Avengers: Czas Ultrona - Marvel #5 [Ogórek00]
Avengers: Czas Ultrona
(Avengers: Age of Ultron)
I stało się - w końcu udało mi się dotrzeć do drugich Avengersów na mojej liście. Hip, hip, hurra - poproszę konfetti!
*sypie sama sobie*
Tak więc tym razem usiadłam, zresztą pełna entuzjazmu, do "Czasu Ultrona". Film miewa opinię jednego z najsłabszych filmów z serii "Avengers", ale szczerze przyznam, że ja postarałam się obejrzeć go bez uprzedzeń i nie jestem aż tak krytyczna w opinii. Tak więc - o co tym razem rozchodzi się naszym mścicielom?
[Podoba mi się to, jak jednocześnie umieścili na plakacie nową postać, która się niespodziewanie - przynajmniej dla mnie - pojawia, tak, żeby jednocześnie jej nie pokazać. Szlag, te światła to bywają wygodne]
Po raz kolejny streszczę fabułę po swojemu, bo wersje z internetu jakoś mi tu nie pasują. W tej części nasi bohaterowie biegają i sprzątają po złej organizacji zdemaskowanej w trakcie wydarzeń z filmu "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz", kiedy Tony Stark (aka Iron Man aka Robert Downey J) tworzy coś, co zamierza zniszczyć ludzkość. W rezultacie Avengers muszą połączyć siły, żeby pokonać złego Ultrona.
Pierwszą moją myślą po włączeniu tego filmu było to, jak bardzo stęskniłam się za niektórymi postaciami. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do pojedynczych filmów i na przykład "Strażnicy Galaktyki" dostarczyli mi sporo rozrywki, ale już zdążyłam wyrobić sobie sentyment co do poniektórych osobowości z poprzedniej fazy Marvela. Doprowadziło to do komicznej sytuacji, w której miałam szczerą ochotę powiedzieć Iron Manowi, że naprawdę za nim tęskniłam. Chyba muszę częściej robić przerwę od internetów...
[Paaaanie, kto to panu tak... *beeeep*]
Od tej postaci - a konkretniej z jej strachu, umiejętności, odrobiny manipulacji i tego, że Bruce Banner cierpi na niemal minusową asertywność - do życia budzi się antagonista "Czasu Ultrona". Co można powiedzieć o Ultronie? Cóż, moją główną myślą jest to, że to nieco zmarnowany potencjał. Zresztą, potwierdziłam swoje przypuszczenia błądząc po internetach; rzekomo w komiksach jego postać jest dużo bardziej rozbudowana. Nie jest jednak tak, że to jakoś specjalnie zły czarny bohater. Ultron jest groźny, nieco szalony i ma niesamowicie (przynajmniej w wersji angielskojęzycznej) przyjemny głos i manierę mówienia. Bywałam zafascynowana tym, jak ta postać się prezentuje, i nieco rozczarowało mnie pobieżne podejście do jego motywacji i poglądów. Miewałam wrażenie, jakby reżyser sam do końca nie był pewien, co chce przekazać na ekranie jego ustami. A naprawdę szkoda.
[W niektórych scenach autorom udało się zaskakująco sugestywnie oddać ludzkie emocje i mimikę na twarzy robota. Aż miało się czasem ochotę go pogłaskać!]
Być może jednak to zamieszanie wcale nie było jego winą. Internet podpowiada, że reżyser miał problemy z pogodzeniem swojej wizji filmu i oczekiwań studia. To tłumaczenie dość do mnie przemawia - na wielu płaszczyznach w tym filmie widać rękę i pomysł, przeplatane okazjonalną "taśmą klejącą". Scena przebudzenia Ultrona czy wątek z Hawkeyem były naprawdę świetne i gdyby cały film trzymał ten poziom, byłby niesamowity. Nie wszystkie wątki wychodzą jednak tak zgrabnie i na przykład... No dobrze, spoilerować jednak nie będę, ale pojawiający się w filmie wątek romantyczny wydaje się być wzięty kompletnie znikąd. Owszem, jest uroczy i nie przeszkadzał mi przesadnie, ale wydawał się nie być w ogóle podbudowany, więc wywoływał we mnie ciągłą konfudację.
Film jednak, nawet jeśli jego główna linia fabularna nie ma może aż tak ogromnego znaczenia dla samej historii mścicieli, wydaje się być obudowany ogromną ilością smaczków i wskazówek dotyczących przyszłych i przeszłych wydarzeń, że łapałam się na ciągłym wypatrywaniu i wyłapywaniu ich. I cóż, to naprawdę mnie cieszyło. Może bawiłam się tak dobrze, bo nie podchodziłam do filmu jako do całości, a do fragmentu większej układanki, ciężko mi to określić. Jeśli jednak ktoś nie chce oglądać całości Marvelowskich Avengers, to zapewniam; w tej części zawarta jest ładna rozwałka. Można pooglądać rozwalanie robotów.
[Nie mogę przestać myśleć o tym, jak niepraktyczne jest włożenie takiego stroju na pole bitwy... Nie patrzę na ciebie, Quicksilver, patrzę na Scarlet Witch]
Z doświadczenia oglądania "Czasu Ultrona" wyjdę z uśmiechem. Nie mogę oceniać poziomu tego filmu w odniesieniu do innych Avengers, ponieważ to mój drugi film z tej serii, ale ja naprawdę ciepło przyjęłam powrót do naszych "starych znajomych". Owszem, są rzeczy, które można temu filmowi zarzucić, nawet dość sporo, ale jest też dużo sympatycznych momentów. Co więcej, potać Scarlet Witch zaczęła bardzo fascynować Scarlet Witch i wiążę z nią pewne nadzieje. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w następnych filmach i dostanie nieco konkretniejszą rolę.
I cóż, jeszcze jedno. "Czas Ultrona" ma genialną scenę podnoszenia młota Thora. Polecam ją całym serduszkiem.
[Klasyczna konkurs na "dej ten słoik, ja ci to otworzę"]
Trzymajcie się ciepło! Mówiła...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro