41.
Karolina
Była 22, a wszyscy bawili się w najlepsze. Ja od kilku godzin siedziałam sama na kanapie nie umiejąc zapominać o sytuacji z dzisiaj. Czułam, że coś się między nami zmieniło. Z mojej strony nic - nadal go kochałam, ale mimo wszystko nie umiałam tego z siebie wydusić. Nie miałam pojęcia co czuje Bartek, nie pomyślałabym, że to że nie chce z nim seksu tak go zezłości. Nie chodziło też o to, że w ogóle tego nie chce. Chce, ale nie w takich okolicznościach. Nie pod presją. I nie z chęci tylko jednej strony.
- Co tam młoda? - przysiadł się do mnie świeży i podał mi jakiś alkohol w plastikowym kubeczku.
- Nic.
- Taa, widzę właśnie jakie; nic. Siedzisz tu sama i z nikim nie rozmawiasz. Nie jesteś sobą. Stało się coś między wami? - zaczął chętnie. Popatrzyłam na niego wzdychając głośno.
- Stało się coś, lecz sama nie wiem co. Bartek zachowuje się, tak jakby nie był sobą. Jest inny.
- Może potrzebujecie przerwy. Nasze pierwsze miesiące z Hanią też były idealne. Później przestaliśmy się rozumieć i zrobiliśmy sobie przerwę. Tak naprawdę myślałem, że już do siebie nie wrócimy. Cholernie za nią tęskniłem, zeszliśmy się. Później okazało się, że ona czuła to samo. To utwierdziło nas w tym, że się kochamy.
- Sama nie wiem. A co jeśli z nami nie będzie tak samo jak z wami. Co jeśli on znajdzie sobie inną i o mnie zapomni, ale ja nie będę potrafiła. Zacznie sobie układać życie z kimś innym, a ja do jego końca będę się zastanawiać co zrobiłam nie tak.
- Wiesz że masz dużą wyobraźnię?
- Słyszałam już to - przechyliłam kubeczek i wypiłam całą jego zawartość. Ścisnęłam go i rzuciłam na stolik - Idę na zewnątrz.
- Karolina lepiej nie idź bo..
- Przecież nic mi się nie stanie - powiedziałam odsuwając drzwi tarasowe.
- Chodzi o to.. - nie usłyszałam co powiedział bo zasunęłam je z powrotem.
Przeszłam na trawę i popatrzyłam w górę. Dzisiaj była pełnia, która pięknie wszystko oświetlała. Zamknęłam oczy słuchając świerszczy. Ale to nie była jedyna rzecz, którą usłyszałam.
- Oh Bartek - jęknął ktoś za mną.
Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam w tamtym kierunku. Zobaczyłam jak dziewczyna całuję się z jakimś chłopakiem. Jednak po chwili uświadomiłam sobie, że to nie; jakiś chłopak, a mój Bartek. Swieży podszedł do mnie od prawej strony i coś powiedział. Nie słyszałam go, bo w mojej głowie byli tylko oni.
🤍387 słów
Przepraszam za tak długą przerwę, ale chciałam dopracować te ostatnie rozdziały. Dziś jeszcze napewno opublikuje kolejny i kto wie może jeszcze więcej?
~OczytanaCara🫶🏻
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro