40.
Karolina
dwa miesiące później
Był środek czerwca, a na dworze robiło się coraz cieplej. Z tej okazji postanowiliśmy zorganizować imprezę w domu G. Zaprosiliśmy osoby z ekipy i kilka naszych znajomych spoza niej.
Była godzina siedemnasta, a ja zaczynałam szykowanie się. Usiadłam przy toaletce w samej bieliźnie i szlafroku, zrobiłam pielęgnację i przechodziłam do makijażu. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się tak, zapomniane przeze mnie imię: Michał.
- Siemano, Karola! Kopę lat. Kiedy my żeśmy ostatni raz gadali? - wykrzyczał do słuchawki chłopak.
- Michał, cześć - zaczęłam nieco spokojniej, ale również podekscytowana - Chyba ostatni raz u nas w Selcach. Co tam u ciebie? Gdzie się podziewasz?
- Jestem tu, to tam, ale to nie ważne. Mam super ofertę. Ty i ja, samolot, Chorwacja, jutro! Brzmi zajebiście, nie!
- Zaraz, zaraz co? - starałam się uporządkować wszystko w głowie - Fajna propozycja, ale niestety muszę odmówić - w słuchawce usłyszałam zawiedzione westchnienie Michała.
- A myślałem, że nadal mnie lubisz. To narazi...
- Nie czekaj! - krzyknęłam do słuchawki - To nie tak. Kurwa, Michał. Po prostu nie mogę. Nie dlatego, że cię nie lubię czy coś, chodzi o to, że mam chłopaka. Mamy dzisiaj imprezę i będziemy bawić się do rana. Nie chce zostawiać go samego w Polsce. I on będzie się martwił i ja. Dlatego niestety muszę odmówić, przepraszam.
- Aaa takie buty. Kana, to trzeba było tak od razu! - zapomniałam o tym przezwisku - Mam ofertę, te bilety oddam tobie i twojemu kawalerowi, a ja dolecę do was innym lotem, brzmi spoko nie?
- Tak, brzmi spoko - odpowiedziałam po nim; nie spodziewałam się od niego takiego dobrego uczynku, ale odpoczynek w moim rodzinnym miasteczku brzmiał super - Ale nie musisz tego robić, wiesz?
- Jasne że wiem, Kanka. Ale zrobię wszystko dla mojej przyjaciółki z dzieciństwa. Wyślę ci bilety na maila, wylot jutro o 5. Widzimy się w słonecznej Chorwacji.
- Już nie mogę się doczekać! Bardzo ci dziękuję Michał! Muszę się szykować, narazie!
- Cześć!
Odłożyłam słuchawkę z uśmiechem na ustach. Już zapomniałam, jaką radość zawsze czułam, gdy byłam z Michałem. Gdy Faustyna wyleciała do Polski, nie miałam z kim się trzymać, a wtedy poznałam go. Siedział sam na plaży i puszczał kaczki. Przysiadłam wtedy przy nim i od słowa do słowa, zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Byliśmy nie rozłączni, aż do poznania Kuby. Kazał mi się odciąć od Michała, bo uznawał go za konkurencję. Nie bardzo to rozumiałam, ale byłam głupia i zakochana.
Drzwi pokoju otworzyły się przywracając mnie do teraźniejszości. Do środka wszedł Bartek, z którym miałam spędzić najbliższe kilka dni w moich rodzinnych stronach.
- Co ty taka uśmiechnięta? - zapytał łapiąc ze mną kontakt wzrokowy w lustrze. Był w samych bokserkach, świeżo po kąpieli.
- Nie mogę ci nic zdradzić. Niespodzianka. Mam nadzieję że ci się spodoba.
- Wszędzie będzie dobrze, byleby z tobą.
‼️18+‼️
Podszedł do mnie i odwrócił mnie w swoją stronę. Rozszerzył moje nogi i wszedł pomiędzy mnie złączając nasze usta razem. Oparł ręce po obu moich stronach i przejechał palcem po moim obojczyku. Moje ciało zareagowało na jego dotyk przyjemnymi dreszczami. Rozwiązał mój szlafrok i rzucił na podłogę. Jeszcze bardziej się do mnie zbliżył i objął mnie w pasie podnosząc na ręce. Nie przestając mnie całować oparł o najbliższą ścianę, a ja wplotłam palce w jego włosy. Pociągnęłam za nie, a on mruknął w moje usta. Szybkim ruchem rozpiął mój biustonosz i rzucił na ziemię. Wziął moją pierś do ręki i zaczął nią bawić. Wygięłam głowę do tyłu, a on zaatakował moją szyję.
Głosy na korytarzu przywróciły mnie na ziemię. Zeskoczyłam z rąk chłopaka pospiesznie zapinając sobie stanik.
‼️Koniec 18+‼️
- Co do cholery?! - warknął, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ktoś jest na korytarzu, może nas usłyszeć.
- Jakoś kiedyś ci to nie przeszkadzało.
- Właśnie kiedyś. Po prostu, nie teraz Bartek okej? - próbowałam go uspokoić.
- Zawsze jest nie! Tydzień temu nie, wczoraj nie, dziś nie! Zawsze jest jakieś ale. Czy ty mnie w ogóle nadal kochasz?!
Zamarłam. Popatrzył na mnie takim zimnym wzrokiem, że łzy zaczęły zbierać mi się pod powiekami. Skinął głową i wyszedł z pokoju.
Usiadłam do toaletki i wróciłam do rzeczywistości. Cały mój dobry humor wyparował. Starłam pojedyncza łzę wierzchem dłoni. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
- To nie był mój Bartek.
🤍683 słowa
Oglądam na sygnale, a co tam u was? Ciężkie rozdziały przed nami ://
~OczytanaCara🫶🏻
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro