Rozdział 1
2 Lata później
Rano wstałam i wzięłam szybką gorącą kąpiel, a następnie wystylizowałam swoje blond włosy i lekko pomalowałam. Następnie zeszłam ze swojego pięknego pokoju hotelowego, w którym żyłam jak księżniczka nie byłam już tą skromną dziewczyną, którą byłam kiedyś, byłam teraz bogatą księżniczką. Mieszkałam teraz w luksusowym hotelu prowadzonym przez moją mamę. Cała nasza rodzina była bogata, czułam się jak księżniczka, miałam piękny duży ogromny pokój, który miał piękne czerwono-wyraziste. Różowe ściany, duże ogromne łóżko jak u księżniczki, duży telewizor. Mój pokój posiadał wszystko, dodatkowo miałam jacuzzi, a w nim łazienkę bardzo, ale to bardzo piękną. Miałam dużo również regałów, bo kolekcjonowałam lalki właściwie Barbie, Monster Hugh, Bratz i różne takie. Czytałam również książki, więc na nie też nie mogło zabraknąć, posiadałam też bardzo duży balkon, na którym miałam również basen po prostu czułam się jak królowa. Nie byłam już tą skromną dziewczyną co 2 lata temu, wtedy nie byłam, aż tak chudsza jak teraz, bo teraz byłam aż za chuda. Moja mama była kobietą sukcesu i królową tego hotelu, i choć często mieliśmy kłótnie to zawsze mogliśmy. Ja i moje rodzeństwo Alicja, Gracjan i starszy brat Dawid zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Gdy się ogarnęłam od razu zeszłam na dół po swoje śniadanie. Miałam na sobie różowy top bandeau i krótkie dosyć spodenki w kolorze limonkowym oraz różowe kapcie, gdy wróciłam do swojego pokoju od razu usłyszałam pukanie do drzwi i znajomy głos kobiety.
-Kochanie mogę wejść? - zapytała mama
-Proszę - odpowiedziałam
-Kochanie za pewne jak już wiesz lecisz ze swoją klasą do Stanów do Bostonu na jakieś zajęcia dlatego zarezerwuje ci na szybko hotel taki jak nasz, byś nie musiała jechać do tego samego co twoja klasa ani tymbardziej spać ze swoją klasą. Na spokojnie tobie i twoim przyjaciółkom załatwię hotel
Otworzyłam szczerzej oczy zszokowana, a jednocześnie byłam wkurwiona. Nie chciałam za chuja lecieć do tego pieprzonego miasta, w którym przebywał mój zjebany były chłopak, którego kochałam 2 lata temu, a który jednocześnie mnie zranił. Za dużo przeżyłam w tym pieprzonym mieście mimo, że za chuja nie chciałam to musiałam, a teraz okazało się, że mam lecieć ze swoją klasą z Arletą i Wiktorią i ze szkołą lecieć tam na jakieś zajęcia. Czułam, że zaczynają lecieć mi łzy, bo mimo, że musiałam to za żadnego chuja tego nie chciałam, byłam cholernie rozżalona.
Z Arletą i Wiktorią przyjaźnie się od lat i tworzyliśmy zajebiste trio. Choć z Arletą znam się od dziecka, to z Wiktorią od razu stworzyliśmy super trio. Kochałam je jak siostry i zawsze mnie wspierały w trudnych chwilach, Arleta również była bogata jak ja. Obydwie byłyśmy bogate i miałyśmy blond włosy. Jedynie różniące się, oczy Arleta miała niebieskie ja zielone dodatkowo Arleta miała powiększone trochę usta i zrobione rzęsy. Ja zostałam nadal przy naturalnej twarzy choć rozważałam zrobienie sobie rzęs. Wiktoria za to była brunetką i była drobna z figury jak ja. Miała lekko opaloną skórę również zrobiła se rzęsy. Po jakimś czasie jedyna z nas nie była super bogata jak my i mieszkała w zwykłym domku na wsi, ale dla nas nie liczyły się tylko do szczęścia pieniądze
W tym nowym semestrze gdy zaczynaliśmy ja i Arleta 2 już klasę zawodową, ona przeniosła się do internatu z którym również miała jechać na zajęcia do Bostonu, a ja za chuja nie chciałam tam lecieć nie po prostu nie.
-Nie mamo! - odpowiedziałam stanowczo, nie pojadę tam kurwa nie
-Kochanie proszę cie to tylko
-Nie mamo i koniec nie chce tam lecieć - przerwałam jej ze łzami w oczach.
-Córeczko proszę cię, nie masz innego wyjścia
-Nie pojadę tam kurwa i koniec! - mówiłam ze łzami w oczach czując, że łzy jeszcze bardziej mi lecą. Nie chciałam tam jechać nie po tym wszystkim co przeżyłam. Miałam ochotę jedynie teraz sie rozpłakać. Mama widząc to od razu sie uspokoiła i podeszła do mnie bliżej.
-Kochanie, powiedz mi dlaczego tak bardzo się upierasz? Przecież kochasz Stany, a Boston jest w stanach, więc nie rozumiem cię teraz skarbie
No tak nie wiedziała przecież, że jest tam mój były chłopak.
-Skarbie trzymam kciuki jedziesz tam tylko na 4 dni i wracasz do domu
Odetchnęłam trochę z ulgą jak usłyszałam, że jadę tam tylko na 4 dni, bo nie zamierzałam jechać tam na dłużej
-Ehh no dobrze - westchnęłam
-Moja kochana córeczka pamiętaj, że będę tęsknić kocham cię
-Ja ciebie też mamo - odpowiedziałam przewracając oczami, gdy nagle kobieta zawołała Armanda Arkadiusza.
-Jon klot!!
Słyszałam jak ktoś zbliża się do mojego pokoju i to był Armand jak zwykle we własnej osobie.
-Tak słucham w czym mogę tym razem pomóc?
-Proszę, spakuj mojej córce walizki, bo wyjeżdża jutro na 4 dni
Błagam niech ktoś mnie zabierze do piekła.
-Dobrze
-No mam nadzieję, a i przygotuj stolik dla gości, bo dziś moja mama przyjeżdża
-Tak najmilsza pani
-Więc to na tyle z mojej strony i pamiętaj córcia kocham cię
-Ja też mamo - odpowiedziałam znowu, po czym widziałam jak mężczyzna zbliża się do moich walizek i zaczyna pakować moje wszystkie ubrania i szpilki i inne buty oraz kosmetyki i akcesoria.
-No szybciej Armand! - poganiałam go, bo miałam zbyt kiepski humor, żeby siedzieć w czyimś towarzystwie.
-Panienko staram się, ale...
-Nic mnie to nie interesuje ma być wszystko spakowane na czas!
-Panienko naprawdę ja...
-Ale ja ci powiedziałam nic mnie to nie interesuje. Idę teraz coś zjeść jak wrócę ma być wszystko zrobione na czas!!
Wyszłam z pokoju i ruszyłam na schodach na czerwonym dywanie i od razu zobaczyłam szatynkę, która nie była już blondynką przez to, że zmieniła swój kolor włosów. Moja siostra była ubrana elegancko złota marynarka z topem na wierzchu i spodnie złote na koturnie wyglądała cholernie dobrze. Podbiegła od razu do mnie też moja psina Balbina, która z rasy była mopsem, gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła.
-No cześć pusia - powiedziałam do niej, gdy ją przytuliłam
-Andzia bo dowiedziałam się że wyjeżdżasz do Bostonu to prawda...
-Ta niestety - odburknęłam, przewracając oczami
-Przykro mi siostro. Pamiętaj mimo wszystko, że zawsze będę cię wspierać i możesz na mnie liczyć
-Wiem - westchnęłam
Alicja była moją siostrą przyrodnią, bo moja mama miała przed poznaniem mojego ojca jeszcze jednego, jednak kochałam ją jak prawdziwą siostrę. Chociaż czasami mnie irytowała to jednak miałam z nią silniejsze więzi niż mogłam se wyobrazić. Wspólnie z naszymi przyjaciółmi i znajomymi i moim obecnym chłopakiem z którym przeżywałam kryzys tworzyliśmy zgraną ekipę. Można było powiedzieć, że nawet się przyjaźniliśmy. Alicja z blond włosów jak moje przefarbowała na brązowe. Musiałam przyznać, że naprawdę jej ten kolor pasował.
-Pamiętaj siostrzyczko. Nawet jeśli się czasem kłócimy, możesz zawsze na mnie liczyć kocham cię siostrzyczko
-Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam
-Dobra idę zjeść coś i wracam do swojego pokoju, bo to ostatni dzień w którym z wami będę
-Wiem siostrzyczko, będę szczerze tęsknić
-Ja też - przytuliłam ją mocno, po czym odeszła z Balbiną, a ja poszłam jeść spaghetti, które było mega dobre. Kochałam przysmaki mojej hotelowej kuchni, a kucharze gotowali po prostu świetnie. Moja mama miała naprawdę gust, że ich zatrudniałam
Godzinę później wracałam już do pokoju zauważając, że Armand spakował wszystkie moje rzeczy. Zachwycona tym, ubrałam się w swoją bandeau piżamę i położyłam się na łóżku, zabierając ze sobą książkę a następnie pilot by włączyć telewizję, i zaczęłam czytać książkę zerkając czasem na telefon.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro