Mroczne cienie [Szaraklin]
„Mroczne cienie" to amerykański horror komediowy z 2012 roku wyreżyserowany przez Tima Burtona, znanego między innymi z „Edwarda Nożycorękiego", „Miasteczka Halloween", „Alicji w Krainie Czarów", czy „Gnijącej panny młodej". Jak można się domyślić po twórczości reżysera, jest to kolejna pokręcona historia jeszcze bardziej pokręconego i dziwnego głównego bohatera oraz jego rodziny. W obsadzie spotkamy wielu znanych, wybitnych aktorów, takich jak Johnny Depp, Eva Green, Helena Bonham Carter i Michelle Pfeiffer, którzy często współpracują z Burtonem.
W XVIII wieku do Ameryki przypłynęła bogata rodzina Collinsów, chcąca rozpocząć tam nowe, szczęśliwe życie. Małżeństwo wybudowało piękną posiadłość Collinwood i żyło, utrzymując się ze sprzedaży ryb. Kilkanaście lat później ich syn, Barnabas wiódł spokojne życie, w którym nie brakowało pieniędzy ani kobiet... Do czasu, aż złamał serce czarownicy Angelique Brouchard, zakochując się w Josette DuPres. Młoda wiedźma nie mogła przeżyć rozstania z ukochanym, dlatego zabrała mu wszystko, co kochał, i rzuciła na niego klątwę. Skazała go na los gorszy od śmierci — przemieniła w wampira i pogrzebała żywcem, by przez wieczność cierpiał z tęsknoty za ukochaną. Niecałe dwa wieki później został uwolniony z grobu przez robotników i powrócił do życia w zupełnie obcym mu świecie. Kiedy dotarł na swoją wspaniałą posiadłość, okazało się, że wielki majątek popadł w totalną ruinę za sprawą aktualnie żyjących w nim Collinsów.
„Mroczne cienie" to idealna parodia horrorów o wampirach i czarownicach. Płakałam ze śmiechu, kiedy zostały przedstawione typowe schematy, które zawsze można znaleźć w tego typu filmach. Spanie w trumnie, stawanie w płomieniach od promieni słońca, wysysanie ofiary do ostatniej kropli krwi, chodzenie po ścianach i przemiany w wilkołaki. Oprócz tego naprawdę bawił mnie sam fakt, że krwiożercza bestia postanowiła wcielić się w rolę biznesmena, który miał ponownie postawić na nogi swój majątek i przywrócić chwałę rodzinie Collins.
Nie można nawet przez chwilę pomyśleć, że ten film jest w jakimś stopniu poważny albo głupi. To odmóżdżająca parodia — przewidywalna fabuła i kicz — stworzona tylko i wyłącznie po to, żeby przysiąść do niej w najnudniejszy dzień, kiedy to nie mamy lepszych planów na spędzenie czasu. „Mroczne cienie" nie wymagają myślenia ani wytężenia komórek w mózgu, żeby zrozumieć sens. Właściwie od razu odradzam szukanie w nim jakiegoś przekazu — dzięki temu unikniecie rozczarowania.
Wspomniałam już wcześniej o niesamowitej obsadzie, dlatego bez wątpienia mogę powiedzieć, że każdy z osobna zrobił niezłą robotę. Johnny Depp, który wcielił się w Barnabasa, jest jednym z moich ulubionych zagranicznych aktorów. Odniosłam wrażenie, jakby ta rola została stworzona idealnie pod niego. Doskonale wiemy, że bardzo dziwne i nieco śmieszne postacie o nietuzinkowym wyglądzie to idealne zestawienie dla tego aktora. Eva Green w roli przebiegłej czarownicy była wręcz wspaniałym wyborem i nikt nie odegrałby tego lepiej od niej. Jej gotycki wygląd i mroczne spojrzenie rzuciło na mnie klątwę i nie mogłam nadziwić się jej urodą. No i oczywiście, czym byłby film z Deppem bez Heleny Bonham Carter? Aktorka miała okazję wcielić się w panią psycholog z małymi problemami alkoholowymi...
Podsumowując, polecam obejrzeć „Mroczne cienie", chociażby z czystej ciekawości. Jeśli lubisz filmy, które nie wymagają większego skupienia i nie są zbyt ambitne, to właśnie coś dla ciebie! Na Filmwebie otrzymał ocenę 6,6/10, a ja jak najbardziej się z nią zgadzam i nie dałabym tej produkcji więcej niż 6 gwiazdek.
Recenzję napisała @Szaraklin
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro