Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chuj

Szczerze?

Nigdy bym nie pomyślała, że właśnie w tej chwili będę leżała w łóżku obok chłopaka, który wtulony jest w mój brzuch. Obok chłopaka, którego przez te kilka tygodni nienawidziłam a raczej sobie to wmawiałam, bo od początku tej znajomości coś mnie do niego ciągnęło. I którego kocham całym sercem i wiem, że mnie nie zrani.

Myliłam się...

Wplątałam dłoń w jego puszyste i lekko kręcone włosy. Uśmiechnęłam się pod nosem i lekko za nie pociągnęłam, przez co chłopak obrócił się plecami w stronę sufitu i wtulił twarz w mój brzuch przykrywając się kołdrą. Westchnęłam cicho i odkryłam twarz chłopaka.

Żeby mi się nie udusił

Chociaż w sumie...

-Jere... Daj mi wstać...- powiedziałam powoli lekko zaspanym głosem

-Ne... Moja poduszka...-odpowiedział jak dziecko ale z zajebistą chrypką

-Dam ci poduszkę ale puść mnie proszę

Chłopak odwrócił się do mnie tyłem zabierając przy tym mi całą kołdrę. Popatrzyłam na niego po czym wstałam i przebrałam się w ubrania te co wczoraj z racji tego, że u blondyna niczego nie miałam. Obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że chłopak już wstał i przeglądał coś na telefonie nawet na mnie nie patrząc ani razu.

Zajebiście

Schowałam wszystkie swoje rzeczy do plecaka i założyłam go na ramię. Jeremiah przez cały czas mnie ignorował stanęłam w drzwiach i spojrzałam na niego.

-Kurwa jak masz jakiś problem i zamierzasz się na nie obrażać za nic to spoko ale powiedz mi to w twarz a nie mnie ignorujesz! Co obrazisz się o to, że chciałam wstać i się przebrać? A może w ogóle o to, że u ciebie spałam?- zaczęłam lekko zdenerwowana

Jeremiah podniósł na mnie wzrok spod komórki i obdarzył mnie zmęczonym spojrzeniem po czym znowu zajął się telefonem.

-Jak ci coś nie pasuje to tam są drzwi- pokazał głową na drzwi

-Nie wierzę...-mruknęłam cicho i skierowałam się do drzwi

Zeszłam szybko na dół przy okazji wpadając na wchodzącą właśnie do domu Emily.

-Przepraszam... Zamyśliłam się- powiedziałam szybko

Dziewczyna objechała mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na moich oczach, przez chwilę się w nie wpatrywała aż w końcu się odezwała.

-Wszystko w porządku? Wygląda jakbyś się miała zaraz rozpłakać...-zapytała widocznie zmartwiona

-Mhm... Po prostu Jeremiah ma jakiś problem ale to w sumie nie ważne- ubrałam szybko buty i wcześniej się z nią żegnając wyszłam z domu

-Jereniah masz przejebane!!!- usłyszałam tylko krzyk Emily

Nie zareagowałam na to tylko ruszyłam w stronę parku. Chyba na razie nie jestem w stanie wrócić do Nancy i się jej z wszystkiego tłumaczyć. Usiadłam na ławce gdy już doszłam i popatrzyłam się w fontannę przede mną.

Serio myślałam że mu na mnie zależy ale widocznie jestem jego kolejną dziwką do kolekcji.

I gdy ciągle wpatrywałam się w wodę lecącą z fontanny po prostu się popłakałam. Próbowałam to jakoś opanować ale za żadne skarby mi się nie udało. W pewnym momencie kucnęła przede mną podobnego wzrostu do mnie blondynka ze ślicznymi zielonymi oczami i piękną talią. Złapała moje dłonie i lekko je ścisnęła popatrzyła się na mnie z lekkim uśmiechem.

Kojarzę ją skądś...

-Wszystko dobrze kochana?- zapytała cicho tak jakby nie chciała mnie doprowadzić do większego płaczu

Wytarłam łzy w rękaw bluzy... Jeremiaha, którą mu zabrałam przy wychodzeniu z jego domu. Popatrzyłam się na nią ze sztucznym uśmiechem.

-Tak, po prostu... W sumie to nie takie ważne - powiedziałam cicho

-Słuchaj... Wiem, że się nie znamy ale możesz się wygadać nie będę niczego oceniać - zaczęła z uśmiechem - a tak w ogóle jestem Lea

-Śliczne imię- uśmiecham się lekko- Stacy

-Jak ładnieeeee

-Mam takie trochę nietypowe pytanie mogę się tylko przytulić?- zapytałam cicho

Dziewczyna wstała i rozłożyła ręce a ja natychmiast się w nią wtuliłam. Tak, wiem, że jej nie znam ale coś mi podpowiada, że to się jeszcze zmieni. Stałyśmy tak kilka minut po czym się odsunęłam od dziewczyny i popatrzyłam na nią. Chociaż już lekko się uspokoiłam.

-Dziękuję- uśmiechnęłam się już mocniej niż wcześniej

-Nie masz za co, takie ślicznotki jak ty nie powinny płakać - zaśmiała się - więc nie rycz i weź się do garści

Popatrzyłam na nią z uśmiechem i zaśmiałam się cicho.

-Chyba po prostu muszę pobyć chwilę sama, nie, że cię wyganiam ale wiesz po prostu chcę sobie wszystko przemyśleć

Jeszcze chwilkę z nią porozmawiałam i blondynka odeszła jak się domyślam do domu. Jakiś czas siedziałam na ławce aż w końcu tak jak powiedziała Lea wzięłam się w garść i powolnym krokiem skierowałam się w stronę domu. Szłam tak i szłam rozmyślając o chłopaku, który w ostatnich dniach zamieszał mi w głowie. Wzięłam głęboki wdech poprawiając plecak na plecach i otworzyłam drzwi po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się i zauważyłam pełno rozrzuconych ubrań na ziemi a z pokoju u góry dobiegały dość dziwne dźwięki. Odłożyłam plecak przy drzwiach i po zdjęciu butów skierowałam się w stronę schodów po których po chwili weszłam. Stanęłam przed drzwiami do pokoju Nancy i przyłożyłam głowę do drzwi, w jej pokoju jakoś nagle wszystko ucichło, więc wcześniej biorąc wdech otworzyłam drzwi jej pokoju i weszłam do środka. Wzrok natychmiast skierowałam w stronę łóżka. Nancy jak i Bradley, z którym była od razu gdy mnie zobaczyli przykryli się kołdrą najszybciej jak potrafili. Stałam jak wryta, w sumie tak jak oni. Patrzyli się na mnie cali czerwoni.

-Stacy... Szybko wróciłaś...- powiedziała szybko co znaczy, że jest lekko zaskoczona i zawstydzona

-Wiecie co ja może jeszcze zdążę na drugą lekcje- rzuciłam szybko i wyszłam z pokoju

Uśmiechnęłam się pod nosem i przebrałam się w szerokie jeansowe spodnie i biały dość krótki top a na niego czarną rozpinaną bluzę. Ogarnęłam się jeszcze trochę i wyszłam z domu zabierając po drodze plecak.

Mam nadzieję, że tego chuja tam nie będzie

Zapytacie  pewnie czemu go wyzywam. Postanowiłam ignorować go cały dzień żeby wiedział, że mnie zranił. I to cholernie...

Gdy już doszłam do szkoły weszłam do niej i zobaczyłam go. Stał ze swoją bandą na schodach. Patrzył się na mnie. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam stojącą kilka metrów za nim Leę. Przyjrzałam jej się dokładnie. To stąd ją kojarzyłam...

Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w jej stronę. Gdy przechodziłam obok Jeremiah'a chłopak stanął przed mną ze swoim przyjacielem zagradzając mi tym drogę do dziewczyny.

-Hej Stacy możemy...- zaczął ale mu przerwałam

-Nie, nie możemy- odpowiedziałam najbardziej chłodnym tonem na jaki było mnie w tym momencie stać

-Słuchaj mam to w dupie czy chcesz słuchać nie czy nie. Po prostu kot mi zdechł no i...- kolejny raz zaczął ale tym razem przerwał mu jego przyjaciel

-Ty nie miałeś kota- patrzył się na niego jak na idiotę a ten obrzucił go ostrym spojrzeniem

Popatrzyłam się na niego nie dowierzając.

-Jesteś zakłamanym idiotą - powiedziałam z bólem i szybko go ominęłam

Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam, że Lea przygląda mi się i zapewne całej tej sytuacji. Uśmiechnęłam się sztucznie i do niej podeszłam.

-Hejka

-Hej to przez niego wczoraj...- zaczęła ale skończyła równie szybko gdy zobaczyła moją minę - do której klasy chodzisz?

Spojrzałam na jej plan lekcji i uśmiechnęłam się szeroko.

-Do tej samej co ty, chodź - weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce a dziewczyna obok mnie

No i że ja nie skojarzyłam, że ona chodzi do mojej klasy...

Lekcja się zaczęła chłopaki weszli do klasy. Jere popatrzył się na mnie i dziewczynę obok mnie i usiadł w ławce za nami.

Od dzisiaj mam go w dupie

Każdy się domyśla, że to było kłamstwo...

☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️

Hejka!!!
Piszcie jak się podoba rozdział i zostawcie coś po sobie 😘

Miłegoooooo























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro