Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 lat

Dzisiaj krótszy rozdział ale mam nadzieję, że się spodoba więc zapraszam do przeczytania<3

10 lat wcześniej...

Siedziałam w swoim pokoju i bawiłam się nowymi lalkami, które dostałam kilka dni temu od rodziców na urodziny. Już miałam sześć lat.

-No pocałujcie się!!!- krzyknęłam do lalek z uśmiechem

Przyłożyłam ich głowy tak jakby się całowali. Wstałam i moimi małymi nóżkami zbiegłam na dół do salonu gdzie siedzieli moi rodzice.

-Mamo, tato! Pocałowali się!- krzyknęłam szczęśliwa i wskoczyłam pomiędzy ich na kanapę

-To cudownie skarbie-odpowiedzieli mi z uśmiechem

Wczołgałam się na kolana mamy i objęłam ją leciutko w tali a potem zrobiłam to samo z tatą.

-Kocham was- powiedziałam swoim słodziutkim głosem

-My ciebie też skarbie- odpowiedział mój tata spokojnym głosem

-Stacy pobawisz się chwilę sama? Pojedziemy na zakupy

Pokiwałam twierdząco głową przytuliłam ich i pobiegłam do pokoju znowu zaczynając bawić się lalkami.

I to był ostatni raz kiedy ich widziałam...

Powoli mijały godziny a ich nadal nie było, aż w końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam zabawki i zbiegłam po cichu z góry. Wziełam krzesło, które stało przy stole i postawiłam je przed drzwiami. Wgrzebałam się na nie i spojrzałam w wizjer przed, którym zobaczyłam moją ciocię, która bardzo rzadko u nas była.

I wtedy już poczułam, że stało się coś złego.

Zaskoczyłam z krzesła, odsunęłam je na bok po czym wzięłam klucze i wsadziłam je do zamka. Przekręciłam je i powoli otworzyłam drzwi. Popatrzyłam na ciocię.

-Stacy kochanie bardzo mi przykro - powiedziała ze smutną miną i wzięła mnie na ręce przytulając mocno

-Co się stało?- zapytałam cichutko wtulając się w nią

-Stacy... Rodziców już nie ma... Mieli wypadek- mówiła cicho ale spokojnie

Mimo, że miałam dopiero sześć lat to doskonale rozumiałam o co jej chodzi.

Odepchnęłam ją i zeszłam na ziemię. Uciekłam do łazienki, schowałam się w kącie i zaczęłam płakać. Nie mogłam w to uwierzyć.

Lata mijały a ja mieszkałam w nowym domu. Z obcymi ludźmi. Ciocia ani nikt z rodziny nie chciał wziąć mnie do siebie, więc zostawili mnie jak śmiecia. Dali mnie do domu dziecka. Po kilku latach zaadoptowało mnie dość młode małżeństwo, koło 30.

Zrobili mi nowy pokój, miałam wszystko co chciałam ale nie dali mi miłości, której w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam. Zostałam tam aż do 16, i przez te kilka lat najwidoczniej im się znudziłam. To znaczy nie wiem czy tak na 100% ale byłam im obojętna. Pewnego dnia spakowałam najważniejsze rzeczy i uciekłam z domu, zostawiając im list na blacie w kuchni.

"Hej, tu Stacy.
Dziękuję wam bardzo, że postanowiliście mnie zaadoptować kilka lat temu. Jestem wam bardzo za to wdzięczna. Ostatnio zauważyłam, że jestem wam obojętna, więc postanowiłam zniknąć z waszego życia, żeby wam go nie psuć. Nie szukajcie mnie tylko cieszcie się życiem. Kocham was"

Zadzwoniłam do swojej jedynej przyjaciółki, którą poznałam w sklepie i dalej to się jakoś potoczyło. Więcej nikogo nie miałam, nie chodziłam do szkoły tylko uczyłam się w domu, więc nawet nie miałam okazji, żeby poznać kogoś fajnego.

Dziewczyna zaproponowała mi, że mogę u niej zamieszkać. Wsiadłam w pierwszy pociąg i pojechałam do niej a resztę sami znacie.

***

Poczułam jak materac obok mnie się ugina. Obróciłam się tyłem i przykryłam całą twarz kołdrą nadal spiąć. Osoba, która położyła się obok mnie położyła rękę na mojej tali i przyciągnęła mnie do siebie. Nie miałam siły, żeby się ruszyć, więc nie zareagowałam tylko nadal spałam.

Rano, usłyszałam dźwięk budzika. Słyszałam jakiś mruk po mojej lewej stronie, spojrzałam tam i zobaczyłam obok siebie Jeremiaha. Szybko wstałam i wyłączyłam budzik spoglądając na godzinę. 8:30, podeszłam do szafy i ubrałam czarne leginsy, biały top i rozpinaną bluzę na to. Sięgnęłam po słuchawki i zeszłam na dół. Napisałam jeszcze szybką wiadomość do Nancy po czym wyszłam z domu.

S: idę pobiegać jak coś, więc się nie martw. Po drodze zrobię zakupy.

Zamknęłam drzwi po czym biegiem skierowałam się w stronę parku. Była tam najlepsza droga do biegania.

Po około dwóch godzinach skończyłam biegać i weszłam do sklepu. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy i wróciłam do domu. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi, odłożyłam zakupy do kuchni i rozejrzałam się. Nikogo nie było.

-Wróciłam!- krzyknęłam ale przez dłuższy czas się otrzymałam odpowiedzi.























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro