Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Bardzo szybko przeleciał ten czas w samolocie wciąż wspominam tatę.
Zauważyłam , że Angela nie najlepiej się czuje.
-Co się dzieje?
-Nie mogę się doczekać
-Wiem trochę cię rozumiem odpowiedziałam.
-Dolatujemy do końca!!!
-Fajnie ,że się cieszysz.
-Dotarłyśmy.-napisałam w SMS do mamy.
-Bardzo się ciesze.-odpisała mama.
Dzisiaj czułam się jakaś inna.Jakby ktoś cały czas mnie obserwował.
-Hmm kto to może być?-zadawałam sobie wciąż pytanie przyglądając się mężczyźnie w czarnym kapeluszu.
Nagle ktoś za mną zaczał z kimś rozmawiać.Okazało się,że rozmawia właśnie z tym mężczyzną ,który się mnie tak przyglądał.
-Nie bądź głupia Kristi.-mówiłam po cichu do siebie pod nosem tak aby nikt nie usłyszał.
Tak naprawdę zauważyłam,że ma podobną twarz do tego całego Michaela Jacksona.
Spojrzał na mnie.
Szybko odwróciłam wzrok a on jeszze chwile na mnie popatrzył i rozmawiał dalej.Podczas swojej rozmowy widziałam, że jednym okiem wciąż spogląda na mnie.
Nie mogłam przestać udawać , że go nie widze.W tamtym momencie gdy przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy....
-Ahh..-westchnęłam przypominając sobie właśnie ten moment gdy patrzyłam w jego czekoladowo-czarne oczy.
Przez te ohy i ahy dopiero po 5 minut zorientowałam się , że jesteśmy na miejscu.
-Tak!Nareszcie!-krzyczała podniecona Angela wychodząc z samolotu.
-Chodź do hotelu.
-Nie stop.-odpowiedziała szybko Angela.
O co znowu chodzi może ujżałaś Michaela Jacksona na niebie?!-zaśmiałam się.
-Nie ale jest tutaj.-wskazując na mężczyznę w czarnym kapeluszu, garniturze i buty również miał czarne.
-Nie mów , że to Michael Jackson-rzekłam.
-Tak to ona zaczekaj wezmę autograf!-wykrzyczała Angela.
Przez całą drogę gdy zmieżałyśmy do hotelu Angela podskakiwała z jednej nogi na drugą.
Widać , że była szczęśliwa.
Gdy jakaś osoba w mojej rodzinie jest szczęśliwa to ja też jestem szczęśliwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro