Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja,albo Ona..wybieraj

Michael :

Kiedy tylko Selena weszła do domu,odjechałem.

Przez całą drogę do Neverland myślałem o Lisie i  o tym jak potraktowała dziewczynę,która tak naprawdę niczym nie zawiniła,a miała dobre zamiary.Musiałem z nią poważnie porozmawiać,ponieważ nie mogła w ten sposób traktować wszystkich dookoła.Wtedy jeszcze nie wiedziałem,że to nie jest jedyny problem.

*Podjechałem pod dom,wsiadłem z samochodu i udałem się w stronę drzwi,chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka.

-Lisa!-zawołałem.-ale nikt nie odpowiadał.

Zacząłem szukać jej po całym domu,aż z nerwów nie zauważyłem Florence.

*Florence-jest wspaniałą ,starsza osobą,która dba o neverland pod moją nieobecność m.in sprząta,gotuje i pilnuje,aby wszystko było zrobione tak jak ja o to prosiłem.

Wracając..Florence usiłowała mi coś powiedzieć..-Michael,zaczekaj !-zawołała.-Jeżeli szukasz Lisy,to nie ma jej w posiadłości-dodała.

-Ehh- westchnąłem -a wiesz gdzie jest?-zapytałem.

Chwile po tym jak wyszedłeś z tą dziewczyną,zadzwonił telefon i wyszła,nie powiedziała dokąd,ale była w bardzo dobrym humorze.

*Cisza*

Michael przecierał oczy..i drapał się po głowie.

-Michael..-zaczęła.-wiedz ,że cieszę się z Twojego małżeństwa i nie chce się wtrącać między Ciebie,a Lisę,ale naprawdę to wszystko mnie niepokoi.Ktoś dzwoni,ona zamyka się w pokoju,rozmawia przez dłuższy czas,pózniej bez słowa wychodzi..to nie wydaje się podejrzane?

-Florence..dziękuję,że informujesz mnie o takich rzeczach,jeśli się czegoś dowiesz od razu mi o tym powiedz,dobrze?

-Dobrze.-powiedziała i pokiwała głową.-Mogę jeszcze jakoś ci pomóc?

-Hmm..tak.-odparł.-Jeśli tylko moja żona wróci,powiedz jej ,że czekam na nią w gabinecie.

*Jakiś czas pozniej kobieta wraca*

Florence podchodzi do i wykonuje to,o co prosił ją Jackson.

-Liso,mąż czeka na Ciebie w swoim gabinecie.

-Na mnie?czego chce?-zapytała ze zdziwieniem.

-Rozmowy.-odparła,patrząc kobiecie głęboko  w oczy,po czym odeszła w przeciwną stronę.

Kobieta pomaszerowała do pomieszczenia,gdzie czekał na nią Mike.Kiedy otworzyła drzwi,mąż stał przy zasłonie,wpatrując się w krajobraz za oknem.Po chwili,zaczął..poważnym tonem.

-Powiedz..za kogo ty mnie masz? hm?-spojrzał na żonę.

-Ale..o co ci chodzi?-zapytała.

-Naprawdę nie wiesz?-podniósł delikatnie kąciki ust.-Wyjaśnij mi ..te tajemnicze telefony,kto do Ciebie wydzwania i gdzie wychodzisz?

-Ja..-zaczęła.

-No mów,proszę..-odparł,wkładając dłonie do kieszeni od spodni.

Kobieta zamknęła drzwi..i powoli zbliżała się do męża.Stanęła blisko niego  i chwyciła obiema rękami jego buzię.

-Michael,to nie tak jak myślisz..

-Tak?

-Tak,Kochanie...nie musisz się denerwować,te telefony są od przyjaciółek.

-Mhm..i zamykasz sie w pokoju na klucz,żeby z nimi porozmawiać?Naprawdę myślisz,że jestem taki naiwny?-opuścił dłonie żony.

-Michael, proszę..uwierz mi,jestem Twoją żoną.

-Okay,zostawmy to..wrócimy do tego innym razem,nie mam już dzisiaj siły.Proszę Cię tylko o jedno.Zacznij normalnie traktować ludzi,których poznajesz, z ktorymi się spotykasz i widujesz się na co dzień.

-Ale ja..-zaczęła,udając,że nie wie o co chodzi.

-Liso proszę..ja już o wszystkim wiem,nie rób tego więcej.Ona..-nie zdązył dokończyć.

-ONA?!-krzyknęła.-chodzi o tą..jak jej jest..Selene? Tak?!

-Tak.Ona nie zrobiła nic złego zrozum to.

-Nie broń jej!..nie obchodzi mnie to,nie chce jej tu nigdy więcej widzieć! rozumiesz?!-wrzeszczała jeszcze głośniej.

-Nie! To mój dom i pozwól ,że to ja będe decydował kto przekroczy próg Neverlandu.Ja i Selena po prostu się przyjaznimy,jest jedną z nielicznych osób,przy których czuje się dobrze i wiem,że mogę zaufać,więc nie zabronisz jej tu przychodzić.

-A ja..co ze mną?-zapytała.

Mike podszedł do niej i odparł..

-Przepraszam,ale straciłaś moje zaufanie,przemyśl to.Popraw się,bo to zmierza w zlą stronę.

-NIE! to ty się zastanów co chcesz zrobić!Jesteśmy małżeństwem,znamy się 2 lata,a ją znasz ile?

-Wiesz co?..zmieniłaś się.To nie ta lisa,którą poznałem,a nasz związek stał się toksyczny.

-Skoro jestem taka zła..to proszę bardzo! Ja,albo Ona..wybieraj!-powiedziała i wyszła z pokoju zatrzaskując drzwi.

Michael usiadł na fotelu..-Boże co ma teraz zrobić?-wymamrotał.


Next=gwiazdki+kom.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro