Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie kocham jej..


Wpatrywałam się w każdy ruch jego ust.

-Ja nie kocham Lisy-odparł.-Nie kocham jej..-powtórzył.

W sumie to sie nie zdziwiłam,to przecież okropna jędza.

Na stos i fru z nią-zażartowałam w myślach.  ;)

Tylko dlaczego są razem,dlaczego zawarli związek małżeński.

Boże..czy ja jestem taka głupia,czy to po prostu zbyt skomplikowane?

-Ale jak to?-zapytałam.-przecież..-ciągnęłam,ale przerwał mi.

-To nie był związek zbudowany na uczuciu,miłości.-powiedział spokojnie.-Nic do niej nie czuję,nie potrafię jej pokochać,bo nie jestem w niej zakochany i nigdy nie będę.

Nie jestem z nią szczęśliwy.Chciałbym się rozstać,ale ten szum,który powstanie wokół mnie,te różne chore i nieprawdziwe historie,które znów powstaną..to nie na moje nerwy.

-Ale..dlaczego wziąłeś ślub z kimś kogo nie kochasz?-zapytałam.

-Ten związek to czysty układ.-odparł.-Miał on zamknąć gęby brukowcom.Uważano,że jestem gejem,że jestem biseksualny.-Wygadywali wiele innych głupot.-dodał.-musiałem zrobić coś,aby to już raz na zawsze ucichło.

-Mogłeś poślubić kobietę w której byłeś zakochany po uszy..-powiedziałam.-na pewno była taka,prawda?

Mężczyzna pokiwał głową,że Nie.

-Nigdy?-dopytywałam.

-Nigdy nie spotkałem takiej kobiety,która zawróciłaby mi w głowie,która byłaby tak niesamowicie mądra,piękna,troskliwa,nigdy nie spotkałem takiej,w której byłbym zakochany i czuł się w jej obecności ,,magicznie''..-odparł.patrząc na mnie.

-Myślę,że jeszcze spotkasz miłość swojego życia,a wtedy odważysz się na rozwód i nic innego nie będzie cię obchodzić.powiedziałam.-Będzie liczyć się dla Ciebie Tylko Ona,a zdanie innych będziesz miał w tyłku.-dodałam wskazując palcem na swoją pupę.

Michael zaśmiał się.

-Na pewno i może już znalazłem-odparł.

Na chwilę zamilknęliśmy.

Czy on chce mi powiedzieć,że ...oh nie to niemożliwe.

Chciałam jak najszybciej wyjść z tej niezręcznej sytuacji.

-Słuchaj,może umówimy się na jakąś kaw?-zapytałam.-może w przyszłym tygodniu?-bo teraz będę zajęta szukaniem pracy i małego mieszkania dla mnie.

-Czekaj,wyprowadzasz się stąd?-zapytał i wstał.-widziałem te walizki na dole,ale nie sądziłem,że są twoje.

-Nie ma tu dla mnie miejsca i chciałabym się usamodzielnić,chociaż na razie nie mam pomysłu co dalej.-odparłam.-Nie chciałam martwić Grace i powiedziałam jej ,że wszystko załatwię i sobie poradzę.

-Zamieszkaj u mnie w Neverland,znajdziesz pracę,pomogę ci..-powiedział,nie wahając się,ani na chwilkę.-Co ty na to?-zapytał.

Mhm pozabijam się z Twoją żoneczką -pomyślałam.

-Sama nie wiem..

-Proszę..jeśli nie będzie ci u mnie dobrze,wyprowadzisz się.-dobrze?zapytał.

-Okay.-powiedziałam.

Mężczyzna podszedł do mnie i mocno przytulił.

-Dziękuję,że mnie wysłuchałaś.-jego usta powędrowały prosto na moje czoło.

-Nie ma za co Mike.-objęłam go.-do usług-dodałam.

-Powiedz mi,gdzie twój telefon Sel.?-dzwoniłem milion razy przez tyle czasu i nigdy nie doczekałem się na żadnego smsa..

-Zepsuł się..-odpowiedziałam.

Co miałam powiedzieć,że moje koleżanki mnie nękają,grożą i zabrały mi telefon?

a ja nie potrafiłam się obronić,zabrać im go?

Beznadzieja.

-kupimy ci nowy-powiedział.-jutro pojedziemy do sklepu.

i puścił mi oczko.

-oszalałeś..-powiedziałam.

-na twoim punkcie? TAK.-zażartował ..tak myślę.


Stwierdziłam,że dodam jeszcze jedną część.

Mam nadzieje ,że wam sie spodoba.!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro