Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIII

Kiedyś był obok mnie w tamtym momencie, to zapytałbym ciebie, jak to jest nie istnieć. Jak to jest nie być. Jednak jestem sam. Nie usłuchałem twojej przestrogi i umieram w samotności. Przynajmniej na własnych zasadach. W stanie umiarkowanie trzeźwym. Czy jesteś dumny, że nie zaćpałem się na śmierć?

***

Severin zawiózł urnę z prochami Petera do Słowenii. Obok niego w milczeniu siedział Andreas. Żaden z nich nie chciał przerywać umiłowanej ciszy. Po śmierci nie było rozpaczy, nawet samotnie spływających łez zabrakło. Peter już dawno temu wybrał samotność, ale podczas tej ostatniej podróży Severin postanowił mu towarzyszyć. Odprowadzić i zamknąć ten rozdział tej historii.

– Nikt na niego tam nie czeka – powiedział Andreas, gdy Severin po prosił go o towarzystwo w dalekiej podróży.

– Ale on chciałby wrócić do domu – bez przekonania starszy mężczyzna – należy spełnić ostatnie życzenie...

– Wiesz, jakie było ostatnie życzenie Kamila? – przerwał agresywnie Wellinger – bezbolesna i przedwczesna śmierć.

– Andi – Sev wiedział, że nie ma sensu dyskutować z tym wiecznym chłopcem.

– Była dla niego nadzieja – przystawał przy swoim Andreasem.

Po tej wymianie zdań nastąpiła cisza. Potem przyszła pora wyjazdu. Andreas nadal milczał martwym spojrzeniem, patrząc przed siebie.

– Przełożyłem ślub ze Stephanem – powiedział Andreas już w drodze powrotnej.

– Na kiedy? – zapytał Severin.

Nie był zdziwiony. Zresztą pewnie tak samo jak Stephan. Andreas potrzebował czasu na żałobę.

– Nie wiem – pokręcił głową młodszy – może na nigdy.

Severin się tego obawiał. Zacisnął palce dłoni na kierownicy. Wiedział, że musi być delikatny.

– Kamil chciał zatańczyć na twoim weselu – przypomniał w końcu nieśmiało – na pewno chciałby...

– Abym zapomniał, abym przeszedł nad tym do porządku dziennego – przytaknął Andreas.

I znowu nastąpiła cisza. Rozmowa od dawna im się nie kleiła.

– Ale Kamil miał też inne pragnienia. Zawsze pragnął miłości. Chciał kochać i być kochanym. Opiekować się i być zaopiekowanym. I to wszystko zapewniała mu Ewa – kontynuował Andi – ale ona umarła. To samo obiecywał Peter. Był świetnym mówcą i aktorem. Miał pomóc zapomnieć. Pokazać Kamilowi nowy, piękny świat, zamiast tego zamienił jego życie w koszmar. Dlatego Kamil się poddał. Nie miał dla kogo walczyć, bo mnie... na mnie już nie było miejsca w jego życiu w sensie cudownie romantycznym.

Severin nie przerywał mu. Przysłuchiwał się w milczeniu, zastanawiając, co musiałoby się stać, żeby nie doszło do tych wszystkich tragicznych wydarzeń. Dlaczego los musiał akurat tę trójkę, znanych mu osób, związać tak beznadziejnym przeznaczeniem, do cna wypełnionym cierpieniem.

– Ale może on nie miał nawet siły, by udźwignąć uczucie Petera – dywagował dalej Andreas – może to dlatego ten romans okazał się tak toksyczny, a para tak wyjątkowych kochanków zakończyła swoją historię w urnach. Ich uczucie zostanie zapomnienie. Oni zostaną zapomniani.

Severin spojrzał na przyjaciela w zamyśleniu. Zwolnił samochód i stanął na poboczu. Położył rękę na ramieniu młodszego mężczyzny. Palcami drugiej dłoni ujął brodę Andreasa i zmusił, aby ten spojrzał na niego.

– Obiecaj mi, że ty nie będziesz chciał do nich dołączyć – poprosił starszy Freund.

– Obietnice są bezwartościowe, Sev– Andreas wykrzywił twarz w grymasie – szybko zostają zapomniane. Dlatego nie chcesz ich ode mnie.

***

Drogi Andreasie,

byłeś cudownym przyjacielem. Jesteś dobrym człowiekiem i będę miał Ciebie w pamięci do ostatniej chwili. Dziękuję za wszystko. I przepraszam, że nie walczyłem. Gdybym miał siłę doceniłbym Twoje zaangażowanie, a ja już nie potrafię.

To nie twoja wina, że już nie jestem w stanie marzyć o czymś innym niż tylko końcu. Szybkim i bezbolesnym. Mam nadzieję, że nie było Cię obok mnie, gdy umierałem. Byłoby to dla Ciebie za duże cierpienie. I w ten sposób złamałbym kolejną obietnicę. Nie chcę tego. Mam nadzieję, że znienawidziłeś mnie dopiero po pewnym czasie po mojej śmierci.

Andreasie, mam nadzieję, że o mnie zapomnisz i będziesz potrafił normalnie funkcjonować. Nie chcę myśleć, że przeze mnie ciągle żyjesz przeszłością i już nie potrafisz się tak pięknie uśmiechać.

Całuski,

Twój Kamil.

PS. Żyj Andreas. Po prostu żyj. Pamiętaj, każda żałoba się kiedyś kończy. A na mnie szkoda Twoich łez.

***

Ale Andreas chciał płakać. Nie chciał natomiast, by Kamil został przez niego zapomniany, bo przecież jeszcze nie tak dawno temu wierzył, że jeszcze wszystko kiedyś się ułoży. Wierzył obietnicom. To był błąd, bo teraz było tylko gorzej...

– A nad Peterem nikt nie zapłacze – powiedział Kamil tego wieczoru, gdy przyjechali z Peterem do hotelu – dlaczego ktoś miałby płakać za mną. Nie warto.

To było tak niedawno temu. A teraz Kamila już nie ma. Pozostały po nim wspomnienia. Andreas szlochał coraz głośniej. Czuł, jak Severin przyciąga go do siebie coraz mocniej. To wszystko było zbyt bolesne...

Epilog, podsumowanie i podziękowania już niebawem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro