22.
Bartek
Znów była nieprzytomna. Z mojego powodu. Byłem hujem, że pytałem ją o takie rzeczy zaraz po przebudzeniu. Łzy ciekły mi strumieniami, gdy wypadłem przez drzwi.
- Błagam pomocy! Ona znowu zemdlała! Kurwa jest tu ktoś?! Pomocy! - krzyczałem łamiącym się głosem.
Lekarz do mnie podbiegł, a ja wytłumaczyłem mu wszystko szybko. Zakazał mi wchodzić do sali, więc usiadłem na krześle na przeciwko.
Czułem się winny. Tak cholernie winny. Zapytałem ją o to, bo tak długo siedziało to w mojej głowie. Nie wiedziałem, że tak zareaguje, ale nie powinienem był jej o to pytać.
Byłem taki bezsilny. Chciałbym być tam obok niej. Wziąć ją w objęcia, głaskać po włosach i mówić że wszystko się ułoży. A ona objęła by mnie swoimi małymi rączkami i opierała się o mój tors.
- Stary tu jesteś! - usłyszałem stłumiony głos Patryka - Przyjechaliśmy najszybciej jak mogliśmy. Czemu nie jesteś w sali? Podobno
się obudziła. Czy coś.. - przerwał widząc w jakim jestem stanie.
- Bartek co jest? - podeszła do mnie Wiktoria - Dlaczego płaczesz, czy coś z nią nie tak?
- Zemdlała. Przeze mnie.
- Co czemu?! Coś jej zrobił? - zapytała rozwścieczona Faustyna.
- Zapytałem ją o jej przeszłość. O coś co zrobił jej ten skurwysyn - nadal płakałem - Spanikowała i znowu zemdlała. Boże jestem takim gównem. Powinienem być na jej miejscu. Kurwa czemu ja taki jestem?! - popatrzyłem czerwonymi oczami na Patryka.
Chłopak pokiwał głową. Poklepał mnie po plecach i usiadł obok. Objął mnie ramieniem.
- Nie obwiniaj się. Młodej nic nie będzie. Spanikowała i tyle. Za dużo się spraw nałożyło i tak zareagowała. Ale żyje, to jest najważniejsze.
~~
- Możecie wejść. Obudziła się, ale musi odpoczywać. Bez zbędnych pytań. - głos lekarza przywrócił mnie do żywych. Wbiegliśmy do sali.
- Jeju, Karolcia ty żyjesz! - zawołała Hania i podbiegła do niej.
Wszyscy stali przy jej łóżku i z nią rozmawiali, a ja stałem w tyle. Opierałem się o framugę drzwi. Nie chciałem jej znów przestraszyć i doprowadzić do wcześniejszej sytuacji.
- Bartek chodź tu. - usłyszałem słaby głosik, a serce zabiło mi mocniej. Karolcia.
Spełniłem jej życzenie i chwiejnym krokiem podszedłem do niej. Wyciągnęła do mnie rękę,
a ja czułem się jak w filmie. Splotła nasze palce razem.
- Już jest okej. Po prostu, ciężko mi o tym rozmawiać i tak zareagowałam. Ale już jest dobrze. Przestań się obwiniać, bo nie mogłeś tego przewidzieć.
Pokiwałem głową, czując ciepło jej ciała. Przyciągnąłem jej dłoń i pocałowałem zewnętrzną stronę. Uśmiechnęła się słabo i opuściła dłoń. Patrzyłem na nią ze łzami w oczach.
Taka krucha i wrażliwa. A zarazem taka opiekuńcza, a czasami złośliwa. Tyle emocji kryło się w jej drobnym ciele. A ja już wtedy wiedziałem, że byłem w niej szaleńczo zakochany.
- Ekhem - odchrząknął świeży - przypominam, że wszyscy tu jesteśmy, a nie tylko wasza dwójka. Więc czułości zostawcie sobie na później, okej?
Karolina wyrwała rękę z uścisku, a ja poczułem dziwną pustkę. Zaczerwieniła się i zakryła policzki włosami.
- Dobra, skoro wszystko już w porządku, to my się zmywamy - powiedziała Wika - Dobranoc Karolcia, już się nie przemęczaj, tylko śpij. Kochamy cię - powiedziała i razem z Patrykiem opuścili salę.
Później Hania i Świeży też wyszli i zostaliśmy tylko we trójkę. Dochodziła 2.20. Czułem się już zmęczony i prze bodźcowany, ale wiedziałem że zostanę tu z Karolą.
- Bartek, ty też już jedź. Wyśpij się i widzimy się jutro. - zaczęła dziewczyna.
- Zwariowałaś. Zostanę tu. Prześpię się na kanapie. Nie zostawię cię.
- To w takim razie, ja może lepiej pojadę do domu. Kanapa nie jest wielka i nie pomieści nas obu - powiedziała Faustyna - Do jutra Karolcia - podeszła do jej łóżka i ucałowała ją w policzek.
Ja zacząłem się układać na kanapie. Oczy mi się już same zamykały, lecz mimo to podszedłem do łóżka dziewczyny. Ona już spała. Przykryłem ją szczelnie kołdrą i pochyliłem się nad nią. Pocałowałem jej czoło.
- Dobranoc maleńka, gdybyś tylko wiedziała jak cholernie jesteś dla mnie ważna.
Wtedy stało się coś, o czym bym nawet nie pomyślał. Karola pociągnęła mnie do siebie i przytuliła. Wplotła palce w moje włosy.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. Bardzo - wyszeptała.
🤍651 słów
Nie spodziewaliście się dziś rozdziału, co? A jednak!
~OczytanaCara🫶🏻
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro