Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(Nie) Jestem Twoim Wrogiem

-Już po Tobie Mike!-krzyczałam ze środka jednocześnie zakładając na siebie rzeczy,które wybrałam.

-Sama kazałaś mi tu stać..to nie moja wina- odpowiedział chichocząc.

Kiedy byłam już prawie gotowa odsunęłam przesuwane drzwi szafy i wyszłam z niej nie spuszczając wzroku z Michaela,podeszłam do drzwi pokoju,otworzyłam je i pobiegłam w stronę łazienki ..zadbać o higienę i ładnie się umalować.

Michael:

Cała ta sytuacja wyszła fatalnie..może i faktycznie wyglądało to dla mnie

przekomicznie..ale na pewno nie dla niej..

Nie chciałem jej podglądać..samo tak wyszło..jest mi teraz głupio.

Jesteś dorosłym facetem,musisz  być poważny-mówił głos w mojej głowię.

Tak..wiem to..ale..

Ona jest cudowną dziewczyną..bardzo ją lubię,przy niej jestem sobą.

Nie muszę nikogo udawać,nie muszę się męczyć.

Czuję,że ona jest inna niż reszta kobiet,które zdążyłem przez moje cały życie poznać.

Selena:

Michael jest..uroczy.

Nie sądziłam,że kiedykolwiek poznam mężczyznę,którego aż tak bardzo polubię.

W między czasie kiedy przemyślałam i układałam sobie w głowie różne sprawy..

Zrobiłam sobie delikatne kreski na powiekach,pomalowałam rzęsy tuszem pogrubiającym i delikatnie musnęłam usta bordową szminką.

Kiedy ogarnęłam się już w pełni ..wróciłam do swojego pokoju..

Stanęłam z założonymi rękami obok łóżka i uniosłam jedną brew do góry.

Nie dam się -pomyślałam.

-Masz mi coś do powiedzenia?-zapytałam z pełną powagą.

Fakt był taki,że nie byłam na niego zła..przeciwnie chciało mi się z tego śmiać.

Cała ta sytuacja była przekomiczna,ale z drugiej strony nie mogłam pozwolić na to,aby jakikolwiek mężczyzna podglądał mnie nagą bez mojej zgody.

-Nie przeproszę Cię..-odpowiedział z przekonaniem i  zaczął się ze mną droczyć.

-Oh..naprawdę..?- małymi kroczkami zbliżałam się do Michaela,strzelając kośćmi w palcach obu dłoni.

Michael spojrzał na nie i powoli cofał się w tył..

-Nie zrobisz tego..-odparł,a jego kąciki ust lekko uniosły się w górę.

-O taaak.-wtrąciłam ,a następnie  jednym ciosem prawej ręki wycelowałam i uderzyłam w jego ramię.

Mężczyzna zdążył napiąć swoje mięśnie,więc tak czy siak ..moja pięść nie sprawiła mu ani trochę bólu.

Przeprosisz mnie,albo..kopnę Cię tam gdzie światło nawet nie ma prawa dojść.-powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu.

-Oo patrz jak się boję ..normalnie zaraz się posikam ze strachu-zaczął mówić cienkim głosem,chwytając się za policzki.

No to zobaczymy-pomyślałam.

Podeszłam bliżej nie spuszczając gardy..i już chciałam zrobić wymach nogą,kiedy Michael chwycił ją i przytrzymał.

-Więc tak się bawimy?-Uśmiechnął się.-Teraz masz przechlapane.-dodał po czym chwycił mnie za nogi i  biodra,podniósł w górę i przerzucił przez swoje ramię.

-Co ty robisz?! N-nie..zostaw mnie- zaczęłam się szarpać.

-Sama mnie do tego zmusiłaś- odpowiedział.

Mężczyzna otworzył drzwi mojego pokoju przeszedł kilka metrów i zaczął schodzić ze mną po schodach na dół.

-Postaw mnie na ziemie..słyszysz?-szeptałam udając złość.

Po chwili Grace wyszła z łazienki i podążyła za nami..

-Co się tu dzieje?-zapytała zdezorientowana.

-yy ..nie nic ..tylko się bawimy..-odpowiedziałam z irytacją.

Dziewczyna spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem.

-Bardzo śmieszne-wymruczałam.

Kiedy znaleźliśmy  się przy drzwiach prowadzących do wyjścia Michael pociągnął za klamkę ,otworzył i odparł:

-Do zobaczenia Grace!

-Cześć Michael.-odpowiedziała na pożegnanie.

Wyszliśmy na zewnątrz..Michael podszedł do drzwi limuzyny jedną ręką chwycił za uchwyt,pociągnął  i otworzył drzwi na oścież po czym wrzucił mnie do środka i usiadł obok mnie zatrzaskując je za sobą.

-Nie jesteś taka ciężka..na jaką wyglądasz.-zaczął sięgając po szklankę i butelkę wody lekko gazowanej.

Kiedy poprawiałam się i usiadłam wygodnie .. moje oczy zaświeciły..siedzenia wykonane z czarnej pikowanej skóry,przyciemniane szyby,miękki dywan,szampan i pełno słodyczy.Jednym słowem wooow.

-Czy ty właśnie powiedziałeś,że jestem gruba?-zapytałam z oburzeniem.

-Nie,wcale tak nie myślę Sel..-zachichotał.

-No właśnie widzę..-odparłam  i uszczypnęłam Michaela w rękę.

-Ouu !to boli..-powiedział masując obolałe miejsce.

-Powiedz to moim pośladkom..jeszcze teraz mnie bolą,a na jednym odciśnięta jest dłoń jakiegoś palanta!-wtrąciłam wskazując na swój tyłek.

Nastała cisza..

-Przepraszam.-powiedział przysuwając się w moją stronę.

Spojrzałam na Mika,a na jego twarzy widniał smutek.

Miałam wyrzuty sumienia..nie chciałam tak powiedzieć..wybuchłam,bo nie potrafię panować nad emocjami..do tego ..całe życie byłam wytykana palcami za to,że mam więcej ciała niż normalna dziewczyna,czepiali się o wszystko nawet o to,że mam pulchną twarz ..Nie lubię kiedy ktoś mi to wytyka..nie wiedzą dlaczego tak wyglądam ..nie wiedzą jaki jest tego powód.

Ludzie nic nie  wiedzą,a dużo gadają.

-Już dobrze..nic się nie stało Michael,wszystko w porządku-ucałowałam go w czoło i mocno przytuliłam do siebie.-Ja też przepraszam.-dodałam.

***

Kiedy limuzyna podwiozła nas na miejsca,Michael zakrył mi oczy czerwoną opaską,wysiadł pierwszy i chwycił moją dłoń prowadząc mnie do jakiejś niespodzianki.

-Gdzie mnie prowadzisz?-zapytałam z ciekawości.

-Zaraz zobaczysz,tylko nie podglądaj..-dodał.

W pewnym momencie poczułam delikatny,przyjemny wiatr na swojej twarzy..rozwiewał moje ciemne włosy w jedną stronę.

-Możesz już zdjąć opaskę-powiedział stojąc za mną.

Wykonałam polecenie i zdjęłam ją z moich oczu..otworzyłam szeroko buzię i uśmiechnęłam się ..widząc tak cudowny widok na Los Angeles.

Wszystko było widać dokładnie..samochody wielkości orzeszka ..drzewa,lasy,zwierzęta..

Podeszłam bliżej stromego klifu na którym staliśmy..wychyliłam się i..

-O boże jak wysoko..-powiedziałam chwytając się za czoło.

-Jest pięknie prawda?-zapytał.

-Tak,jest cudownie..-odpowiedziałam głaszcząc Michaela po ciepłej,męskiej dłoni na której widoczne były liczne plamki i przebarwienia.

Zauważył to i szybko,ale delikatnie schował swoją rękę w kieszeń od spodni ..to samo robiąc z drugą.

-Może usiądziemy?-zapytał wskazując na maskę samochodu.

-Pewnie.-odpowiedziałam.

Usiedliśmy na masce,która była bardzo duża..śmiało zmieściło by się na niej jeszcze dwoje ludzi..

Siedziałam i rozkoszowałam się magicznym widokiem..czułam się jak w niebie..

-Chciałbym z Tobą porozmawiać-zaczął Michael.

-O czym?-zapytałam patrząc prosto w jego czekoladowe paczadełka.

-Chcę Cię bliżej poznać,opowiedz mi coś więcej o sobie..nie chodzi mi o imię,nazwisko,wiek czy miejsce urodzenia.-powiedział gestykulując.-Chcę abyś mi zaufała.-dodał biorąc moją drobną dłoń w swoją.

Jak mam to zrobić,jeśli nie potrafię?-pomyślałam.

Nie mogę sobie od tak mówić ..o moich problemach..o prywatnych sprawach.

Jestem osobą,która jeśli ma problemy mimo wszystko trzyma to  w sobie i dusi.Nie zwierzam się nikomu.Nie chcę.

-Nie bój się,nie jestem twoim wrogiem-powiedział obejmując mnie jedną ręką.

-Sama nie wiem..-odpowiedziałam poruszając ramionami.-Nie potrafię nikomu zaufać..zawsze kiedy to robiłam,po jakimś czasem wbijali mi nóż w plecy.To boli.Nie chcę do tego wracać.

-To może dziwne,ale rozumiem Cię.Wiem jak to boli kiedy zaufasz osobom dla których mogłabyś zrobić wszystko,a one wykorzystają  to przeciwko Tobie.

Mężczyzna stanął na równe nogi i zbliżył się do mnie chwytając moją głowę w dłonie.

Już teraz mogę ci przysiądź,że choćby nie wiem co się działo..zawszę będę Cię chronił.Nie zostawię Cię,a jeśli ty będziesz chciała to zrobić..nie pozwolę ci na to.Nigdy.

-Michael..-wtrąciłam opuszczając jego ręce w dół.-Nie jestem taka,jaka myślisz,że jestem.Nie jestem dziewczyną za którą mnie uważasz.Ja..nie jestem idealna.-uroniłam łzy.

-W głębi serca wiem,że jesteś wspaniałą dziewczyną.Czuję,że mimo wszystko mogę Ci zaufać,a ty nigdy mnie nie zdradzisz.Chcę Ci pomagać.Czuję,że powinienem to robić...

-Michael,proszę Cię.-wtrąciłam ponownie-Nie mówiłbyś tak gdybyś wiedział jaka była moja przeszłość.Ona pozostawiła po sobie ślady.Rany,które zostawiła po sobie nadal są ze mną.Nie mogę z nimi walczyć.One niszczą mnie i moje ciało.Będą robiły to do dnia,aż zniknę z tego świata i zostawię po sobie tylko złe wspomnienia.Nie mam przyjaciół.Nie chcę niszczyć nikomu życia przez swoje cholerne..-nie dokończyłam,ponieważ nie chciałam,aby Michael się o tym dowiedział.Bo co ?..miałam mu powiedzieć tak prosto z mostu..:

Tak Mike..jestem narkomanką.Strzelam sobie w żyłę,kiedy mam chwilę słabości.

Okaleczam swoje ciało,bo nie mogę z tym skończyć i nie radzę sobie z moim uzależnieniem.

Nie bez powody noszę ciuchy z długim rękawem.

Gdybym mu to uświadomiła..zupełnie inaczej odnosiłby się do mnie i zupełnie inaczej byłabym traktowana przez niego.Boję się.Chcę przestać,ale nie potrafię.Nie wiele brakuje do tego,abym zamknęła oczy i podążyła za światłem prowadzącym prosto do nieba..

-Ja chcę być Twoim przyjacielem-odparł.-patrząc mi prosto w oczy.-Chcę Cię wspierać,chcę Ci pomagać,płakać razem z Tobą jeśli zajdzie taka potrzeba i przytulać jeśli będzie Ci tego trzeba.Chcę rozmawiać z Tobą o wszystkim.Pragnę być Twoim Najlepszym Przyjacielem.-powiedział i przytulił mnie bardzo mocno,a ja poczułam ulgę i wtuliła się w jego ciepłe ciało.

Kiedy Michael wypowiadał tak piękne i szczere słowa rozpłakałam się jeszcze bardziej.

Zjechałam po masce samochodu na ziemię i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego tors.

Łzy spływały po moich policzkach,jak wodospad,a w głębi duszy byłam szczęśliwa,ponieważ bardzo dawno żadna osoba tak do mnie nie mówiła.Tylko przy nim czułam się bezpiecznie.Wierzyłam,że nigdy mnie nie skrzywdzi i nie poniży.Zaufałam.

-Przyjaciele?-zapytał jeszcze raz.

-Przyjaciele.-odparłam.

***

Cześć wszystkim!!:D

MAM NADZIEJE,ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBA :D

Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

Będę ogromnie wdzięczna za komentarze i gwiazdeczki.

Sami wiecie jak one dodają siły do dalszej pracy.

Dziękuję,że czytacie moje wypociny :* heh :*

Kocham was za to !

Next=za 5 gwiazdeczek :*











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro