Co tu robisz?
Od ostatnich dwóch tygodni nie wychodziłam z domu. Dni mijały mi na płaczu i użalaniu się nad sobą. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że William myślał, że to ukartowałam. Dałam z siebie wszystko i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby zabierać mu stanowisko. Usłyszałam otwieranie drzwi, a chwilę później do salonu, w którym leżałam weszła Mia.
-Jak się czujesz?-Usiadła w fotelu.
-Bywało lepiej, bywało gorzej.-Odpowiedziałam wymijająco.
-Jadłaś?-Skinęłam głową.-Co jadłaś i kiedy?-Drążyła temat. Prawda była taka, że jadłam jabłko 10 godzin temu i prawie je zwróciłam.
-Jadłam.-Powiedziałam stanowczo.
-Wyciągam Cię stąd dziś.-Podała mi dwa złote bilety. "Otwarcie klubu Midnight".
-Skąd je masz?-Uniosłam brwi.
-Tajemnica.-Uśmiechnęła się przebiegle.
-Musisz znaleźć kogoś innego do towarzystwa.-Otworzyłam drzwi na taras i wyszłam zapalić papierosa.
-Masz 24 lata, a jedyne co robisz to siedzisz od rana do nocy w pracy. Teraz nawet nie w pracy tylko w domu i zachowujesz się jakbyś przechodziła najgorsze rozstanie w życiu.-Napięłam się na jej słowa.-Czy to był na pewno tylko seks?
-Tak.-Powiedziałam twardo.-Nie dbam o to co William sobie o mnie myśli.-Było to kłamstwo i byłam tego świadoma.-Poza tym mam jeszcze 23 lata.-Próbowałam się odgryźć.-W mojej głowie to brzmiało lepiej.
-Widzisz? Wyszłaś z wprawy. Musisz wyjść do ludzi.-Nalegała.-Kończ tego papierosa i wchodź pod prysznic.-Przewróciłam oczami i zrobiłam co kazała. Gorący prysznic trochę ukoił moje nerwy. Owinęłam się szlafrokiem i weszłam do mojej sypialni, gdzie Mia kończyła już swój makijaż. Od razu zabrała się za moje włosy i zaczęła je zakręcać na szczotkę podczas suszenia. Gdy z nimi skończyła pozwoliłam jej żeby mnie umalowała. Ostatnie na co miałam ochotę to klub i szykowanie się do niego.
-Musisz mieć takie eleganckie ubrania?-Zapytała nurkując w mojej szafie.
-Jak inaczej twoim zdaniem powinnam się ubierać spędzając cały mój czas w biurze?-Machnęła na mnie ręką i szukała dalej.
-Trzymaj.-Podała mi skórzaną spódniczkę i odsunęła szufladę. Chwilę później podała mi koronkowe body.
-To bielizna.-Zawstydziłam się.
-Ma zabudowane miseczki, nie widać Ci cycków, nikt się nie zorientuje.-Wyciągnęła jeszcze w moją stronę krótką czarną marynarkę. Klasnęła zadowolona w dłonie, gdy się ubrałam.- Trzymaj.-Podała mi długi złoty wisiorek, który był świetnym dopełnieniem tego stroju. Sama wyglądała świetnie. Założyła złotą, brokatową sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Wsunęłam stopy w czarne sandałki na słupku i zgarnęłam małą, czarną torebkę.-Gotowa?-Skinęłam głową. Mentalnie nie byłam gotowa. Dojechałyśmy taksówką pod klub, przed którym była ogromna kolejka.-Ci co nie mają biletów stoją tu już od 3 dni.-Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Obeszłyśmy tłum ludzi i podeszłyśmy do ochroniarza. Mia podała mu bilety i pokazała coś na liście, którą trzymał. Zlustrował nas wzrokiem po czym otworzył bramkę. W środku było już mnóstwo ludzi. Wiele z nich tańczyło na parkiecie, inni stali w kolejce do baru, w której ustawiła nas od razu Mia.
-Olivia?-Usłyszałam za sobą męski głos.-Tak mi miło, że przyszłaś.-Ross, jeden z naszych klientów właśnie całował mój policzek.-Mam dla was przygotowaną lożę. Nie musicie tu stać w kolejce. Chyba, że chcecie się bawić tu na dole. Chris!-Ściągnął na siebie uwagę barmana.-Te dwie Panie dostają co sobie zażyczą poza kolejką i dostają to na koszt firmy.
-To bardzo miłe Ross, ale przecież zapłacimy.-Było mi głupio.
-Nie martw się tym.-Machnął na mnie ręką.-W razie czego po prostu wejdźcie za bar i Chris wam da co będziecie chciały. Czy William przyjdzie?
-Oh, wybacz nie mam pojęcia.-Podrapałam się nerwowo po ramieniu.
-W razie czego loża na niego czeka.-Uśmiechnął się szeroko.-Może wy też się na nią namyślicie.-Odszedł w tłum.
-Czego panienki sobie życzą?-Podszedł do nas Chris.
-Wódkę.-Powiedziała szybko Mia.
-Ja właściwie to tylko wodę z cytryną.-Wtrąciłam się.
-Jesteśmy w klubie.-Spojrzała na mnie znacząco.
-A moim ostatnim posiłkiem było jabłko o jedenastej.-Posłałam jej takie samo spojrzenie.
-W takim razie panienka dzisiaj bawi się bez alkoholu.-Uśmiechnął się szeroko i podał mi szklankę.
-Jestem Olivia.-Podałam mu rękę.-A to Mia.-Pchnęłam ją lekko do przodu.-Jak nie spamiętasz to mów do nas na ty, ale panienki jest mało adekwatne.
-Na pewno zapamiętam.-Podał Mii kieliszek i wrócił do innych klientów.
-Mówiłaś, że jadłaś.-Powiedziała z wyrzutem.
-Bo jadłam. Nie mówiłam kiedy, ani co.-Wzruszyłam ramionami.
-Może ta praca z Williamem rzeczywiście Ci nie służy. Jesteś strasznie przebiegła.
-Skoro już poruszyłaś ten temat, to zamierzasz mi powiedzieć skąd masz te bilety?-Uniosłam brew.
-Z twojego biurka.-Wyszczerzyła się.
-I nie przeszło Ci przez myśl, że William może tu przyjść?
-To ogromny klub. Nie martw się tym.-Machnęła ręką i wypiła jeszcze dwa kieliszki przygotowane przez Chrisa.-Chodźmy tańczyć!-Pociągnęła mnie między ludzi i zaczęła tańczyć. Moje ruchy początkowo były bardzo spięte, ale z czasem się rozluźniłam. Tańczyłyśmy, co jakiś czas odwiedzając bar. Ja kurczowo trzymałam się wody, natomiast Mia mieszała przeróżne drinki, które podawał jej Chris.-Musisz zrobić to o co poproszę.-Powiedziała mi do ucha.-Za tobą na górnym poziomie w loży jest William.-Napięłam się i musiała to zauważyć, bo od razu mnie zbeształa.-Nie pokazuj, że coś nie tak. Opiera się o barierkę i myślę, że nas widzi, dlatego pod żadnym pozorem nie zerkaj przez resztę nocy w tamtą stronę.
-W porządku.-Nie chciałam widzieć się z Williamem, a złapanie z nim kontaktu wzrokowego byłoby tragedią. Bawiłyśmy się dalej i musiałam przyznać, że wyjście dobrze mi zrobiło.
-Idę do baru. Spróbuję poderwać Chrisa, więc muszę iść sama.-Oznajmiła mi. Roześmiałam się cicho.
-Powodzenia.-Odeszłam na bok i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu papierosów. Musiałam je zgubić, bo niemożliwe, żeby w tak małej torebce nie móc znaleźć tak sporego pudełka. Szukałam jednak dalej, bo może chociaż jeden się jeszcze ostał gdzieś na dnie.
-Cześć mała.-Jakiś mężczyzna zaczął tańczyć przede mną, a ja nie mogłam odgonić wrażenia, że już go widziałam.
-Mógłbyś proszę odejść?-Zapytałam uprzejmie i zamknęłam dokładnie torebkę.
-Zatańczmy.-Złapał mnie za rękę, ale szybko ją wyrwałam.
-Poprosiłam żebyś odszedł.-Starałam się zachować spokój. Złapał mnie za biodra i gwałtownie przyciągnął do siebie. Bujał się do muzyki gdy ja się szarpałam. W końcu udało mi się go odepchnąć na tyle mocno, że zatoczył się do tyłu. Nim zdążyłam skierować się w przeciwną stronę, silny mężczyzna otoczył mnie ramieniem w tali. Jego dłoń spoczęła na moim brzuchu i mocno przyciągnął mnie do swojego torsu, z którym zderzyłam się plecami. Już miałam zacząć się wyrywać, ale poczułam dobrze znany mi zapach.
-Szukałem Cię.-Powiedział do mnie, a jego oddech popieścił moje ucho.
-Nie dasz mi się zabawić kuzynie.-Powiedział z wyrzutem.
-Jeśli nie chcesz żebym połamał Ci palce, za to że położyłeś je na mojej kobiecie to spierdalaj.-Powiedział to z takim spokojem, że nawet po moich plecach przebiegł dreszcz.
-Myślałem, że teraz Claire jest twoją kobietą.-Spojrzał na niego głupkowato.
-Nie myśl za wiele.-Odszedł z uniesionymi obronnie rękami, a William mnie puścił.
-Dziękuję.-Powiedziałam zawstydzona, co zignorował.
-Nie powinnyście się rozdzielać.-Spojrzałam w stronę baru gdzie Chris właśnie pokazywał palcem w naszą stronę. Mia spojrzała na nas i pokazała mi kciuk w górę. W odpowiedzi dyskretnie pokazałam jej kciuk w dół.
-Claire?-Zapytałam i momentalnie skarciłam się w myślach.
-Siostra Victora.-Wyjaśnił.
-W takim razie mam nadzieję, że tego nie widziała.-Pomachałam palcem między nami.-Mia już tu idzie, więc jeszcze raz dziękuję i przepraszam jeśli zepsułam Ci randkę.-Odszedł bez słowa, ale zatrzymał Mię w połowie drogi. Podał jej jakąś kartkę i odszedł. Wrzuciła ją do torebki i podeszła do mnie.
-Co to było?-Uśmiechała się głupkowato.
-Jakiś gość się do mnie dobierał, ale William go odstraszył.-Mina jej zrzedła.
-Przepraszam, że Cię zostawiłam samą. To było głupie.-Zamknęła mnie w uścisku.
-Nazwał mnie swoją kobietą.-Powiedziałam na co spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.-Na pokaz.-Dodałam.
-Z pewnością.-Uśmiechnęła się.
-Jest tu z Claire. Siostra Victora.-Wytłumaczyłam widząc, że nie wie o kim mówię.-Opowiadałam Ci o niej.
-Pamiętam.-Skinęła głową.-Chcesz wracać?
-Nie chcę Ci psuć imprezy.
-Daj spokój. Pożegnajmy się tylko z Chrisem. Dał mi swój numer.-Wyszczerzyła się i pociągnęła mnie w stronę baru.-Przyszłyśmy się pożegnać.
-Najlepsza woda w moim życiu.-Uśmiechnęłam się do niego.
-To była przyjemność dla was polewać.-Ukłonił się teatralnie.-Odezwij się.-Posłał oczko Mii, która słodko się uśmiechnęła. Dojechałam do mieszkania i odetchnęłam głęboko. Mój telefon pokazywał godzinę 2:16, ale czułam, że potrzebuję się porządnie ogarnąć. Zmyłam dokładnie makijaż i weszłam pod prysznic. Umyłam jeszcze raz włosy, bo nie mogłam przestać na nich czuć zapachu klubu. Rozczesałam je i osuszyłam ręcznikiem. Podskoczyłam słysząc dzwonek do drzwi. Owinęłam się szlafrokiem i zajrzałam przez wizjer. Otworzyłam je z niedowierzaniem.
-Co tu robisz? Jest 3 w nocy.-Zauważyłam.
-Mia miała mi dać znać, że dotarłaś do domu. Mogę wejść?-Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.-Jest środek nocy, a po tej klatce schodowej strasznie niesie się echo.-Westchnęłam i wpuściłam go do środka.
-Mia zostawiła u mnie telefon, więc nie rób jej problemu.-Skłamałam.
-Nie ważne, że jesteś pijana, powinnaś lepiej na siebie uważać.-Pouczył mnie.
-Jestem trzeźwa.-Na moją twarz wpłynął grymas, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.-Nie wypiłam nawet kropli alkoholu, ale to nie twoja sprawa. To, że twój kuzyn nie rozumie słowa nie to nie moja wina.
-Poszłaś tam w bieliźnie.
-To była koszulka.-Skłamałam ponownie i miałam nadzieję, że tego nie zauważy.
-Nie okłamuj mnie. Znam twoją bieliznę.-Zawstydziłam się i desperacko potrzebowałam się go pozbyć.
-Gdzie Claire?-Spojrzałam na niego wyzywająco.
-W samochodzie.-Odpowiedział po dłuższej chwili.
-Nic nie podnieca kobiety tak jak mężczyzna każący jej czekać gdy odwiedza inną.-Prychnęłam
-To nie twoja sprawa.-Zaznaczył.
-Oczywiście, że nie.-Przyznałam.
-Wróć do pracy.-Spojrzałam na niego badawczo.
-Już nie jestem oszustką, która wskoczyła Ci do łóżka żeby wyciągnąć z ciebie informacje?-Zapytałam z jadem w głosie.
-Widziałem protokół. Wiem co powiedziałaś.-Rzeczywiście w protokole zapisane było każde słowo wypowiedziane na spotkaniu.-Rozmawiałem z partnerami. Przyznali, że firma działa lepiej odkąd się pojawiłaś i zaimponowałaś im umiejętnością przemawiania i tym jak radzisz sobie z klientami.-Nie odpowiadałam. Nie wiedziałam co powiedzieć.-Powiedzieli, że nie ma dla nich znaczenia czy ja jestem partnerem zarządzającym czy ty o ile będziemy dalej współpracować.
-Wrócę.-Kiwnęłam głową.-Ale nie ze względu na ciebie.-Zaznaczyłam. Skinął i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro