Ja,albo Ona..wybieraj
Michael :
Kiedy tylko Selena weszła do domu,odjechałem.
Przez całą drogę do Neverland myślałem o Lisie i o tym jak potraktowała dziewczynę,która tak naprawdę niczym nie zawiniła,a miała dobre zamiary.Musiałem z nią poważnie porozmawiać,ponieważ nie mogła w ten sposób traktować wszystkich dookoła.Wtedy jeszcze nie wiedziałem,że to nie jest jedyny problem.
*Podjechałem pod dom,wsiadłem z samochodu i udałem się w stronę drzwi,chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka.
-Lisa!-zawołałem.-ale nikt nie odpowiadał.
Zacząłem szukać jej po całym domu,aż z nerwów nie zauważyłem Florence.
*Florence-jest wspaniałą ,starsza osobą,która dba o neverland pod moją nieobecność m.in sprząta,gotuje i pilnuje,aby wszystko było zrobione tak jak ja o to prosiłem.
Wracając..Florence usiłowała mi coś powiedzieć..-Michael,zaczekaj !-zawołała.-Jeżeli szukasz Lisy,to nie ma jej w posiadłości-dodała.
-Ehh- westchnąłem -a wiesz gdzie jest?-zapytałem.
Chwile po tym jak wyszedłeś z tą dziewczyną,zadzwonił telefon i wyszła,nie powiedziała dokąd,ale była w bardzo dobrym humorze.
*Cisza*
Michael przecierał oczy..i drapał się po głowie.
-Michael..-zaczęła.-wiedz ,że cieszę się z Twojego małżeństwa i nie chce się wtrącać między Ciebie,a Lisę,ale naprawdę to wszystko mnie niepokoi.Ktoś dzwoni,ona zamyka się w pokoju,rozmawia przez dłuższy czas,pózniej bez słowa wychodzi..to nie wydaje się podejrzane?
-Florence..dziękuję,że informujesz mnie o takich rzeczach,jeśli się czegoś dowiesz od razu mi o tym powiedz,dobrze?
-Dobrze.-powiedziała i pokiwała głową.-Mogę jeszcze jakoś ci pomóc?
-Hmm..tak.-odparł.-Jeśli tylko moja żona wróci,powiedz jej ,że czekam na nią w gabinecie.
*Jakiś czas pozniej kobieta wraca*
Florence podchodzi do i wykonuje to,o co prosił ją Jackson.
-Liso,mąż czeka na Ciebie w swoim gabinecie.
-Na mnie?czego chce?-zapytała ze zdziwieniem.
-Rozmowy.-odparła,patrząc kobiecie głęboko w oczy,po czym odeszła w przeciwną stronę.
Kobieta pomaszerowała do pomieszczenia,gdzie czekał na nią Mike.Kiedy otworzyła drzwi,mąż stał przy zasłonie,wpatrując się w krajobraz za oknem.Po chwili,zaczął..poważnym tonem.
-Powiedz..za kogo ty mnie masz? hm?-spojrzał na żonę.
-Ale..o co ci chodzi?-zapytała.
-Naprawdę nie wiesz?-podniósł delikatnie kąciki ust.-Wyjaśnij mi ..te tajemnicze telefony,kto do Ciebie wydzwania i gdzie wychodzisz?
-Ja..-zaczęła.
-No mów,proszę..-odparł,wkładając dłonie do kieszeni od spodni.
Kobieta zamknęła drzwi..i powoli zbliżała się do męża.Stanęła blisko niego i chwyciła obiema rękami jego buzię.
-Michael,to nie tak jak myślisz..
-Tak?
-Tak,Kochanie...nie musisz się denerwować,te telefony są od przyjaciółek.
-Mhm..i zamykasz sie w pokoju na klucz,żeby z nimi porozmawiać?Naprawdę myślisz,że jestem taki naiwny?-opuścił dłonie żony.
-Michael, proszę..uwierz mi,jestem Twoją żoną.
-Okay,zostawmy to..wrócimy do tego innym razem,nie mam już dzisiaj siły.Proszę Cię tylko o jedno.Zacznij normalnie traktować ludzi,których poznajesz, z ktorymi się spotykasz i widujesz się na co dzień.
-Ale ja..-zaczęła,udając,że nie wie o co chodzi.
-Liso proszę..ja już o wszystkim wiem,nie rób tego więcej.Ona..-nie zdązył dokończyć.
-ONA?!-krzyknęła.-chodzi o tą..jak jej jest..Selene? Tak?!
-Tak.Ona nie zrobiła nic złego zrozum to.
-Nie broń jej!..nie obchodzi mnie to,nie chce jej tu nigdy więcej widzieć! rozumiesz?!-wrzeszczała jeszcze głośniej.
-Nie! To mój dom i pozwól ,że to ja będe decydował kto przekroczy próg Neverlandu.Ja i Selena po prostu się przyjaznimy,jest jedną z nielicznych osób,przy których czuje się dobrze i wiem,że mogę zaufać,więc nie zabronisz jej tu przychodzić.
-A ja..co ze mną?-zapytała.
Mike podszedł do niej i odparł..
-Przepraszam,ale straciłaś moje zaufanie,przemyśl to.Popraw się,bo to zmierza w zlą stronę.
-NIE! to ty się zastanów co chcesz zrobić!Jesteśmy małżeństwem,znamy się 2 lata,a ją znasz ile?
-Wiesz co?..zmieniłaś się.To nie ta lisa,którą poznałem,a nasz związek stał się toksyczny.
-Skoro jestem taka zła..to proszę bardzo! Ja,albo Ona..wybieraj!-powiedziała i wyszła z pokoju zatrzaskując drzwi.
Michael usiadł na fotelu..-Boże co ma teraz zrobić?-wymamrotał.
Next=gwiazdki+kom.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro