Rozdział 2
Harry siedział na jednym z krzeseł przy stole w jadalni we dworze Pana Riddle'a. Obserwował małe stworzenie, które Pan Malfoy nazwał skrzatem jak szybko i efektywnie zajmowało się stawianiem różnych potraw na czerwony obrus. Zdziwił się gdy jak zapytał stworzenie o kawałek owocu do spożycia, dostał całą miskę różnych. Wybrał jeden z owoców i w ciszy go zjadł. Gdy do pomieszczenia weszli starsi czarodzieje, chłopak nawet nie zaszczycił ich spojrzeniem. Z jednej strony zrobił to, ponieważ był tak nauczony, ale z drugiej chciał im pokazać, że nie mają nad nim żadnej kontroli.
- Widzę, że już spożywasz swój posiłek. Prosiłbym cię jeszcze, abyś zjadł jedną kanapkę - Powiedział Pan Malfoy, siadając koło chłopca.
Potter kiwnął głową, postanawiając pozostać cicho.
- Severus powinienem niedługo się pojawić - Odezwał się Pan Riddle, stał przy oknie wyglądając za niego - Proszę nie odchodź od niego gdy będziecie kupować wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły.
- Spróbuje - Odparł chłopiec, wzruszając ramionami - Zazwyczaj to kłopoty mnie znajdują, a nie ja je.
- To nie zbyt pocieszająca myśli - Mruknął Pan Malfoy - Po waszej wycieczce, Severus zabierze was do mego dworu.
- Czemu? - Zapytał Harry od razu coś podejrzewając.
- Ponieważ muszę się gdzieś udać - Wtrącił się szybko Pan Riddle podchodząc do stołu - Nie martw się nie zostaniesz tam długo, daj mi jeden dzień.
- Nikt ci nie będzie wchodził w drogę w mym dworze. Jedynie co mój syn może próbować się czegoś o tobie dowiedzieć - Powiedział Pan Malfoy podnosząc się na nogi - Musicie mi wybaczyć muszę przygotować dom do przybycia specjalnego gościa.
Harry patrzył zirytowany jak mężczyzna wycofał się z pomieszczenia i zniknął za drzwiami. Nie podobało mu się jak wszyscy chcieli go zmusić do nabywania przyjaciół.
- Jeśli nie będziesz chciał z nim rozmawiać to po prostu mu to powiedz - Odezwał się po chwili ciszy Pan Riddle, odsunął krzesło i wsunął się w nie.
- Lepiej by było jakby inni po prostu zostawili mnie w spokoju - Prychnął chłopiec, posyłając oskarżycielskie spojrzenie w stronę mężczyzny.
- Albo po prostu jesteś przestraszony nawiązać jakiekolwiek relacje, bo nigdy ich nie miałeś.
- Nie, po prostu nie chce się z nikim wiązać i tyle. Nie chce ani nie potrzebuje przyjaciół.
- Możliwe, że nie. Sam takich nie posiadam - Powiedział powoli Pan Riddle nie spuszczając wzroku z chłopaka - Jesteśmy bardziej podobni niż myślisz.
- Nie wiem kim jesteś, a co ważniejsze mnie to nie obchodzi - Warknął Harry i posłał mężczyźnie rozczarowane spojrzenie.
Pan Riddle się tylko zaśmiał delikatnie i potrząsnął głową.
- Już, już - zagruchał nagle przesłodkim głosem - Zdaje sobie sprawę jak niebezpieczny jesteś. Ale ty sobie nie zdajesz sprawy z tego, że nadal jesteś małym kotkiem wśród wielkich potworów.
Harry patrzył beznamiętnie jak mężczyzna wstał z krzesła i ruszył w stronę wyjścia.
- Zobaczymy Panie Riddle - Zagroził cicho - Zobaczymy kto tu jest bezbronny, tylko nie bądź zaskoczony gdy to będziesz ty.
*******
Ubrany w nowe ubrania, które dostarczył mu skrzat, Harry czekał spokojnie na Pana Snape'a przed wejściem do dworu. Było ciepło na dworze, a lekki wiatr sprawiał, że chłopak miał nagłą chęć na czytanie jakieś książki pod drzewem. Przez swoje jedenaście lat udało mu się przeczytać tylko dziesięć książek, w tym cztery z nich były stare podręczniki, które ukradł od mugoli. Harry miał nadzieję, że będzie miał czas na przeglądniecie różnych sklepów.
- Harry, witaj. Jesteś gotowy?
Odwrócił się w stronę Pana Snape'a i kiwnął głową, pozwolił sobie obserwować przez chwilę mężczyznę - wyglądał tak samo jak wczoraj, co było dość dziwne. Mężczyzna miał nawet na sobie te same ubrania, chłopiec musiał się zmusić, aby pozostać cicho i nie zapytać nic na tem temat.
- Złap mnie za ramię, będzie to dość nieprzyjemne. Będziemy się aportować - Wyjaśnił szybko i krótko.
Harry niepewnie złapał ramię mężczyzny dwoma rękami i zamknął oczy. Nie widział co się dzieje, ale faktycznie ta aportacja była nieprzyjemna. Zrobiło mu się lekko niedobrze, gdy sensacja wirowania znikła. Wziął kilka głębokich wdechów i powoli otworzył oczy. Patrzył na ulicę pełną ludzi. Przyzwyczajenie oczu do tego widoku zajęło mu sekundę.
Czyli to była ulica, wzdłuż niej znajdowały się sklepy, i różne wystawy dziwnych przedmiotów i roślin.
- To jest Ulica Pokątna, najbardziej popularne w Londynie miejsce do nabywania potrzebnych rzeczy do szkoły - Wyjaśnił mężczyzna, przyglądając się chłopcu.
Przez kolejne dwie godziny Harry odwiedził Bank czarodziejski, który był prowadzony przez podejrzliwe gobliny, dowiedział się, że jest bogaty. Odwiedził kilka sklepów z książkami, z których sobie wybrał dużo dodatkowych. Harry podejrzewał, że Pan Snape jest zadowolony z jego wyborów. Zakupił duży kufer i pozwolił mężczyźnie, aby włożył tam jego wszystkie nowe posesję. Potem poszli do sklepu z kociołkami i składnikami do eliksirów, w którym chłopiec pozwolił, aby Pan Snape mu wszystko wybrał.
Najdłużej byli w sklepie z szatami, ponieważ Harry potrzebował całą nową garderobę. Ale czarownica w sklepie była szczęśliwa mogąc mu uszyć nowe ubrania - Pan Snape powiedział mu, że to przez to, że Harry jest sławny, ale on jakoś w to nie mógł uwierzyć.
Gdy został zapytany o to czy chciałby posiadać zwierzę, chłopiec szybko odmówił. Jednak Pan Snape wytłumaczył mu, że każda magiczna osoba posiada zwierzę, które zawsze pozostanie im wierne. Chłopak nagle był zainteresowany i zgodził się odwiedzić kilka sklepów z magicznymi zwierzętami. Dopiero przy ostatnim jego uwagę zwrócił mały niebieski ptaszek w klatce. Był zupełnie cichy i przyglądał mu się jakby ciekawy jego osoby. Harry wiedział, że to musi być przeznaczony do niego kompanion.
- Ach! Mój jedyny Memortek, zazwyczaj nie sprzedaje tak egzotycznych zwierząt jednak ten był za słaby, aby żyć na wolności - Wytłumaczył sprzedawca, ściągając klatkę z półki - Żywi się owadami. Przez całe życie jest niemy, a dopiero przed śmiercią wydaje odgłosy, które usłyszał w swoim życiu w odwrotnej kolejności. Jego pióra wchodzą w skład Veritaserum oraz innych eliksirów wspomagających pamięć.
- Wezmę go - Odparł cicho chłopak, wpatrując się w zwierzę.
- Jak go nazwiesz? - Zapytał nagle Pan Snape.
- Kiah, nazwę go Kiah.
Z jego nowym kompanem udali się do ostatniego sklepu. Czas, aby dostał różdżkę. Nie podobało mu się, że będzie musiał używać jakiegoś patyka do magii, ale jeśli w szkole musiało się to mieć to nie miał wyboru.
Weszli do sklepu, wszystko w nim wydawało się stare i okurzone - przez co Harry'emu zebrało się na kichanie. Odwrócił się w stronę jednej z półek, ponieważ poczuł jak magia tam pulsuje. Jego przeczucie do nie zawiodło, stał tam starszy czarodziej o siwych włosach i równie siwych oczach.
- Witam! Zgaduje, że po różdżkę Panie...?
- Potter, Harry Potter - Odparł podchodząc do lady, za którą stał mężczyzna.
- Miło mi poznać, czekałem na Pana ze zniecierpliwieniem. Jeśli można to zacznijmy.
Harry dostał do ręki różne różdżki jednak żadna z nich zawsze powodowała jakąś niekontrolowaną eksplozję.
Po jakichś dwudziestu minutach Pan Ollivander wrócił za zaplecza ze złotym patykiem - na jej końcówce wyróżniał się czarny kryształ. Gdy dotknął różdżki poczuł nagły przypływ mocy. Chłopiec zaczął oglądać patyk.
- Ten kryształ na końcu to czarny obsydian symbolizuje on stabilność i równowagę - Wytłumaczył starzec widząc, że chłopak ogląda różdżkę - Bardzo ciekawa różdżka cię wybrała.
- Może Pan wytłumaczyć?
- Oczywiście! Ta różdżka ma 11 cali, jest sztywna. Drewno, z którego jest zrobiona ta różdżka to Cis, to drewno jest czczone w Grecji i we Włoszech i uważany za kojarzony ze śmiercią oraz Hecate. Niewiele wiadomo o jego aspektach poza wykorzystaniem do niszczenia i śmierci. Jednak w połączeniu z dodatnimi rdzeniami można łatwo zrównoważyć negatywne aspekty. Natomiast jej rdzeń to Kieł wampira są to bardzo wszechstronne rdzenie różdżki i mogą być użyte do czarnej magii lub białej magii. Kieł wampira nie ma pewnej władczości i wybierze to, co wybierze jego właściciel, ponieważ jest to bardzo lojalna więź. Ten rdzeń działa dobrze z Urokami i Wróżbami. Często ta różdżka jest wyjątkowo dobra do mieszania mikstur.
- Dziękuje, kupię ją - Powiedział po chwili ciszy Harry.
- Oczywiście to będzie dwanaście galeonów.
Wyszli ze sklepu, Harry był zaciekawiony co może zrobić ta różdżka.
- Jeszcze się nigdy nie spotkałem z Kłem wampira w różdżce, ale przyznam, że pasuje ona do ciebie - Odezwał się Pan Snape, wyglądał na zamyślonego - Chodźmy czas, abyśmy wracali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro