15.
Bartek
Po telefonie Karoliny najszybciej jak potrafiłem podjechałem pod jej mieszkanie. Zatrzymałem się z piskiem opon. Kurwa, wiedziałem że powinna zostać w domu G.
Wbiegłem po schodach i udałem się pod wskazany numer pokoju. Drzwi były otwarte na oścież, a z pokoju słyszałem groźny głos.
Znalazłem się w mieszkaniu i zobaczyłem mężczyznę z nożem. Był umięśniony, ale mniej ode mnie. W dłoni trzymał nóż i byłem pewny, że nie użyje go do posmarowania kanapki.
Skorzystałem z okazji gdy był odwrócony do mnie plecami. Uderzyłem go w głowę, a nóż z jego ręki upadł na podłogę. Unieruchomiłem go, a w oddali usłyszałem dźwięk syren. Skurwiel próbował mi się wyrwać, ale mocno go trzymałem. Rozglądnąłem się, ale nigdzie nie ujrzałem Karoli.
- Chuju, co jej zrobiłeś?! - milczał, spoliczkowałem go - Powiesz po dobroci, czy ten nóż ma się mi przydać?
- Nie wiem gdzie jest. Widziałem, że tu wchodzi ale suka spierdoliła.
- Jak ją nazwałeś?! - już miałem się zamachnąć.
- Z tej strony aspirant Jerzy Kowalski, zostalem tu wezwany z powodu krzyków. - usłyszałem za swoimi plecami głos policjanta.
- Wywarzył drzwi i włamał się do domu swojej byłej dziewczyny. Miał przy sobie nóż, ale go unieruchomiłem.
Aspirant zakuł mężczyznę w kajdanki i coś powiedział do krótkofalówki. Ja rzuciłem się w głąb mieszkania w poszukiwaniu Karoliny. Złapałem się za głowę, gdy nigdzie jej nie znalazłem. Usłyszałem cichy szloch. Kuchnia! Podbiegłem i zobaczyłem ją skuloną na podłodze. Płakała i chowała głowę w nogach.
- Boże Karolcia.. - objąłem ją, a ona przytuliła mnie mocno - Myślałem, że coś ci zrobił, nie wybaczył bym sobie tego.
Głaskałem ją uspokajająco po włosach, a ta płakała mi w ramię. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem na kanapę. Zdziwiłem się, gdy zauważyłem policjanta wraz z Kubą. Myślałem, że wyszli.
- Będziemy potrzebowali państwa zeznań. Pojedziecie z nami.
- Panie aspirancie, niech pan nie każe nam zeznawać w takim stanie. Gdy damy radę podjedziemy na komendę. - policjant skinął głową.
- Widzę, że szybko znalazłaś sobie kolejnego. Ale wiedz, że ja tak szybko nie odpuszczam kurwo. - zacząłem iść w jego stronę, ale zatrzymała mnie drobna ręka Karoliny.
- Nie Bartek - wyjąkała cichutko. Przeklnąłem pod nosem.
Policjant wraz z Kubą opuścili mieszkanie, a ja podbiegłem zamknąć drzwi. Karolcia siedziała skulona na kanapie, a jej ręce trzęsły się. Usiadłem obok niej i przyciągnąłem jej wiotkie ciało. Objęła mnie drobnymi ramionami, a ja wsunąłem na nią koc.
- Bartek, boję się. Co jeśli on.. - zaczęła znów płakać.
- Wszystko już jest dobrze. On ci już nic nie zrobi. Psy go mają. Nie wywinie się im. W końcu sprawiedliwość wygra, perełko. - uspokoiłem ją i schowałem jej włosy za ucho.
Powoli się uspokajała, leżąc na moim torsie. Obejmowałem ją i głaskałem jej kolano. Próbowaliśmy dzwonić do Faustyny, ale nie odbierała. Karolcia przysypiała, a ja przeniosłem ją do pokoju i położyłem na łóżku. Wychodziłem z pomieszczenia, gdy usłyszałem jej cichy głosik.
- Zostań Bartek, błagam. Nie dam rady zasnąć bez ciebie - przełknąłem ślinę. Jak to będzie wyglądać? Podniosła się z łóżka i do mnie podeszła.
- Proszę - dodała.
- Zostanę - ucieszyła się - Ułożę sobie miejsce na kanapie.
- Nie! - krzyknęła od razu, otworzyłem szeroko oczy zaskoczony - Chciałabym.. - zarumieniła się - Żebyś spał ze mną.
Otworzyłem usta zaskoczony tym wyznaniem. Nie zastanawiając się długo zgodziłem się.
~~
Siedzieliśmy umyci na łóżku i rozmawialiśmy. Karola była już śpiąca, bo ziewała co każde słowo.
- Chodź, idziemy się położyć bo zaraz zaśniesz na siedząco.
Weszliśmy pod kołdrę i na początku czułem się niezręcznie. Dziwnie to musiało wyglądać, ale zdecydowałem się zrobić pierwszy krok. Wiem, że ta sytuacja na nią mocno wpłynęła i się zestresowała. Przyciągnąłem ją do swojej piersi, w ona momentalnie się rozluźniła. Objęła moje plecy rękami i wtuliła się w moją pierś.
- Dziękuję Bartek, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - przyznała i ziewnęła.
Zamknąłem oczy, a jej ciepłe ciało grzało mnie jak grzejnik. Cieszę się, że już po wszystkim.
🤍624 słowa
I jak odczucia, po takim mocnym rozdziale?
~OczytanaCara
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro