Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Bartek

Siedziałem w bez ruchu, nie umiejąc podnieść wzroku na kogokolwiek. Wiedziałem, że ją sprowokowałem, ale kurwa naprawdę nie sądziłem, że takie rzeczy odpierdalały się w jej życiu. Że nosi na ciele, takie obrzydliwe siniaki.

- Bartek, teraz to kurwa przeszedłeś samego siebie - syknęła do mnie Hania - Jak mogłeś jej powiedzieć takie coś?!

- Ty masz jakąś obsesje na jej punkcie! Zawsze musisz wytknąć jej coś, w najmniej odpowiednim momencie? Jak ona się musiała czuć? Kiedy krzyczała te wszystkie rzeczy? - powiedziała Wika.

- Jak ona ma zapomnieć o traumie, jak na każdym kroku, będziesz jej o tym przypominać? - dorzucił Świeży.

Patryk przyglądał się nam przez chwilę i zaraz pobiegł w stronę, gdzie zniknęła Karolina z Faustyną. Postawiłem się na miejscu Karoliny, zacząłem myśleć co ja bym zrobił, gdybym to ja tam stał. Prawdopodobnie dał bym sobie w pysk. Słyszałem stłumione głosy i krzyki, prawdopodobnie w moim kierunku. Ale nie skupiałem się na nich, byłem tylko ja ze swoimi myślami.

- Kurwa, nie wiem! Nie wiem co we mnie wstąpiło, okej?! Już skończcie po prostu do mnie gadać! - warknąłem wściekły - Chyba mnie to wszystko przerosło..

- Przerosło?! Ciebie? A co niby mogło cię takiego przerosnąć?! - warknęła Natalka.

- Dasz mi dokończyć?! - przewaliła oczami, ale już się nie odezwała - Po prostu, nie wiem kurwa, chyba nie chciałem, aby ktoś nowy do nas dołączał i zakłócał nam spokój. Czuje się z wami dobrze i chyba nie jestem gotowy na kogoś nowego.

Nikt się już nie odezwał. Wszyscy skupili się na swoich myślach. Miałem wyrzuty sumienia, ale cholera, przecież nie zrobiłem nic złego! Powiedziałem to co myślałem i kropka. Nie jestem gotowy na żółtodzioba, którego trzeba będzie prowadzić za rączkę i powoli wprowadzać w ten nowy świat.

Mam złe przeczucia od samego początku, a ja przecież nigdy się nie mylę. Jeszcze popamiętają moje słowa, z tą dziewczyną jest coś nie tak i ja to odkryję. Wyleci, a wtedy wszystko wróci do normy. Wiem, że przez to ucierpią moje relacje z wszystkimi, ale prawda jest tego warta.

Usłyszałem kroki. Najpierw ciche, a później coraz głośniejsze. Patryk wpadł na podwórko i stanął na przeciwko nas. Wszyscy, jak na znak, podnieśliśmy głowy i na niego spojrzeliśmy. Sapał, jakby przebiegł maraton.

- Karolina się zgodziła.

🤍360 słów
Kobieta zmienną jest🤭
~OczytanaCara🫶🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro