Rozdział 7
Przeczytaj notkę :D dzięki ;)
Obudzilam sie mając głowę i dlon na czyimś torsie. Jak się okazalo była to klatka piersiowa Poszukiwaca, który sie do mnie uśmiechnął. Zjedlismy śniadanie i postanowiłam ze jednak wrócę do hmm... Domu, ponieważ Disu ciągle do mnie dzwonił i pisał, jednak kiedy się dowiedział gdzie jestem, przestał. No cóż jednak to u niego mieszkam, kiedy wrocilam Przemek jeszcze spał... Pewnie odsypia nocke. Zaczelam sprzatac wszystko po koleji, a po godzinie czasu wszystko juz blyszczalo. - Wow! Nie wiedziałem ze mogę mieć tak czysto w domu! Dzięki - zachwycał się Disowkyy, na co tylko odpowiedzialam uśmiechem. - O 20 wychodzenia na trening... Zechcesz mi po towarzyszyć?- zapytał się niepewnie Przemek. Ooo jaki on slodki , kiedy jest taki nieśmiały *.* eee Ksenia! Zluzuj slipy! Może i jest ale w znaczeniu przyjacielskim - Halo halo ziemia do Kseni!- zaśmiał się Disu. - AA tak jasne, chętnie przyjrze się jak trenujesz, może mnie czegoś tym nauczysz- odpowiedzialna szczęrząc zęby. - Właśnie ja spadam bo ide pobiegac z psem sąsiadki - zasmialam się i poszlam do pokoju żeby się przebrać, włosy tylko zwiazalam w kucyk i wyszlam. Pani Natalia dała mi swojego whippet'a, aby mógł się ze mną wybiegać. Pieseł wabi sie Hultaj bo swego czasu często uciekał, teraz jest ułożony i słucha się. Jak milo tylko ze mnie nie zna. - Spokojnie, wystarczy ze cos mu powiem - mrugnela do mnie Porozumiewawczo i szepnela cos psu na ucho. - No zmykajcie! I nie widzę was wczesniej niż za dwie godziny! - krzyknęła uprzejmie na odchodne. Po jakiejś godzinie biegania postanowilam trochę z psem odpocząć w tym celu zaczęliśmy iść wolno. Po chwili jednak Hultaj ruszył pędem w strone jakiegoś innego psa, a potem oboje radośnie biegali. - Hej- przywitał się nieznajomy glos. - Cześć -odpowiedzialna uprzejmie. - Jestem Zuza - przedstawiła się - Ksenia- rzeklam i uscisnelam dłoń dziewczyny. - Widzę ze nasze psy się polubily, milutko- zasmiala się. - To pies mojej sąsiadki - odpowiedzialam z uśmiechem. - Nie mniej milo- powiedziała Zuza. - To co może pojdziemy na kawę czy cos? - zapytała. - Z chęcią! Mam jeszcze godzine- odparłam z entuzjazmem. I ruszylysmy w stronę kawiarni a obok nas bawily sie psy. - Widzę ze ... Yyy - zaczęła - Hultaj- powiedziałam. - Tak Hultaj zaprzyjaźnił się z Borą- zaśmiała sie a ja tylko przytaknelam patrząc na whippet'a i husky'ego bawiących się razem. Dowiedzalam się ze Zuz jest w tym samym wieku co ja i będziemy studiować razem, mieszka zaraz za rogiem parku. Wymienilysmy się numerami i ruszylam spowrotem do domu. Kiedy tak szlam zadzwonił telefon. - Tak? Jasne kochanie. dobrze, spokojnie. Tak wszystko okej- zaknczylam rozmowę. - Ech Adam - szepnelam pod nosem. - On się po prostu martwi- powiedział ciepły męski glos. Obejrzalam się za siebie i nikogo nie zauwazylam. - Nie szukaj czegoś, czego nie ma - powiedział znowu ten glos. Spojrzalam w dol i zobaczyłam jak wielkie brązowe oczy psa się we mnie wgapiają. Albo ja jestem jakąś popierdolona albo właśnie gada do mnie pies. - Wszystko z Tobą w porządku- powiedział Hultaj byłam w 100% pewna ze to on. - Czy, czy ty mówisz?!- spytalam zszokowana. - Jak widać umiem, wszystkie zwierzęta to potrafią ale żadne tego nie ujawnia- powiedział pies i uśmiechnął się w ten psi sposob. Okej Ksenia to pewnie sen. - Nie , to rzeczywistość - odpowiedział mi głos Hultaja. - Zostalas obdarzona niespotykana mocą, która napewno odkryjesz- powiedział spokojnie siadając przedemna. - Stop ja nic nie rozumiem... - powiedziała zmieszana. -Zrozumiesz - odpowiedział mi krótko. - Nikomu nie możesz powiedzieć o tym ze zwierzęta potrafią mowic- zakazał. - nawet nie zamierzam... Kim ty właściwie jesteś? I pani Natalia? - pytalam psa. - Jesteśmy wysłannikami Boga, zbyt trudne do zrozumienia- powiedział i spojrzał na mnie madrymi slepiami. - I mam od Niego, jakąś moc? - zapytalam. - Bingo- rzekł pies.- I sama mam ją odkryć? - kolejne pytanie. - Dokladnie- potwierdził. - A teraz wracajmy- dodał i ruszył w stronę domu. Co tu się przed chwilą odwalilo? Nic nie rozumiem... Dobra Ksenia zapomnijmy o tym. Zostawilam psa u właścicielki i ruszylam do domu się umyć, po chwili spakowalam torbę i byłam gotowa na trening. Tak zdecydowałam ze tez pocwicze. Kiedy Dis tez był gotowy ruszylismy w stronę klubu. Przykladalam się ruchom Przemka, mimo ze miał koszulkę dokładnie widziałam każdy napięty mięsień. Po jakiejś godzinie oglądania Disowskiego przyszedł mój trener i weszlismy na drugi ring. Od razu swoj żywioł. Po kilkunastu minutach stwierdziłam ze ktoś mi się przygląda i to był Przemek. Zawsze się jakoś potrafilam skupić ale nie tym razem, rozpraszal mnie. Po pół godzinie trener był zrezygnowany i pogadal przez chwile z trenerem Disa. - Przemek rękawice! - krzyknął jego ( trener). Pomógł mu je zapiąć. -Na ring! - znowu krzyknął - Co?! Nie chce jej zrobić krzywdy! - krzyczał ale posłusznie wszedł. - Spokojnie , da siebie rade! - zapewnił go mój trener i zaczęła się walka jak to nazywalismy treningowa, czyli nie tak na poważanie. Po jakiś pol godzinach nadal żadne nie wygrało jednak zjawiła się ona... Olka... Stanęła przy ringu - Och część PRZEMEK- usmiechnwla się zalotnie. - Na pewno wygrasz! - krzyknęła słodkim głośnikiem. I wtedy Dis dostał odemnie i zachwiał się na szczęście zatrzymał się na rogu. -Nigdy nie daj się nikomu rozpraszać - powiedzialam i pobieglam w stronę szatni.
No i mamy rozdział :D Dzięki za ponad 100 wyświetleń i za wszystkie gwiazdki <3 Postanowiłam ze to będzie książka przeplatana trochę z fantazą. Przepraszam jeśli komuś przeszkadza ale nie będzie tu jej dużo ;) Dzięki za przeczytanie :D Zdj psa pochodzi z insta - exigethewhippet ( polecam zaobesrować :D )
Bayo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro