Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co tu robisz?

Od ostatnich dwóch tygodni nie wychodziłam z domu. Dni mijały mi na płaczu i użalaniu się nad sobą. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że William myślał, że to ukartowałam. Dałam z siebie wszystko i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby zabierać mu stanowisko. Usłyszałam otwieranie drzwi, a chwilę później do salonu, w którym leżałam weszła Mia.

-Jak się czujesz?-Usiadła w fotelu.

-Bywało lepiej, bywało gorzej.-Odpowiedziałam wymijająco.

-Jadłaś?-Skinęłam głową.-Co jadłaś i kiedy?-Drążyła temat. Prawda była taka, że jadłam jabłko 10 godzin temu i prawie je zwróciłam.

-Jadłam.-Powiedziałam stanowczo. 

-Wyciągam Cię stąd dziś.-Podała mi dwa złote bilety. "Otwarcie klubu Midnight".

-Skąd je masz?-Uniosłam brwi. 

-Tajemnica.-Uśmiechnęła się przebiegle.

-Musisz znaleźć kogoś innego do towarzystwa.-Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam zapalić papierosa.

-Masz 24 lata, a jedyne co robisz to siedzisz od rana do nocy w pracy. Teraz nawet nie w pracy tylko w domu i zachowujesz się jakbyś przechodziła najgorsze rozstanie w życiu.-Napięłam się na jej słowa.-Czy to był na pewno tylko seks?

-Tak.-Powiedziałam twardo.-Nie dbam o to co William sobie o mnie myśli.-Było to kłamstwo i byłam tego świadoma.-Poza tym mam jeszcze 23 lata.-Próbowałam się odgryźć.-W mojej głowie to brzmiało lepiej.

-Widzisz? Wyszłaś z wprawy. Musisz wyjść do ludzi.-Nalegała.-Kończ tego papierosa i wchodź pod prysznic.-Przewróciłam oczami i zrobiłam co kazała. Gorący prysznic trochę ukoił moje nerwy. Owinęłam się szlafrokiem i weszłam do mojej sypialni, gdzie Mia kończyła już swój makijaż. Od razu zabrała się za moje włosy i zaczęła je zakręcać na szczotkę podczas suszenia. Gdy z nimi skończyła pozwoliłam jej żeby mnie umalowała. Ostatnie na co miałam ochotę to klub i szykowanie się do niego.

-Musisz mieć takie eleganckie ubrania?-Zapytała nurkując w mojej szafie.

-Jak inaczej twoim zdaniem powinnam się ubierać spędzając cały mój czas w biurze?-Machnęła na mnie ręką i szukała dalej.

-Trzymaj.-Podała mi skórzaną spódniczkę i odsunęła szufladę. Chwilę później podała mi koronkowe body.

-To bielizna.-Zawstydziłam się.

-Ma zabudowane miseczki, nie widać Ci cycków, nikt się nie zorientuje.-Wyciągnęła jeszcze w moją stronę krótką czarną marynarkę. Klasnęła zadowolona w dłonie, gdy się ubrałam.- Trzymaj.-Podała mi długi złoty wisiorek, który był świetnym dopełnieniem tego stroju. Sama wyglądała świetnie. Założyła złotą, brokatową sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Wsunęłam stopy w czarne sandałki na słupku i zgarnęłam małą, czarną torebkę.-Gotowa?-Skinęłam głową. Mentalnie nie byłam gotowa. Dojechałyśmy taksówką pod klub, przed którym była ogromna kolejka.-Ci co nie mają biletów stoją tu już od 3 dni.-Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Obeszłyśmy tłum ludzi i podeszłyśmy do ochroniarza. Mia podała mu bilety i pokazała coś na liście, którą trzymał. Zlustrował nas wzrokiem po czym otworzył bramkę. W środku było już mnóstwo ludzi. Wiele z nich tańczyło na parkiecie, inni stali w kolejce do baru, w której ustawiła nas od razu Mia.

-Olivia?-Usłyszałam za sobą męski głos.-Tak mi miło, że przyszłaś.-Ross, jeden z naszych klientów właśnie całował mój policzek.-Mam dla was przygotowaną lożę. Nie musicie tu stać w kolejce. Chyba, że chcecie się bawić tu na dole. Chris!-Ściągnął na siebie uwagę barmana.-Te dwie Panie dostają co sobie zażyczą poza kolejką i dostają to na koszt firmy.

-To bardzo miłe Ross, ale przecież zapłacimy.-Było mi głupio.

-Nie martw się tym.-Machnął na mnie ręką.-W razie czego po prostu wejdźcie za bar i Chris wam da co będziecie chciały. Czy William przyjdzie?

-Oh, wybacz nie mam pojęcia.-Podrapałam się nerwowo po ramieniu.

-W razie czego loża na niego czeka.-Uśmiechnął się szeroko.-Może wy też się na nią namyślicie.-Odszedł w tłum.

-Czego panienki sobie życzą?-Podszedł do nas Chris.

-Wódkę.-Powiedziała szybko Mia.

-Ja właściwie to tylko wodę z cytryną.-Wtrąciłam się.

-Jesteśmy w klubie.-Spojrzała na mnie znacząco.

-A moim ostatnim posiłkiem było jabłko o jedenastej.-Posłałam jej takie samo spojrzenie.

-W takim razie panienka dzisiaj bawi się bez alkoholu.-Uśmiechnął się szeroko i podał mi szklankę.

-Jestem Olivia.-Podałam mu rękę.-A to Mia.-Pchnęłam ją lekko do przodu.-Jak nie spamiętasz to mów do nas na ty, ale panienki jest mało adekwatne. 

-Na pewno zapamiętam.-Podał Mii kieliszek i wrócił do innych klientów.

-Mówiłaś, że jadłaś.-Powiedziała z wyrzutem.

-Bo jadłam. Nie mówiłam kiedy, ani co.-Wzruszyłam ramionami.

-Może ta praca z Williamem rzeczywiście Ci nie służy. Jesteś strasznie przebiegła.

-Skoro już poruszyłaś ten temat, to zamierzasz mi powiedzieć skąd masz te bilety?-Uniosłam brew.

-Z twojego biurka.-Wyszczerzyła się.

-I nie przeszło Ci przez myśl, że William może tu przyjść?

-To ogromny klub. Nie martw się tym.-Machnęła ręką i wypiła jeszcze dwa kieliszki przygotowane przez Chrisa.-Chodźmy tańczyć!-Pociągnęła mnie między ludzi i zaczęła tańczyć. Moje ruchy początkowo były bardzo spięte, ale z czasem się rozluźniłam. Tańczyłyśmy, co jakiś czas odwiedzając bar. Ja kurczowo trzymałam się wody, natomiast Mia mieszała przeróżne drinki, które podawał jej Chris.-Musisz zrobić to o co poproszę.-Powiedziała mi do ucha.-Za tobą na górnym poziomie w loży jest William.-Napięłam się i musiała to zauważyć, bo od razu mnie zbeształa.-Nie pokazuj, że coś nie tak. Opiera się o barierkę i myślę, że nas widzi, dlatego pod żadnym pozorem nie zerkaj przez resztę nocy w tamtą stronę.

-W porządku.-Nie chciałam widzieć się z Williamem, a złapanie z nim kontaktu wzrokowego byłoby tragedią. Bawiłyśmy się dalej i musiałam przyznać, że wyjście dobrze mi zrobiło.

-Idę do baru. Spróbuję poderwać Chrisa, więc muszę iść sama.-Oznajmiła mi. Roześmiałam się cicho.

-Powodzenia.-Odeszłam na bok i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu papierosów. Musiałam je zgubić, bo niemożliwe, żeby w tak małej torebce nie móc znaleźć tak sporego pudełka. Szukałam jednak dalej, bo może chociaż jeden się jeszcze ostał gdzieś na dnie.

-Cześć mała.-Jakiś mężczyzna zaczął tańczyć przede mną, a ja nie mogłam odgonić wrażenia, że już go widziałam.

-Mógłbyś proszę odejść?-Zapytałam uprzejmie i zamknęłam dokładnie torebkę.

-Zatańczmy.-Złapał mnie za rękę, ale szybko ją wyrwałam.

-Poprosiłam żebyś odszedł.-Starałam się zachować spokój. Złapał mnie za biodra i gwałtownie przyciągnął do siebie. Bujał się do muzyki gdy ja się szarpałam. W końcu udało mi się go odepchnąć na tyle mocno, że zatoczył się do tyłu. Nim zdążyłam skierować się w przeciwną stronę, silny mężczyzna otoczył mnie ramieniem w tali. Jego dłoń spoczęła na moim brzuchu i mocno przyciągnął mnie do swojego torsu, z którym zderzyłam się plecami. Już miałam zacząć się wyrywać, ale poczułam dobrze znany mi zapach.

-Szukałem Cię.-Powiedział do mnie, a jego oddech popieścił moje ucho.

-Nie dasz mi się zabawić kuzynie.-Powiedział z wyrzutem.

-Jeśli nie chcesz żebym połamał Ci palce, za to że położyłeś je na mojej kobiecie to spierdalaj.-Powiedział to z takim spokojem, że nawet po moich plecach przebiegł dreszcz.

-Myślałem, że teraz Claire jest twoją kobietą.-Spojrzał na niego głupkowato.

-Nie myśl za wiele.-Odszedł z uniesionymi obronnie rękami, a William mnie puścił.

-Dziękuję.-Powiedziałam zawstydzona, co zignorował.

-Nie powinnyście się rozdzielać.-Spojrzałam w stronę baru gdzie Chris właśnie pokazywał palcem w naszą stronę. Mia spojrzała na nas i pokazała mi kciuk w górę. W odpowiedzi dyskretnie pokazałam jej kciuk w dół.

-Claire?-Zapytałam i momentalnie skarciłam się w myślach.

-Siostra Victora.-Wyjaśnił.

-W takim razie mam nadzieję, że tego nie widziała.-Pomachałam palcem między nami.-Mia już tu idzie, więc jeszcze raz dziękuję i przepraszam jeśli zepsułam Ci randkę.-Odszedł bez słowa, ale zatrzymał Mię w połowie drogi. Podał jej jakąś kartkę i odszedł. Wrzuciła ją do torebki i podeszła do mnie.

-Co to było?-Uśmiechała się głupkowato.

-Jakiś gość się do mnie dobierał, ale William go odstraszył.-Mina jej zrzedła.

-Przepraszam, że Cię zostawiłam samą. To było głupie.-Zamknęła mnie w uścisku.

-Nazwał mnie swoją kobietą.-Powiedziałam na co spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.-Na pokaz.-Dodałam.

-Z pewnością.-Uśmiechnęła się.

-Jest tu z Claire. Siostra Victora.-Wytłumaczyłam widząc, że nie wie o kim mówię.-Opowiadałam Ci o niej. 

-Pamiętam.-Skinęła głową.-Chcesz wracać?

-Nie chcę Ci psuć imprezy.

-Daj spokój. Pożegnajmy się tylko z Chrisem. Dał mi swój numer.-Wyszczerzyła się i pociągnęła mnie w stronę baru.-Przyszłyśmy się pożegnać.

-Najlepsza woda w moim życiu.-Uśmiechnęłam się do niego.

-To była przyjemność dla was polewać.-Ukłonił się teatralnie.-Odezwij się.-Posłał oczko Mii, która słodko się uśmiechnęła. Dojechałam do mieszkania i odetchnęłam głęboko. Mój telefon pokazywał godzinę 2:16, ale czułam, że potrzebuję się porządnie ogarnąć. Zmyłam dokładnie makijaż i weszłam pod prysznic. Umyłam jeszcze raz włosy, bo nie mogłam przestać na nich czuć zapachu klubu. Rozczesałam je i osuszyłam ręcznikiem. Podskoczyłam słysząc dzwonek do drzwi. Owinęłam się szlafrokiem i zajrzałam przez wizjer. Otworzyłam je z niedowierzaniem.

-Co tu robisz? Jest 3 w nocy.-Zauważyłam.

-Mia miała mi dać znać, że dotarłaś do domu. Mogę wejść?-Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.-Jest środek nocy, a po tej klatce schodowej strasznie niesie się echo.-Westchnęłam i wpuściłam go do środka. 

-Mia zostawiła u mnie telefon, więc nie rób jej problemu.-Skłamałam.

-Nie ważne, że jesteś pijana, powinnaś lepiej na siebie uważać.-Pouczył mnie.

-Jestem trzeźwa.-Na moją twarz wpłynął grymas, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.-Nie wypiłam nawet kropli alkoholu, ale to nie twoja sprawa. To, że twój kuzyn nie rozumie słowa nie to nie moja wina.

-Poszłaś tam w bieliźnie.

-To była koszulka.-Skłamałam ponownie i miałam nadzieję, że tego nie zauważy.

-Nie okłamuj mnie. Znam twoją bieliznę.-Zawstydziłam się i desperacko potrzebowałam się go pozbyć.

-Gdzie Claire?-Spojrzałam na niego wyzywająco.

-W samochodzie.-Odpowiedział po dłuższej chwili.

-Nic nie podnieca kobiety tak jak mężczyzna każący jej czekać gdy odwiedza inną.-Prychnęłam

-To nie twoja sprawa.-Zaznaczył.

-Oczywiście, że nie.-Przyznałam.

-Wróć do pracy.-Spojrzałam na niego badawczo.

-Już nie jestem oszustką, która wskoczyła Ci do łóżka żeby wyciągnąć z ciebie informacje?-Zapytałam z jadem w głosie.

-Widziałem protokół. Wiem co powiedziałaś.-Rzeczywiście w protokole zapisane było każde słowo wypowiedziane na spotkaniu.-Rozmawiałem z partnerami. Przyznali, że firma działa lepiej odkąd się pojawiłaś i zaimponowałaś im umiejętnością przemawiania i tym jak radzisz sobie z klientami.-Nie odpowiadałam. Nie wiedziałam co powiedzieć.-Powiedzieli, że nie ma dla nich znaczenia czy ja jestem partnerem zarządzającym czy ty o ile będziemy dalej współpracować.

-Wrócę.-Kiwnęłam głową.-Ale nie ze względu na ciebie.-Zaznaczyłam. Skinął i wyszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro