Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 2

Jechałam, najszybciej jak się da. Zostało mi juz tylko 15 km i 20 minut na pojazd. Gdy dojechalam na miejsce, nikogo nie było... Dziwne i to dość bardzo... Chodź... Typowe. Stalam w ukryciu i nic, po prostu nic... W pewnym momencie zobaczylam go, był sam. Jak to możliwe ze Eryk jest bez obstawy? I nie ma nigdzie ukrytych ludzi?! WTF?! Zblizylam się po cichu i przylozylam pistolet do jego głowy po czym odbezspieczyłam.
- Wiedziałem ze się kiedyś spotkamy- mruknał. - Mam dla ciebie cos specjalnego... - zaczął, a ja przycisnelam mu mocniej pistolet do głowy - Dużo zaplacę, bardzo dużo!- mówił lekko przerażony. - I radzilbym się zgodzić- dodał. Nagle otoczyła nas zagrają uzbrojonych ludzi. - Wiesz dobrze, ze i tak mogę cie teraz zabić?- syknelam.  - Ale nic byś z tego nie miala- powiedział beztrosko. -Mylisz się, satysfakcje- oznajmilam. - zła odpowiedz. Zabijesz mnie po misji, jak zostaniesz hajs... Nieopłaca się to bardziej?- zapytał. Wpatrywalam się w jego głowę i zimna lufę do niej przyłożoną. Trzymalam palcem idealnie dopasowany spust. - Dobra- westchnelam i schowalam bron. Ten pstryknal palcami i reszta uzbrojonych facetów także schowała bronie. - Jedziemy do mnie- rozkazał. - Weź lepiej swoj ścigacz, tylko się nie zabij... Szkoda takiej pięknej buźki - zaśmiał się trzymając mnie za brode. Wyrwalam się i ruszylam w stronę mojej " bestii". Gdy szlam uslyszalam gwizd. - W tej skórze ma taką dupę! No brałbym!- powiedział typ, który gwizdał. Wyjelam zgrabnie pistolet i nawet nie patrząc w jego stronę, pociagnelam za spust. Uslyszalam tylko jak ciało upada na ziemie. Gdy wreszcie dotarlam do mojej maszyny, Eryk wskazał kierunek i wlazł do samochodu. Jechałam za nimi. Wreszcie dotarlismy do znanego mi dobrze miejsca. - Wtaj Igii- przywitalam mieśniaka. - Cześć- uśmiechnął sie. Wyminelam go i weszlam do " gabinetu " Eryka. Usiadlam na jego fotelu, a nogi wyciagnelam na biurko. - Widzę, ze juz się odnalazłaś- zakpił, gdy wszedł do pomieszczenia. - Śmieszne, gadaj co mam do roboty i spadam - wyprostowalam się. - Czwarta szuflada od gory, teczka numer 7. - wyrecytował. - Widzę ze chyba nikt tego nie umiał zrobić - szydzilam z jego gangu. - To stare sprawy- oznajmił. - Dobra, zobaczmy co to jest- powiedzialam i otworzyłam teczkę. - Nie- szepnelam. - Co?- spytał podchodzą bliżej. - Nie, kurwa. Nie zrobię tego - wycedzilam przez zeby. - Dlaczego?- warknal. Przygniotlam go do ściany i przylozylam nóż do gardła. - Powiedziałam, kurwa nie!- syknelam. Eryk patrzył na mnie zdziwiony. - Odezwij się jak będziesz miał jakąś prawdziwą ofertę... O ile do żyjesz- powiedziałam twardo i schowalam nóż. - Zegnam- dodalam. - Odezwij się, jeśli jednak się zdecydujesz!- krzyknął za mną, a ja wystawiłam mu faka. Nigdy w życiu tego nie zrobię. Dobra, weź się w garść masz na 14 do pracy... To za 4 godziny... Japierdziu, dobra przespie się 2 i będzie git. Zapytacie jaką? Pracuje jako psycholog w zakładzie karnym, na oddziale psychiatrycznym. Jak zaliczylam studia? Kocham cofanie w czasie, a za drobną prozba do Hultaja, którego widziałam tylko raz po tym całym zdarzeniu, przyspieszylam czas. Ja geniusz. Umylam się i padlam na łóżko, od razy odpłynełam.

Szlam spokojnie ulica gdy nagle ujrzalam male szare cialko, leżące bezbronnie na drodze. Ledwo co oddychalo. Podeszłam cicho i ostrożnie wypatrywalam, co to jest. Po chwili ujrzalam znajomy pyszczek. - Hultaj! - krzyknelam i uklekłam obok. - Piesku, jak to się stało? - szlochalam, gdy "gasł" mi ma rekach. - Nie! Jak to możliwe! Jesteś Boskim psem! Nie możesz!- krzyczalam płacząc. Po chwili byłam znowu w sklepie, w którym robilam rano zakupy. - Hultaj!- powiedziała do siebie. Zucilam koszyk i wybieglam. Zobaczylam jak whippet wchodzi na jezdnie, a z drugiej strony jedzie rozpędzony samochód. Bieglam ile sił w nogach, aż w końcu rzuciłam się na niego. Otworzylam oczy. Psiak był w moich ramionach, a samochód juz pojechał. Usmiechnelam się do niego, a ten to odwzajemnil. - Wybralas mądrze- stwierdził. - Chodź i tak wszystko zostało zapisane w pamięci. - dodał. - Wiem czego chcesz i to spełnie- powiedział i nagle byłam na uczelni, a reszta potoczyła się bardzo szybko.

Obudzilam się, czemu mi się to śniło? Cóż przyjemniejsze niz zimne oczy Przemka...





Drugi rozdział jej :D
Dzięki za przeczytanie ;)
Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro