Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.

Karolina

- Ale, to się działo tak szybko. Może się zestresował i dlatego uciekł - broniłam chłopaka.

- Nie. Napewno nie. On się tak nigdy tak nie zachowuje, to niepodobne do Bartka. Przykro mi. Wykorzystał cię. Jak dziwkę.

- Nienawidzę GOdzinami słuchać, jak ktoś narzuca mi co mam myśleć - wypaliłam - Sama dobrze wiem, na czym stoję i jak wygląda moja relacja z Bartkiem. Może to był impuls? Nie wiem, ale wiem, że to moja sprawa i nie pozwolę wam wpierdalać się w to. A teraz proszę wyjdźcie. Muszę pobyć sama.

- Jak chcesz, ale ostrzegałyśmy.

Wika z Hanią wyszły z pokoju. Wcześniej opowiedziałam im wszystko, oprócz mojej traumatycznej historii. Nie umiała mi znów przejść przez gardło. Znowu zostałam sama. Podniosłam telefon. Dochodziła 1.30. Wstałam i wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą piżamę i bieliznę.

Udałam się do pomieszczenia obok, a mój wzrok mimowolnie skierował mnie na drzwi pokoju Bartka. Mogłabym przysiądź, że słyszałam dochodzące z niego głosy, ale to zignorowałam. Muszę się ogarnąć i wszystko przemyśleć. A nic mi tak nie pomaga, jak gorącą kąpiel.

Zakluczyłam drzwi i włączyłam wodę. Jej dźwięk mnie uspokajał. Wlałam swój ulubiony karmelowy płyn, jego woń rozeszła się po całej łazience. Zdjęłam ubrania i wskoczyłam do wanny. Oparłam głowę i zamknęłam oczy. To wszystko było popierdolone.

~~

Budzik grał dzisiaj zdecydowanie za głośno. Czułam, jak nieprzespana noc dała mi w kość. Z trudem zwlekłam się z łóżka i dopełzłam do komórki.

Wyłączyłam budzik. 9.00, powinnam wstawać, bo zaczynaliśmy nagrywki za godzinę. Mimo to, wróciłam do łóżka i przewróciłam się na drugi bok. Nawet nie wiem kiedy, ponownie odpłynęłam.

- Karolcia, wstawaj - usłyszałam głos Hani.

- Jeszcze pięć minut - wyjęczałam.

- Za pięć minut to my zaczynamy nagrywać.

- Co?! - w sekundzie podniosłam się z łóżka.

Zakręciło mi się w głowie, a kolana się pode mną ugięły. Upadłam z powrotem na łóżko widząc mroczki przed oczami. Nie wiedziałam co się ze mną działo.

- Chyba, nie dam rady.. Przepraszam.

- Złotko, nic się nie stało! Słabo ci? Przynieść ci coś do jedzenia?

Z reguły nigdy nikomu się nie narzucałam. Nie lubiałam jak ktoś cokolwiek robił za mnie. Czułam wtedy, że kogoś wykorzystuje. Lecz w tym przypadku, zgodziłam się. Nie chce ryzykować swoim zdrowiem.

~~

Obudziłam się, czując jak zjedzone wcześniej tosty podchodzą mi do gardła. Wygramoliłam się z łóżka i z zawrotami głowy wybiegłam z pokoju. Wleciałam do łazienki i przyklęknęłam przy toalecie. Zwróciłam całą zawartość żołądka.

Usiadłam przy ubikacji, a mgła z moich oczu powoli znikała. Nagle zauważyłam, że w pomieszczeniu nie byłam sama. Bartek. Serce zabiło mi mocniej. Po wczoraj nie umiałam spojrzeć na niego tak samo.

- Karolcia - usłyszałam inny głos. Faustyna - Boże, wyglądasz strasznie. Co się dzieje? - spojrzała na toaletę i się skrzywiła. Spłukała wodę i podniosła mnie z ziemi - Chodź mała.

Przeszłam z siostrą do mojego pokoju i znów położyłam się w łóżku. Dalej czułam się nie najlepiej, ale przynajmniej nie chciało mi się wymiotować.

- Chyba musimy nadrobić zaległości.

🤍474 słowa
Proszę, dodatkowy rozdział!
~OczytanaCara🫶🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro