Ninth Night
Kolejna noc, którą spędzili razem przytuleni pod gołym niebem na którym świeciło miliony gwiazd. Ona leżała wtulona w jego bok, a on obejmował ją w talii. Lucy na prośbę Calum'a nie założyła peruki. Cieszyła się, że on ją akceptował taką jaka była naprawdę.
"Calum?"
Zielonooka przerwała ciszę która panowała między innymi dość długo. Szatyn spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Uwielbiał na nią patrzeć, na jej widok zawsze miał uśmiech na twarzy nawet gdy dostawał od niej głupiego esemesa.
"Czy ty też z każdym dniem czujesz się coraz to słabszy?"
Zapytała niepewnie unosząc głowę, żeby spotkać się z jego błyszczącymi brązowymi tęczówkami. Calum jedynie skinął głową na 'tak' i pocałował delikatnie w rozgrzany policzek.
"Zaprowadź mnie do gwiazd, może tam będzie lepiej."
Wyszeptała, a z jej oczu wypłynęły pierwsze łzy. Oczy chłopaka również się zaszkliły.
"Już niedługo tam trafimy i będziemy szczęśliwi."
Wypowiedział te słowa i po jego policzkach popłynęły pierwsze łzy. Wtulili się w siebie mocniej dając całkowity upust łzą. W tym momencie cieszyli się ze mają siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro