Koniec
Strażnicy zaprowadzili nas przed Oblicze Odyna.
-Loki. Próbowałeś uciec z tą midgardką?-spytał Odyn.
-Tak.
-Jak mogłeś związać się z midgardką? Jest tyle pięknych bogini.
-Urzekło mnie w Cassandrze coś czego brak wszystkim boginiom.
-Kochasz ją?-spytał. Loki zdziwił się, lecz po chwili miał poważny wyraz twarzy.
-Tak.
-A ty midgardko kochasz go?
-Oczywiście że tak!
-A więc nie będę stał wam na przeszkodzie. Staże! Zaprowadźccie ich do Hemidala.-powiedział Odyn. Byłam zszokowana. Próbowałam pomóc uciec Lokiemu, ochrzaniłam go a ten daje nam wolność.
-Odynie. Dziękuję.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie wieże że dał nam wolność.-powiedział Loki w mojej głowie.
-Też w to nie wierzę Lokiś, ale się cieszę.-powiedziałam.
10 minut później..
Byliśmy na Ziemi. W Nowym Jorku.
-Loki? Co teraz zrobimy?-spytałam.
-Nie wiem.-mruknął. Usiadłam na ławce niedaleko nas. Loki usiadł obok mnie. Zlapałam go za rękę.
-Kocham Cię.-wyszeptałam.
-Ja Ciebie też.-wyszeptał i pocałował mnie w policzek. Nagle otoczyli nas Avengersi.
-A wy tu czego?! Zajęci jesteśmy.-powiedziałam i wskazałam na nasze dłonie.
-Bracie.-zaczął Thor i przytulił Lokiego.-Ciesze się że nie siedzisz w więzieniu oraz że masz tak fantastyczną dziewczynę.-powiedział.
-Oj chłopaki razem tak cudownie wyglądacie.-powiedziałam wzruszona widokiem.-No aż łezka chce się w oku zakręcić.-powiedziałam. Thor odkleił się od Lokiego i podszedł do mnie.
-A ty Cassandro pilnuj Lokiego.
-Dobrze.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Robimy biesiede! Mój brat ma dziewczynę!-wykrzyczał Thor na co Loki zakrył twarz.
-Adoptowany brat.-powiedział zrezygnowany Loki.
-To prawie to samo.-powiedział Thor.
-U kogo ta biesiada?-zapytał Loki. Thor spojrzał na Tonego. Tony obrazu zaczął kręcić głową.
-Nie, nie, nie! Nie zgadzam się!
-Starki i ryby głosu nie mają.-powiedziałam i zaczęłam zmierzać w kierunku wieży. Za mną szli Thor, który kłócić się z Starkiem i reszta, która też wydała się w kłótnie. Obok mnie szedł Loki.
-Cassandro. To jeszcze dobra pora by uciec.
-Oh Lokiś.-powiedziałam i zaśmiał się.-Po co? Mi tu dobrze. A tobie?
-Z tobą wszędzie jest dobrze Cassandro.-powiedział i pocałował mnie w usta.
-Ale z nimi nie!
To ostatnia część. Kocham was moje Szataniątka 😈!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro