Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17🌟


Zszokowana wyjęłam swój telefon z torebki i drżącymi palcami wprowadziłam do niego numer. Chwilę się wahałam, ale wreszcie kliknęłam ikonkę połączenia i przyłożyłam komórkę do ucha. Dłonie tak miałam spocone, że obawiałam się, że urządzenie mi się z nich wyślizgnie, dlatego wytarłam je o spodnie dresowe, które miałam na sobie, a potem już tylko czekałam na to aż miła kobieta w słuchawce oznajmi mi, że niema takiego numeru. Na samym początku po śmierci brata jego numer był jeszcze aktywny. Wtedy często na niego dzwoniłam i słuchałam jego uroczego głosu, który kazał zostawić wiadomość obiecując, że na pewno oddzwoni, więc je zostawiałam, ale nigdy nie oddzwonił. Aż pewnego dnia gdy zadzwoniłam zamiast jak zwykle usłyszeć głos brata usłyszałam tą kobietę, a raczej robota z kobiecym głosem. Wtedy poczułam, że straciłam brata po raz kolejny, pamiętam że wtedy wezwano do mnie pogotowie, bo wpadłam w szał i chciałam wyskoczyć przez okno. Wtedy uratował mnie Selim, bo właśnie do mnie przyszedł by zabrać mnie na spacer i pogadać, bo wtedy nie opuszczałam pokoju i tylko leżałam w totalnych ciemnościach, nic, ani nikt mnie nie interesował. Pragnęłam być sama, ale Selim i tak przychodził na zmianę z moją przyjaciółką no i z ciocią Melek. Robili wszystko bym chodź przez chwile wyłoniła się ze swojej jaskini i bym przestała tkwić w swojej czarnej dziurze rozpaczy. Rodzice zaglądali sporadycznie, a jeśli już przyszli to jedynie patrzyli na mnie z niechęcią i z wyrzutem w oczach jakbym to ja była wszystkiemu winna. Niby pytali jak się czuje, ale to było raczej wymuszone i z poczucia obowiązku niż ze szczerej chęci. Byli tacy poważni, zimni i odlegli, czasami miałam wrażenie, że woleliby bym to ja umarła, a nie on. Szczerze, też bym tego wolała. Teraz po trzech latach uchodzimy za idealną rodzinę, lecz to jedynie pozory, a Selim, no cóż, wreszcie udało mu się wyrwać mnie na powierzchnie, wtedy byłam mu za to wdzięczna i cieszyłam się, że przy mnie był i się nie poddał. Dziś, zastanawiałam się, w jakim celu tak o mnie walczył skoro miał ewidentnie z nami problem. Ciekawe do czego byłam mu potrzebna?.. A raczej pytanie brzmi "Do czego jestem mu potrzebna?", bo skoro nadal gra wspaniałego i kochanego. Jak widać jego plan sie jeszcze nie zakończył, nadal go realizuje, ja nie znam jego zasad, ale to nic, bo on nie zna moich. Od teraz mój plan się rozpoczyna i to już po poznaniu treści z jego własnego telefonu. Mój brat był dobry, słodki i niewinny, do tego uroczy, ale nie był naiwny, głupi czy ślepy, był mądry i sprawiedliwy, a do tego widział więcej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Nie doceniali go w tym Selim będąc pewnym, że tak cichy i grzeczny chłopak nie byłby w stanie rozpocząć dochodzenia, a tym bardziej nikt by się nawet nie domyślił, że ten aniołek w ogóle by się dopatrzył jakichkolwiek intryg, a jednak to zrobił i możliwe, że przez to stracił życie. Przez myśl mi przeszło, że czasami lepiej nie widzieć pewnych spraw, gdyby tak było mój brat może dziś by żył. Niczego nie pragnęłam bardziej niż właśnie tego, ale nie ma co gdybać, wszyscy mamy swój los zapisany w gwiazdach. Jak widać, mojemu bratu pisana była śmierć. Ciekawe co mi jest pisane. Chciałabym by słowa Kerem'a były prawdą i byśmy serio byli zapisani sobie w gwiazdach. Mogłabym rozmyślać tak dalej wspominając brata i wymyślać sposoby na zniszczenie Selima, a nawet na morderstwo na widok strachu w jego oczach, aż się lekko uśmiechnęłam, ale na krótko, bo nagle usłyszałam coś czego się nie spodziewałam. Już bardziej spodziewałam się tego, że latem spadnie śnieg, a nie tego, że w telefonie zamiast standardowej przemowy robota o tym, że niema takiego numeru usłyszę sygnał.. potem drugi i trzeci by przed czwartym jeszcze bardziej przyspieszyć mój puls, by wreszcie usłyszeć:

- Słucham. Kto mówi? - pyta, a ja zaczynam drżeć. To nie możliwe, tego już za wiele. Pomimo, że głos jest nieco zmieniony w słuchawce przez to, że jego właściciel właśnie gdzieś idzie szybkim krokiem co sprawia, że troche dyszy, bez problemu rozpoznaje, że po drugiej stronie jest Kerem. Czuje jak oblewają mnie poty, a oddech się rwie.

Jak to możliwe, że nawet numer telefonu przejąłeś po moim bracie. Tego jest za wiele, masz jego szpik kostny. Dobra, to jestem wstanie zrozumieć sam ci go przekazał, ale oczy, te same poglądy na świat i życie, takie samo dobre serce, do tego powierzył ci swój pokój, po za tym ty chyba też kochasz mewy, masz taką samą jak on, tylko nie mam pojęcia skąd skoro nigdzie takich nie ma jedynie na zamówienie u bardzo drogiego projektanta i krawca w jednym, a skoro tak to nikt inny nie mógł zamówić dosłownie identycznej, tym bardziej, że nigdy nie mieliśmy z nimi żadnych zdjęć, a co za tym idzie nikt nie mógł ich podpatrzeć. Jakby tego było mało rysujesz tak samo perfekcyjnie jak on z tymi samymi detalami, macie praktycznie takie samo pismo i nazwałeś mnie w tej laurce jak jedynie on mnie nazywał, a teraz masz jeszcze jego numer telefonu i datę urodzenia, jeśli nie kłamiesz. Kim ty do diabła jesteś? Jakim cudem w jednej chwili zamieszkałeś w moim sercu? Czego się jeszcze o tobie dowiem? Co jeszcze masz w sobie co miał mój brat? - chciałam wykrzyczeć te wszystkie pytania by poznać na nie odpowiedzi, ale zamiast tego szybko zakończyłam połączenie, ale nim się zerwało usłyszałam jeszcze coś co mnie zdziwiło i zezłościło, a mianowicie śmiech mojej przyjaciółki.

Rozdrażniona wyłączyłam telefon i nie zbyt delikatnie wrzuciłam go do torebki. Jakim pieprzonym cudem byli razem? Dokąd razem szli? On miał wyjechać chociaż wcale tego nie chciałam, a ona powinna mnie szukać, wydzwaniać do mnie, być przy mnie, uspokajać mnie, pocieszać, przekonywać, że Selim to fatalny wybór, powinna robić wszystko by skierować moje myśli na inny tor. Przecież mnie zna i to nie od dziś, a od dziecka. Na pewno zauważyła moje dziwne zachowanie. Ona jedna zawsze czytała mnie jak otwartą księgę, czasami mnie to denerwowało, bo nic nie dało mi się przed nią ukryć. Powinna teraz się ze mną szykować i robić wszystko by nic prócz tego mnie nie interesowało. Kerem nie powinien interesować jej nic a nic, był dla niej jeszcze bardziej obcy niż dla mnie. Nas łączył mój brat i uczucia które pojawiły się nagle i nie spodziewanie, to znaczy u mnie, bo u niego podobno od trzech lat. To skoro tak, to czemu nie wyjechał tak jak ustaliliśmy tylko łazi gdzieś z moją przyjaciółką? Czemu ona wybrała jego towarzystwo, a nie moje skoro widziała jak załamana wychodzę z pokoju, po czym nigdzie w domu mnie nie ma. Gdyby jeszcze ich głos był zdenerwowany i zaniepokojony mogłabym pomyśleć, że mnie szukają, ale ich głos był spokojny, w dodatku dziewczyna się śmiała tak beztrosko, jakby nie miała żadnych problemów. Gdzie oni do cholery byli i co ich tak bawiło? Czy oni też udawali? A może byli w zmowie? Moze te wielkie słowa chłopaka też były kłamstwem? Może przyjaźń z dziewczyną też była jakąś grą? Może oni wszyscy się znali i specjalnie oczerniali Selima bym ich nie przejrzała? Może Kerem wcale nie był nigdy chory, a dokumenty to fałszerka? Może oszukali nawet bank dawców w tym mojego brata? A może to prawda, ale mimo wszystko on jest po ciemnej stronie mocy? Może ze mną igrają i teraz się ze mnie śmieją, bo chwyciłam się jak głupia na ich przynętę, bo dobrze wiedzieli jak mi zależy na odnalezieniu osoby, której mój brat uratował życie. Czy serio moje całe życie to jedno wielkie kłamstwo? Czy wszyscy ludzie w moim życiu to zdrajcy? Czy bawili się mną i moim bratem od samego początku? Domyślałam się, że pojawienie się Kerema to nie cud, tym bardziej w dzień naszych urodzin. Wykorzystali moją słabość, a ja dałam się wkręcić, do tego pozwoliłam sobie uwierzyć, że ktoś mnie pokochał, od tak na odległość, jedynie ze zdjęć i filmików. Do diabła, jaką ja jestem kretynką. Czy serio ja już nie mogę nikomu ufać? Czego oni od nas chcieli? Czego chcą nadal?

Miałam ochotę krzyczeć, płakać i znowu wyskoczyć przez okno, ale jednak pozostałam na miejscu. Chcą wojny i zemsty? Dobrze, niech i tak będzie. Nie wiedzą, że ich przejrzałam i, że mam przewagę, bo mam informacje z telefonu Selima, a co za tym idzie to bitwę wygram ja. Od teraz jestem zimną bezwzględną suką.

Chwytam komórkę brata. Wpisuje hasło podane na karteczce i już po chwili wyświetla się główna strona telefonu, a na pulpicie dostrzegam nasze wspólne zdjęcie. Stoimy na pomoście wtuleni w siebie, przed nami falami rozlewa się morze, a nad nami ciemne niebo przecina pierwsza błyskawica nadchodzącej burzy. Na naszych twarzach mimo to widnieje szeroki uśmiech, bo póki byliśmy razem nic nie było nam straszne. Pamiętam, że wracaliśmy do domu w deszczu i grzmotach, a potem przebrani w suche ubrania leżeliśmy w moim pokoju oglądając bajki i jedząc słodycze. Teraz czule głaszczę ekran i czuje jak moje serce zalewa tęsknota.

- Tylko tobie mogłam ufać w stu procentach - szepcze, a potem wchodzę w ikonkę SMS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro