Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strażnicy Galaktyki - Marvel #3 [Ogórek00]

Strażnicy Galaktyki

(Guardians of the Galaxy)

Kolejny film ze stajni Marvela (jak ja kocham to wyrażenie, jest głupie, ale jednocześnie tak idealne), którego nieco unikałam. To znaczy do tej pory w zetknięciu z nim miałam po prostu jakiegoś wyjątkowego pecha. Chociaż zaczynałam go oglądać już kilkakrotnie, nigdy nie udało mi się dokończyć seansu i nawet nie jestem teraz w stanie powiedzieć dlaczego. Ot, w efekcie oglądnęłam początek trzy razy, końcówkę zaś - po raz pierwszy.

[Pif paf, strzelamy i jesteśmy cool! Bądźmy szczerzy - jeśli chcesz być cool, bierzesz nożyk. Jeśli chcesz być skuteczny, pistolecik.]

Ale teraz z ręką na sercu przyznaję, że unikałam trochę "Strażników". Wszystko przez to, że kreacja głównego bohatera, Petera Quilla (Chris Pratt) wydawała mi się... niezwykle podobna usposobieniem i wyglądem do postaci, którą kiedyś wymyśliłam. :D Nie jest to może nic tak złego, ale uwierzcie mi, to wysoce konfundujące uczucie patrzeć na kogoś, jakby się patrzyło na własne literackie dziecko. Ale już, już! Odcinam sentymenty i przechodzę do recenzji.

Jest to film na podstawie komiksu, więc historia - z góry uprzedzam - nie należy do specjalnie kreatywnych albo oryginalnych. Mamy garstkę wyrzutków, których łączą okoliczności, mamy głównego bohatera, który jest zagubioną sierotą wychowaną przez łowcę nagród. Mamy śmiertelne zagrożenie i mamy heroiczne ratowanie świata. Jak też spojleruje tytuł - mamy galaktykę i mamy strażników. A jak są strażnicy, to jest też "złol" - tym razem, z żalem muszę stwierdzić, chyba najnudniejszy, jakiego widziałam. Ale może w sumie nie powinno mieć to znaczenia - właściwie to jest on tu tylko po to, żeby pozwolić naszym głównym bohaterom się zejść. Ważniejsze (z tego co wiem) będą siły, które stoją za nim. Ale to jeszcze przede mną.

[Może Ronan i wygląda jakoś tak niepokojąco, ale tak naprawdę to straszna owieczka... Może i ma dużo złych zamiarów i uczynków na koncie, ale więcej o nich słychać, niż je widać.]

Muszę jednak przyznać, że nawet pomimo pewnej wtórności, którą czuło się w trakcie oglądania (a przynajmniej ja ją odczuwałam) to jest film dający dużo satysfakcji. Możliwe, że podeszłam do niego za poważnie, bo ruszyłam do "Strażników" po drugim "Kapitanie Ameryce", ale w gruncie rzeczy jako familijne kino przygody, seans się broni. Dlaczego? Myślę, że główne powody są dwa.

Pierwszy: postaci. Budowa świata nie powaliła mnie na kolana, bo w gruncie rzeczy nie różniła się specjalnie od większości widowisk science fiction, a Marvel trzyma raczej dość stały poziom dotyczący efektów specjalnych... Za to tym, co błyszczy w tym filmie, zdecydowanie jest nasza piątka głównych wyrzutków. Zachwycające jest to, że każdy z nich ma swój charakter, przeszłość i motywację. Moim faworytem jest tu scena z Rocketem - moment jego wybuchu podczas grania w karczmie może i ociera się o ekspozycję, ale dla mnie wyszedł naturalnie i był chwytający za serce. Z tego co wiem, swego czasu internet podbił też Groot, czyli bardzo intrygująca istota przypominająca enta. I wcale nie jestem zaskoczona, dlaczego. To dobry przykład na to, że można stworzyć postać, która mówi jedno zdanie przez całe widowisko i dalej jest poruszająca.

[Oto Rocket i Groot. Groot, chociaż "służy Rocket'owi jako ochroniarz i wystrój wnętrz", jest naprawdę przeuroczy jak się nie złości. Ale jak się złości, to należy uciekać]

Bardzo polubiłam też postać Draxa Niszczyciela, graną przez Dave'a Bautista. Zaskoczyło mnie, że akurat ten członek załogi tak podbił moje serduszko, ale rzeczywiście, pod koniec seansu pałałam do niego szczerą sympatią. Do głównego bohatera mam oczywisty sentyment (ciekawostka dla wtajemniczonych; Chris Pratt jest ulubionym członkiem Avengers Toma Hollanda, co zupełnie nie zaskakuje, obaj są strasznie uroczy) - jego postać jest zabawna, lekka i zdecydowanie daje się lubić. Najwięcej wątpliwości dotyczących postaci miałam wobec Gamory (Zoe Saldana). Jej kreacja, chociaż nie wiem, czego to wina, wyszła jakoś niemrawo. Ale twórcy mają jeszcze sequel, żeby naprawić braki w charakterze. Co prawda słyszałam, że jest on raczej słabszy od tej części, ale jednak po cichu trzymam kciuki.

Drugą rzeczą, która zdecydowanie ociepla wizerunek filmu w moich oczach, jest zawarty w nim humor. Dawno tak szczerze nie parskałam nad filmem! Autentycznie bawiły mnie okazjonalne żarty sytuacyjne czy językowe. I ta nieszczęsna scena z protezą nogi...

Mnie to kupiło. Ciężko mi ocenić, na jakim poziomie był ten humor. W każdym razie na mnie zdecydowanie zadziałał.

[No spójrzcie tylko na tą twarz. No dobra, na nogę też możecie. Zupełnie nie rozumiem, czemu proteza nogi tak przyciąga uwagę... Zwłaszcza, gdy obok jest ta świetna mina Chrisa. Czy już rozumiecie, czemu nazwałam jego kreację uroczą?]

Najbardziej mi szkoda, że sceny przełomowe były... nieco zbyt przeładowane patosem. Zwykle to lubię, ale zdarzało się, że "Strażnicy" wspinali się na skraj mojej wytrzymałości. Nie będę spojlerować, ale oj, oj...

Podsumowując: czy są powody, żeby odpuścić sobie oglądanie? Nie! "Strażnicy galaktyki" są świetnym sposobem na spędzenie jesiennego popołudnia; to lekkie, przyjemne kino. Wystarczy więc nie oczekiwać majstersztyku (jak może ja nieco za mocno oczekiwałam...) i można bawić się świetnie.

Miłego podbijania Galaktyki z taśmą Awesome mix! Kłania się wam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro