Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26.

Bartek

Wybiegłem z pokoju Karoliny i od razu skierowałem się do mojego. Oparłem głowę o drzwi. Co ja odpierdoliłem?

Najpierw mówię jej, że nie zasłużyła na takie traktowanie, po czym sam traktuje ją jak śmiecia. Ale nie umiałem się powstrzymać. Jej pełne różowe wargi i te oczy. Te cholernie piwne oczy. Hipnotyzowały mnie, za każdym razem gdy w nie spojrzałem. Po pocałunku spanikowałem.

Złapałem za nasadę nosa. Poszedłem do jej pokoju, aby powiedzieć jej o moich uczuciach. Skończyło się na tym, że ją pocałowałem i uciekłem. Jak pizda. Ale muszę przyznać, że świetnie całowała. I tak pachniała. Pierdolonym karmelem.

Usłyszałem skrzypiącą klamkę i zaraz po tym nacisk na moje drzwi. O matko, jak to Karolina? Co jej powiem?

- Możemy wejść? - usłyszałem głos świeżego. Odetchnąłem z ulgą i otworzyłem szerzej drzwi - Stary, dlaczego uciekłeś z jej pokoju. Co ty zrobiłeś?

~~

- No i wtedy ją pocałowałem - skończyłem, pomijając opowieść z morzem.

- Ja pierdole, jaki ty jesteś zjebany - podsumował Patryk - Całujesz ją tak nagle. Co to miało znaczyć? Jesteście razem czy co?

- Powiedziałeś jej, że ci się podoba? Czy ona ci się w ogóle podoba.

- Tak, znaczy nie. Kurwa. Podoba mi się, ale nic jej o tym nie powiedziałem.

- Ale ją pocałowałeś. Co za zjeb - powiedział świeży, opierając się o moje biurko.

- Spanikowałem! Przyszliście, żeby się nade mną poznęcać, czy co?

- Poczuj się, jak Karola. Pocałowałeś ją, po czym uciekłeś. Wykorzystałeś ją, jak tanią dziwkę.

- Nie mów tak o niej - warknąłem - Spanikowałem.

- Powtarzasz się - powiedział obojętnie świeży. Wystawiłem mu środkowego palca, na co tylko wzruszył ramionami - Lepiej idź to wytłumacz i się określ. Podoba ci się, czy chcesz się tylko nią zabawić.

- Ale ostrzegam. Jak ją zranisz, to policzymy się inaczej - skierowałem się w stronę drzwi - A i Bartek, weź następnym razem pomyśl głową, a nie kutasem.

Wyszedłem z pokoju. Serce waliło mi jak oszalałe. Podszedłem pod pokój dziewczyny. Już miałem wchodzić do środka, gdy usłyszałem dobiegające z tamtąd głosy.

- Nie wierzę, najpierw mówi ci, że nie zasługujesz na takie traktowanie, po czym cię całuje i ucieka - usłyszałem głos Wiki - Niech on sam się najpierw zastanowi na czym polega dobre traktowanie.

- Karola, naprawdę pomyśl. Czy on jest ciebie wart? Nie wydaje mi się. Mówi to, a robi co innego - skwitowała Hania - Powiedział ci chociaż, że mu się podobasz? - nastała cisza, a potem zawiedzione westchnięcie Hani - No właśnie.

- Ale, to się działo tak szybko. Może się zestresował i dlatego uciekł - broniła mnie Karola.

- Nie. Napewno nie. On się tak nigdy tak nie zachowuje, to niepodobne do Bartka. Przykro mi. Wykorzystał cię. Jak dziwkę.

- Nienawidzę go..

Po tych słowach moje serce pękło na milion kawałków. Wykorzystał cię. Jak dziwkę. Nienawidzę go. Pobiegłem do swojego pokoju i oparłem się o drzwi. Zjebałem. Cholernie zjebałem.

🤍448 słów
Może dodać kolejny rozdział już dziś? Co wy na to? Dajcie znaka w komentarzu!
~OczytanaCara🫶🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro