierzasz się na nie obrażać za nic to spoko ale powiedz mi to w twarz a nie mnie ignorujesz! Co obrazisz się o to, że chciałam wstać i się przebrać? A może w ogóle o to, że u ciebie spałam?- zaczęłam lekko zdenerwowana
Jeremiah podniósł na mnie wzrok spod komórki i obdarzył mnie zmęczonym spojrzeniem po czym znowu zajął się telefonem.
-Jak ci coś nie pasuje to tam są drzwi- pokazał głową na drzwi
-Nie wierzę...-mruknęłam cicho i skierowałam się do drzwi
Zeszłam szybko na dół przy okazji wpadając na wchodzącą właśnie do domu Emily.
-Przepraszam... Zamyśliłam się- powiedziałam szybko
Dziewczyna objechała mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na moich oczach, przez chwilę się w nie wpatrywała aż w końcu się odezwała.
-Wszystko w porządku? Wygląda jakbyś się miała zaraz rozpłakać...-zapytała widocznie zmartwiona
-Mhm... Po prostu Jeremiah ma jakiś problem ale to w sumie nie ważne- ubrałam szybko buty i wcześniej się z nią żegnając wyszłam z domu
-Jereniah masz przejebane!!!- usłyszałam tylko krzyk Emily
Nie zareagowałam na to tylko ruszyłam w stronę parku. Chyba na razie nie jestem w stanie wrócić do Nancy i się jej z wszystkiego tłumaczyć. Usiadłam na ławce gdy już doszłam i popatrzyłam się w fontannę przede mną.
Serio myślałam że mu na mnie zależy ale widocznie jestem jego kolejną dziwką do kolekcji.
I gdy ciągle wpatrywałam się w wodę lecącą z fontanny po prostu się popłakałam. Próbowałam to jakoś opanować ale za żadne skarby mi się nie udało. W pewnym momencie kucnęła przede mną podobnego wzrostu do mnie blondynka ze ślicznymi zielonymi oczami i piękną talią. Złapała moje dłonie i lekko je ścisnęła popatrzyła się na mnie z lekkim uśmiechem.
Kojarzę ją skądś...
-Wszystko dobrze kochana?- zapytała cicho tak jakby nie chciała mnie doprowadzić do większego płaczu
Wytarłam łzy w rękaw bluzy... Jeremiaha, którą mu zabrałam przy wychodzeniu z jego domu. Popatrzyłam się na nią ze sztucznym uśmiechem.
-Tak, po prostu... W sumie to nie takie ważne - powiedziałam cicho
-Słuchaj... Wiem, że się nie znamy ale możesz się wygadać nie będę niczego oceniać - zaczęła z uśmiechem - a tak w ogóle jestem Lea
-Śliczne imię- uśmiecham się lekko- Stacy
-Jak ładnieeeee
-Mam takie trochę nietypowe pytanie mogę się tylko przytulić?- zapytałam cicho
Dziewczyna wstała i rozłożyła ręce a ja natychmiast się w nią wtuliłam. Tak, wiem, że jej nie znam ale coś mi podpowiada, że to się jeszcze zmieni. Stałyśmy tak kilka minut po czym się odsunęłam od dziewczyny i popatrzyłam na nią. Chociaż już lekko się uspokoiłam.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się już mocniej niż wcześniej
-Nie masz za co, takie ślicznotki jak ty nie powinny płakać - zaśmiała się - więc nie rycz i weź się do garści
Popatrzyłam na nią z uśmiechem i zaśmiałam się cicho.
-Chyba po prostu muszę pobyć chwilę sama, nie, że cię wyganiam ale wiesz po prostu chcę sobie wszystko przemyśleć
Jeszcze chwilkę z nią porozmawiałam i blondynka odeszła jak się domyślam do domu. Jakiś czas siedziałam na ławce aż w końcu tak jak powiedziała Lea wzięłam się w garść i powolnym krokiem skierowałam się w stronę domu. Szłam tak i szłam rozmyślając o chłopaku, który w ostatnich dniach zamieszał mi w głowie. Wzięłam głęboki wdech poprawiając plecak na plecach i otworzyłam drzwi po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się i zauważyłam pełno rozrzuconych ubrań na ziemi a z pokoju u góry dobiegały dość dziwne dźwięki. Odłożyłam plecak przy drzwiach i po zdjęciu butów skierowałam się w stronę schodów po których po chwili weszłam. Stanęłam przed drzwiami do pokoju Nancy i przyłożyłam głowę do drzwi, w jej pokoju jakoś nagle wszystko ucichło, więc wcześniej biorąc wdech otworzyłam drzwi jej pokoju i weszłam do środka. Wzrok natychmiast skierowałam w stronę łóżka. Nancy jak i Bradley, z którym była od razu gdy mnie zobaczyli przykryli się kołdrą najszybciej jak potrafili. Stałam jak wryta, w sumie tak jak oni. Patrzyli się na mnie cali czerwoni.
-Stacy... Szybko wróciłaś...- powiedziała szybko co znaczy, że jest lekko zaskoczona i zawstydzona
-Wiecie co ja może jeszcze zdążę na drugą lekcje- rzuciłam szybko i wyszłam z pokoju
Uśmiechnęłam się pod nosem i przebrałam się w szerokie jeansowe spodnie i biały dość krótki top a na niego czarną rozpinaną bluzę. Ogarnęłam się jeszcze trochę i wyszłam z domu zabierając po drodze plecak.
Mam nadzieję, że tego chuja tam nie będzie
Zapytacie pewnie czemu go wyzywam. Postanowiłam ignorować go cały dzień żeby wiedział, że mnie zranił. I to cholernie...
Gdy już doszłam do szkoły weszłam do niej i zobaczyłam go. Stał ze swoją bandą na schodach. Patrzył się na mnie. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam stojącą kilka metrów za nim Leę. Przyjrzałam jej się dokładnie. To stąd ją kojarzyłam...
Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w jej stronę. Gdy przechodziłam obok Jeremiah'a chłopak stanął przed mną ze swoim przyjacielem zagradzając mi tym drogę do dziewczyny.
-Hej Stacy możemy...- zaczął ale mu przerwałam
-Nie, nie możemy- odpowiedziałam najbardziej chłodnym tonem na jaki było mnie w tym momencie stać
-Słuchaj mam to w dupie czy chcesz słuchać nie czy nie. Po prostu kot mi zdechł no i...- kolejny raz zaczął ale tym razem przerwał mu jego przyjaciel
-Ty nie miałeś kota- patrzył się na niego jak na idiotę a ten obrzucił go ostrym spojrzeniem
Popatrzyłam się na niego nie dowierzając.
-Jesteś zakłamanym idiotą - powiedziałam z bólem i szybko go ominęłam
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam, że Lea przygląda mi się i zapewne całej tej sytuacji. Uśmiechnęłam się sztucznie i do niej podeszłam.
-Hejka
-Hej to przez niego wczoraj...- zaczęła ale skończyła równie szybko gdy zobaczyła moją minę - do której klasy chodzisz?
Spojrzałam na jej plan lekcji i uśmiechnęłam się szeroko.
-Do tej samej co ty, chodź - weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce a dziewczyna obok mnie
No i że ja nie skojarzyłam, że ona chodzi do mojej klasy...
Lekcja się zaczęła chłopaki weszli do klasy. Jere popatrzył się na mnie i dziewczynę obok mnie i usiadł w ławce za nami.
Od dzisiaj mam go w dupie
Każdy się domyśla, że to było kłamstwo...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!!!
Piszcie jak się podoba rozdział i zostawcie coś po sobie 😘
Miłegoooooo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro