25
Autorka:Kolejny rozdział z Bright'em...
Autorka:Ok co my tu mamy? Wyzwji ulubioną osobę? Hmm nie mam takiej osoby dlatego że wrogów nie chce se robić.
Bright:Ty chyba głupia jesteś.
Autorka:To że ty każdego lubisz nie daje ci prawa do wyżywania mnie od głupich.
Bright:Chce być księdzem!
Autorka:To ja uciekam jak najdalej od ciebie świrusie!
Bright:*dosiada 682*Wsiadaj Autorka!
Autorka:Wolę nie sam wykonuj to zadanie!
Bright:Jak chcesz.*ujeżdża 682 więcej niż 30 minut*
Bright:Ja wykonałem moje zadanie a ty się zaraź 008!
Autorka:Nie zmusisz mnie!
Bright:Za późno xD.
Autorka:Zajebie cię... Tylko dowiem się co mi zrobi 008...*ogląda*BRIGHT TY KURWO NIE CHXE BYĆ ZOMBIE!!! Ale na te okazję zniwelowane są działania takich SCP i masz kłopoty!
Bright:Czemu zawsze mi się obrywa?!
Autorka:*goni bright'a po czym wraca*Dobra Bright unieszkodliwiony.
Autorka:Nie wiadomo ale stawiam Vincent nie wiem czemu ale stawiam na to imię.
Autorka:Nie podpalamy tej placówki bo jest wypożyczona więc przykro mi.
Autorka:*wpycha Bright'a do 457*
Bright:Wyciągnij mnie stąd!
Autorka:A teraz obejrzyjmy co to jest za SCP 457.*ogląda sobie*Hehehe Bright usmaży się jak kiełbaska na grillu xD.
Bright:To nie jest śmieszne!
Autorka:Jest powodzenia.*idzie sobie*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro