Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kłótnia


Później,gdy już wszystkie moje rzeczy trafiły na swoje miejsce usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć o Michaelu i o jego słowach typu:

- ,,jesteś warta mojej uwagi''

- ,,chyba znalazłem miłość swego życia''

- ,,jesteś piękna''

Przypomniała mi się nawet sytuacja,gdy zaczął mnie podglądać..(może nie specjalnie,chociaż mogłabym się kłócić,bo nie wierze,że to był przypadek) -to byłam całkiem nago no ludziee...Fakt,wydarzyło sie to jakiś czas temu,ale do teraz jest mi wstyd,gdy wracam do tego myślami.Zastanawia mnie,czy on coś do mnie czuje,czy robi i mówi to wszystko na żarty.Nie sądze,aby pokochał tak zwykłą dziewczynę jak ja.To głupie,bo mogę źle odbierać to wszystko i wyjdę na idiotkę,która ubzdurała sobie,że Król Popu się w niej buja.To absurd.Jeżeli nawet coś by zaiskrzyło,to nie pozwoliłabym na nic więcej,niż przyjaźń.Dlaczego?-ponieważ naprawdę nie chce go stracić,jest dla mnie ważną osobą,jest moim przyjacielem.Wówczas,gdy rozmyślałam o różnych sprawach usłyszałam krzyki dochodzące z dołu.Wstałam i poszłam sprawdzić co się dzieje.Stanęłam przy schodach i ujrzałam tą wredną kwokę kłócącą się z Mikiem.

-Dlaczego ta mała zołza jest w naszym domu?!-krzyczała bez zahamowań.-Powiedziałam ci,że nie chce jej tu więcej widzieć!-Ma się stąd natychmiast wynieść!

Nie.-powiedział stanowczo Mike.-Po pierwsze:nie jest zołzą,po drugie:ja tu o wszystkim decyduję i informuję,że Selena od dziś mieszka u nas.-dodał wchodząc po schodach do góry.

Ma do niej anielską cierpliwość.-pomyślałam.-Gdybym była na jego miejscu już dawno zrobiłabym z nią porządek.

-Nie cierpię tej cholernej przybłędy!-zaczęła.-Jeżeli jej stąd nie wyrzucisz,to ja stąd odejdę!

-Będziesz mnie szantażować?-zapytał.

-Nie pozwolę,aby ta dziwka tutaj została,zrozumiałeś?!-dodała.

Michael zatrzymał się i odwrócił ..

-Nie masz prawa tak o niej mówić,obrażasz wszystkich dookoła,a sama wcale nie jesteś lepsza.

Był wściekły sądząc po jego gestach i twarzy,ale nadal próbował utrzymać normalny ton głosu.Natomiast ja miałam dość tych wszystkich obraźliwych słów wypowiedzianych z jej ust i skierowanych do mnie ,postanowiłam coś z tym zrobić.Podeszłam jeszcze  bliżej schodów ..i powiedziałam to co myślę.

-Wszystko słyszałam.-powiedziałam patrząc na Lise i uśmiechnęłam się.-powiedz,dlaczego i za co tak mnie nienawidzisz co?-nie znasz mnie,nie próbujesz mnie nawet poznać i obrażasz,a twoje słowa w zupełności nie opisują mnie.-Jakim trzeba być człowiekiem ,aby mówić takie rzeczy?-zapytałam.-Wyglądasz na mądrą,inteligentną i opanowaną kobietę,a okazuje się,że jesteś zawistna,wulgarna i kompletnie pusta.-Próbujesz udawać,że jesteś idealna,dojrzała,a zachowujesz się jak nastolatka,która nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami.Twoje zachowanie świadczy o tym,jak cię wychowano i sądzę,że jesteś rozkapryszoną,rozbestwioną idiotką,która nie potrafi docenić tego co ma.-mówiłam dalej schodząc schodek po schodku..

-Jak śmiesz..-zaczęła.

-Nie przerywaj jak do ciebie mówię.!-uniosłam się lekko.-Jeśli nie potrafisz zachować się jak na kobietę przystało to przynajmniej się nie odzywaj i wysłuchaj to co mam do powiedzenia.-Będziesz traktowana przeze mnie tak samo,jak jak ty traktujesz mnie,nie wejdziesz mi na głowę,tylko dlatego bo jesteś damusią,która pochodzi z bogatej rodziny.-W niczym nie jestem od ciebie gorsza,wszyscy jesteśmy ludzmi i każdy zasługuje na odrobinę szacunku ,ale jesli ty nie potrafisz mi go okazać,to nie licz ,że ja okażę go Tobie.

Michael stał i słuchał.Pewnie nie chciał,abym usłyszała ich rozmowy.

Cóż wyszło jak wyszło.

Wracając..

Lisa po tym co powiedziałam..zrobiła się straaasznie malutka i jedyne co powiedziała to..

-Jeśli ona już musi tu zostać,to niech lepiej nie wchodzi mi w drogę..bo zabiję.-wyszeptała patrząc na mnie  i odeszła oburzona szturchając mnie ramieniem.


----

Co będzie dalej? ;)

Do następnego!~Ali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro