Plan
Po skończonym śniadaniu rozmiawiałam z Loki.
-Loki?-spytałam.
-Tak Cassandro?-powiedział.
-Kiedy nas wypuszczą?-spytałam.
-Niewiem. Mnie na pewno szybko nie wypuszczą. W twoim przypadku troche inaczej to wygląda.-mówił.
-Jak będe jeszcze tak kilka minut siedzieć w tej klatce to zwiariuje!- krzyknełam a Loki podał mi słuchawki i telefon. Wziełam od niego moje rzeczy i uśmiechnełam się. Założyłam słuchawki na głowe, odblokowałam telefon, połączyłam słuchawki z moim telefonem przez bluetooth i włączyłam piosenke pod tytułem Sorry-Halsey. Gdy tak słuchałam muzyki odpręrzyłam się.
-Lepiej?-spytał Loki.
-Tak. Dziękuje.-powiedziałam i sprawdziłam godzine była 7:58.
-Kiedy Avengersi przyjdą? Troche tu nudno.-powiedziłam. Po kilku minutach obmyśliłam plan. Uśmiechnełam się.
-Mam plan.-powiedziałam.
-Jaki?-spytał bóg.
-Zobaczysz.-powiedziałam.
Hej. Przepraszam za krótką część .Ktoś był na Avengers:Wojna bez granic? Ja byłam. Świetny film. Dajcie znać w komentarzach czy ktoś był czy zamierza iść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro