Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co robimy w ukryciu - serial [18+!] [Ogórek00]

Co robimy w ukryciu

(What We Do In The Shadows)

Kolejny serial, kolejny od HBO i kolejny +18. Hym.

W tym miejscu serdecznie pragnę pozdrowić moją współlokatorkę, panią W, która swoim entuzjazmem namówiła mnie do oglądnięcia tego serialu. A teraz zaczynamy.

[Plakat może i nie jest bardzo zachęcający, ale spokojnie. Reżyserem tej perełki jest Taika Waititi, reżyser "Thora: Ragnarok". Kto wie, ten wie]

A co dostajemy? Powiedzmy to sobie wprost; szczerze śmieszną, groteskową parodię kina o wampirach. W ogólnym założeniu śledzimy losy Guillerma (Harvey Guillén), który jest służącym krwiopijcy żyjącego na Staten Island wraz z trzema towarzyszami. Są to po kolei Nandor The Relentless (Kayvan Novak), Nadja (Natasia Demetriou) oraz Laszlo (Matt Berry).

A nie, przepraszam, jest jeszcze ich przyjaciel żyjący w piwnicy - Collin Robinson (Mark Proksch). Chociaż jest on nieco innym typem wampira, i, jak sam podkreśla, "nawet on do końca nie wie, jak to z nim jest". Bo widzicie, Collin jest bowiem wampirem... energetycznym.

[Mogłam wspomnieć o nim na końcu, ale to dla mnie jeden z najmocniej błyszczących elementów serialu. Wszystko w tej postaci - od pomysłu, przez grę aktorską aż po wątki - jest po prostu wspaniałe. Collin jest naprawdę niesamowity w byciu denerwującym i rozczulającym jednocześnie. A najlepsze, że było to zamierzone. W końcu żywi się energią innych ludzi, musi umieć ich zanudzać i irytować, żeby jeść.]

Historię pokręconych losów czwórki wampirów jest o tyle ciekawsza, że podana nam oczami zwykłego człowieka, który pomaga im w codziennym istnieniu. I to od razu podkreślę wielkimi literami - postaci są niezwykle charakterystyczne, posiadają sporo wad, a pomimo tego... dają się lubić. Przez pierwsze pół sezonu oglądałam odcinki raczej bez specjalnych emocji, obojętnie (zresztą, mam wrażenie, że z mojej perspektywy była to najnudniejsza część całego serialu... ale to tylko moja opinia, bo znam osobę, dla której była ona równie dobra, co reszta). Łapałam się tylko na wyłapywaniu pewnych smaczków. Pod koniec byłam bliska płaczu ze względu na to, jakie emocje wywoływał we mnie ten z pozoru niewinny serialik i, przede wszystkim, relacje między jego postaciami.

[Praca Guillerma obejmuje między innymi wynoszenie zwłok i zdobywanie dziewic, nie jest więc może najbardziej wdzięczną ze wszystkich prac.]

Sporo w tym wszystkim groteski, sporo żartów, nieraz związanych z seksem, za co dostało się to piękne +18. Jest to jeden z tych seriali, gdy naprawdę szczerze nie wiesz, co się wydarzy, bo może stać się niemal wszystko - od jedzenia pizzy (co na wampiry w tym uniwersum bardzo źle działa...) po porwanie z pomocą magicznej kozy. W międzyczasie znajdziemy też odcinki poświęcone różnym innym tematom, takim jak; organizacja orgii, przemienienie dziewczynki w wampira, dzień w biurze wampira energetycznego (jeszcze raz podkreślę, cudowna kreacja, Collin Robinson to chodzący mem), czy wskrzeszenie zmarłego służącego.

[Steeeeve. Akcent Nandora to coś, co szczególnie zasługuje na uwagę. Nikt nie wymawia imienia "Guillermo" tak, jak on, i chociaż Nadja i Laszlo też mają fajne akcenty, to zdecydowanie wygrywa wszystko]

Całość posiada jednak również kilka wątków głównych, które "spinają" te funkcjonujące czasem jako osobne historie odcinki. Wiodący motyw, z Guillermo pracującym dla Nandora w nadziei na przemienienie w wampira, ulega bardzo intrygującej przemianie pod koniec pierwszego sezonu i chociaż nie powiem, jak się zmienia, to naprawdę warto do tego momentu dotrwać. Zwłaszcza, że tym odcinkiem, który spodobał mi się najmocniej i zapisał się jako mój ulubiony z całego serialu, był pierwszy odcinek drugiego sezonu. Dawno tak dobrze się nie bawiłam w ciągu dwudziestu minut. To doskonały przykład na to, że można zapewnić widzowi naprawdę absurdalną jazdę bez przejażdżki, nie znudzić go, zafascynować i doprowadzić do łez śmiechu. Ale to może tylko ja?...

[Spójrzcie na ten płaszcz... Cudowny!]

Bardzo przyjemnie patrzy się też na stylizowane kadry. Główna trójka wampirów żyje w domu, który nie uległ zmianie od naprawdę wielu dziesięcioleci, co sprawia, że pracownicy odpowiedzialni za scenografię mogli się popisać. Tła bywają piękne, sztuczne światło też rozkłada się tak, że na szczęście wszystko nie wydaje się ciemne (moja obawa była uzasadniona, biorąc pod uwagę, że z oczywistych powodów większość akcji serialu rozgrywa się nocą). Strasznie ciekawe były też kostiumy głównych postaci, z Nadją na czele. Bardzo lubiłam zwracać uwagę, jaką suknię zdecyduje się wybrać kolejnym razem.

[Ach, ile bym dała za ten fotel, jest cud... Niedźwiedź?!]

Podsumowując; "Co robimy w ukryciu" to naprawdę solidny, a jednocześnie lekki serialik będący intrygującym podejściem do tak dużo już razy wałkowango tematu. Pokochałam Guillerma, Nadję, Nandora, Laszlo i Collina i trzymałam za nich kciuki jak za nikogo. Jednocześnie bawiły mnie żarty, a to, co nie bawiło, również nie było złe :D. Ostrzegam tylko, że serial - zapewne ze względu na tą sporą ilość nawiązań do seksu - jest oceniony na +18. Ale nie wydaje mi się, żeby poza tymi żartami było tam coś bardziej niestosownego. [Chociaż pewnie niektórzy mogli by się kłócić, czy może być coś bardziej niestosownego niż ogród krzewów obciętych na wzór damskich narządów rozrodczych. Ale hej! Chociaż raz nie były to męskie narządy rozrodcze.]

Nie mogę przeboleć cliffhangera, którym zakończył się drugi sezon, i z całej siły trzymam kciuki, żeby móc jak najszybciej zobaczyć kolejne z przygód mojej już ulubionej czwórki wampirów i ich biednego, pomiatanego, ale kochanego sługi. Tęsknię za śmianiem się z tego abstrakcyjnego humoru i... czekam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro