Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Karolina

Dzisiaj był mój 8 poranek w domu G. Obudziłam się o wczesnej, jak dla mnie godzinie - o siódmej. Zaciągnęłam się zapachem wody kolońskiej z sąsiedniej poduszki, wciąż pachniała Bartkiem. Nie sądziłam, że ten zapach stanie się taki uzależniający, bo wdychałam go codziennie.

Wzięłam ze sobą raptem kilka ubrań, bo większość rzeczy brałam od Faustyny. Ubrałam zwykłe czarne spodnie i różowy top. Związałam włosy w niski kok i zrobiłam lekki makijaż. Zbiegłam po schodach, a na dole było słychać tylko rytmiczny oddech Bartka.

Popatrzyłam na niego z góry, spał tak spokojnie, lecz widziałam że się nie wysypiał. Codziennie miał sińce pod oczami i co chwilę ziewał. Widziałam, że zmiana łóżka na kanapę, źle na niego wpływa, lecz ten milczał i nie przyznawał się do tego.

Cicho przeszłam do lodówki, skąd wyjęłam chleb i ser na tosty. Wyciągnęłam z szafki toster i złożyłam kanapki. Na uszach miałam czarne słuchawki JBL, na których leciało Lush Life - Zary Larsson. Ruszałam biodrami w rytm muzyki, jednocześnie parząc zieloną herbatę. Podniosłam ręce do góry wczuwając się w melodię. Toster zaświecił na zielono, przełożyłam gotowe tosty na talerz i skierowałam się w stronę tarasu, gdzie teraz najczęściej jadłam śniadania.

Odwróciłam się i omal nie upuściłam śniadania. Bartek w pozycji siedzącej przyglądał się mi. Posyłał mi swój typowy uśmieszek cwaniaka, a ja odłożyłam śniadanie. Zsunęłam słuchawki na szyję i oddechnęłam głośno.

- Długo tak na mnie patrzysz?

- Wystarczająco by stwierdzić, że umiesz tańczyć. - odpowiedział i potarł głowę dłonią.

- Bartek, wróć do pokoju. Nie mogę patrzeć jak cały dzień chodzisz zmęczony. Czuję się już bezpiecznie, mogę wrócić do mieszkania Faustyny.

- Trudno, jakoś daje radę. Po za tym Faustyna cię nie puści, jest przewrażliwiona na twoim punkcie.

- Ale dlaczego ona się boi za mnie? - zapytałam a chłopak ruszył tylko ramionami. Muszę z nią porozmawiać, naprawdę chcę wrócić do mieszkania.

Wyszłam na taras i założyłam słuchawki na głowę. W spokoju zjadłam swoje śniadanie.

~~

- Dobra możesz wrócić do siebie - po godzinach przekonywania, Faustyna w końcu przystała na moje prośby. Rzuciłam się jej na szyję i dziękowałam jej.

- Ale! - podniosła palec - Jeśli nie będziesz odbierać, przysięgam że przyjadę do ciebie osobiście i wyciągnę cię za ucho do tego domu.

Pokiwałam energicznie głową i wyszłam z pokoju. Wpadłam na Patryka.

- Młoda, co ty taka ucieszona?

- Wracam do swojego mieszkania!

- No super.. Zaraz co?! Faustyna wie?

- Wie - rzuciła przez moje ramię siostra - Ale zna warunek, nie odbierze telefonu, wraca tu.

Patryk złapał się za nasadę nosa i pokiwał głową. Popatrzył na mnie z góry i zmierzwił moje włosy, które rozsypały się po całej mojej twarzy. Ja wbiegłam do pokoju Bartka i zasunęłam swoją walizkę. Było już późno, a Faustyna postanowiła mnie odwieźć do mojego nowego - starego domu.

🤍442 słowa
~OczytanaCara🫶🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro