Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11🌟

Pokój mojego brata od lat był zamknięty, a teraz miał zostać otwarty. Nie wiem czy byłam na to gotowa, nie wyobrażałam sobie tego by ktoś inny niż mój brat w nim przebywał i dotykał jego rzeczy. Zamknęłam ten pokój na klucz by nikt nic w nim nie zmienił by wszystko było tak jak sam zostawił, nie lubił gdy przestawiało się jego rzeczy. Głupio byłam przekonana, że gdy wróci będzie zły, że ktoś miał czelność wejść bez pytania do jego pokoju, choć potem uświadamiałam sobie, że to nie możliwe, bo jego już niema i w związku z tym już nigdy się za to na nikogo nie zdenerwuje. Był spokojnym i poukładanym chłopakiem, cichym i ugodowym, jedynie jego pokój był jego świętością i jedynie wejście tam bez jego zgody sprawiało, że można było zobaczyć, że i on wie co to nerwy i złość, mi też się dostawało, gdy łamałam jego zasady, bo w sumie skoro jemu było wolno wchodzić do mojego królestwa, to dlaczego ja nie mogłam wchodzić do jego? Kłóciliśmy się o to aż mury drżały od naszych krzyków, nawet wtedy rodzice byli obojętni, a jeśli już przychodzili to tylko po to by na nas nakrzyczeć, że przeszkadzamy im w pracy i jeśli nie przestaniemy to nas rozdzielą na dobre, i choć potem się godziliśmy i znowu byliśmy kochającym rodzeństwem to i tak ich groźby się spełniły i los nas rozdzielił na dobre. Dziś oddałabym wszystko by znowu na mnie nakrzyczał, tym razem bym się nawet cieszyła z jego złości, bo mimo niej on by tu był i znowu mogłabym go przytulić, poczuć jego zapach i ciepło, mogłabym ukoić tęsknotę, zapomnieć o tych trzech piekielnie bolesnych latach i znowu być szczęśliwą dziewczyną przy boku ukochanego brata. Podniosłam wzrok i napotkałam wpatrzone we mnie te przepiękne oczy przepełnione miłością, wtedy uwierzyłam, że stał się cud i mój brat do mnie powrócił w ciele Kerema. Zawsze powtarzał, że mnie nie opuści, gdy zmarł zwątpiłam w jego słowa, całymi dniami i nocami szalałam z rozpaczy, przeklinałam go i wyzywałam od kłamcy by po chwili przeprosić i błagać go o przebaczenie, w tamtym czasie byłam w amoku, rzeczywistość mieszała się z urojeniami, tęsknota płatała mi figle, mój umysł nie chciał przyjąć do świadomości, że to nie jest jedynie koszmarny sen z którego zaraz się obudzę, a wtedy wszystko będzie po staremu, mój brat znowu będzie stał w progu moich drzwi i będzie patrzył jak przez sen ślinie poduszkę, a dla uwiarygodnienia, że nie robi sobie ze mnie żartów zrobi zdjęcie by potem mieć dowód i by mnie potem nim szantażować jak będę mu dokuczać. Kiedyś nawet na urodziny kupił mi śliniak w wściekłym kolorze różu chociaż jako dziecko nie cierpiałam tego koloru, a on doskonale o tym wiedział, byłam na niego za to wściekła, dlatego w odwecie jego porcją tortu o jego ulubionym smaku czekoladowym nakarmiłam mewy, cieszyłam się, że zrobiłam mu na złość, ale on wcale się o to nie zdenerwował, a wręcz przeciwnie, jeszcze mi za to podziękował z promiennym uśmiechem, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawe z tego, że te ptaki były dla niego wszystkim, kochał je bardziej niż nie których ludzi. Potem się pogodziliśmy jak zawsze, a dziś mogłabym nosić ten śliniak zamiast wisiorka byle tu był. Po pewnym czasie przestałam zarzucać mu kłamstwo, bo to i tak niczemu nie służyło, przyjęłam do świadomości, że nie jest w stanie dotrzymać danego słowa, bo akurat na to, że odejdzie nie miał wpływu. To nie był sen, a jawa, zostawił mnie, ale nie z własnej woli, teraz już nie mógł nic zrobić. A jednak teraz patrząc na Kerema wiedziałam, że dotrzymał danego słowa i znowu przy mnie był, po trzech koszmarnych latach do mnie powrócił, nie mógł osobiście, bo z miejsca w którym teraz jest, powrotów nie ma, ale znalazł sposób i wrócił do mnie w oczach i cząstce Kerema, teraz miałam ich obu przy sobie i nie zamierzałam ich stracić. Do tej pory nikt nie miał wstępu do tego pokoju, nawet ja tam nie zajrzałam nawet na chwile, ale teraz czułam, że to musi się zmienić, pojawienie się Kerema to znak, że nadszedł czas na zakończenie rozpaczliwej żałoby, nigdy nie pogodzę się tak zupełnie, ze Bóg odebrał mi najdroższego brata, to przy jego boku miałam wiernie trwać, to z nim miałam doczekać starości w szczęśliwych latach, ale los chciał inaczej, pora pozwolić mu spokojnie spać i dziękować za te wspólnie spędzone lata, jestem wdzięczna za to, że mogłam przez 13 lat być siostrą tak wspaniałego chłopaka, od teraz przy moim boku będzie ten którego sam mi zesłał. Uratował mu życie by następnie on uratował mnie.

- Ja nie musze iść do tego pokoju, ja i tak nie mam nic innego na przebranie, to znaczy mam, ale wszystko po pierwsze jest w tym samym stylu jak to co mam na sobie, a po drugie moje rzeczy zostały w byle jakim motelu na lotnisku, a w tym co mam na sobie nie pokaże się na najważniejszym przyjęciu Perlin. Popatrzę przez okno i będę się cieszył waszym szczęściem, a jutro ustalimy co dalej 

- Nie ma takiej opcji, źle zaczęliśmy, a najbardziej ja, byłam okropna, ale wszystko naprawie, wynagrodzę ci to. Czas zacząć jeszcze raz, od nowa, ty od teraz zaczniesz nowe życie, od teraz pokój mojego brata będzie należał do ciebie i wszystko co w nim jest. Skoro on w tobie żyje to tak jakby dzięki tobie wrócił, tu gdzie jego miejsce, do swojego ukochanego pokoju i ludzi, a przede wszystkim mnie, zapomnij o biedzie, od teraz będziesz miał życie na jakie zasługujesz. Jestem pewna, że mój brat właśnie tego by chciał. Obiecał, że zawsze przy mnie będzie, skoro nie jest dane mu być tu osobiście to jest przy mnie w tobie, ty tak samo jak on obiecujesz, że będziesz przy mnie na każdym kroku, a ja wbrew temu wszystkiemu co mówiłam wcześniej wierzę ci i nie dam ci odejść, a skoro zarzekałeś się, że mnie nie zostawisz to na przyjęciu też tego nie zrobisz. Przepraszam cię za moje okropne życzenia, które swoją drogą wcale nimi nie były, ale nie martw się jest jeszcze trochę czasu, więc jeszcze zdążymy przygotować twoją tematykę, dla mojego brata jest morski świat, kochał wszystko co związane z wodą, ja mam tematykę gwiazd, kocham gwiazdy, a ty czego sobie życzysz?

- Ja? Nic... Nie mogę przejąć jego pokoju, jego rzeczy, nie mogę się wcinać w wasze urodziny, ja jedynie mogę was obsługiwać, moge zacząć tu prace i zamieszkać z służbą, nie mogę zrobić tak jak mówisz, bo ja nie chce ukraść jego życia, chce jedynie być blisko ciebie, i to wszystko 

- Nie ukradłeś jego życia, ty je od niego dostałeś, sam mówiłeś, że zawdzięczasz nam to, że nadal tu jesteś, brat sam mi cię zesłał, mam teraz was obu przy sobie, może nie wiesz, ale i ty uratowałeś mnie. Dzięki tobie w jakimś stopniu odzyskałam brata i dlatego zrobię dla ciebie wszystko 

- Jesteś pewna, że wszystko?

- Tak, proś o co chcesz 

- Dobrze, ale jak coś to pamiętaj, że sama tego chciałaś 

- W porządku, dawaj 

- Chce, byś chociaż raz mnie pocałowała 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro