Epilog: zapach Róży
Owce uciekały jak szalone, zupełnie tak, jakby sam zapach pięknego kwiatu działał na nie zabójczo. I chyba rzeczywiście tak było, ponieważ te, które znalazły się zbyt blisko, bez ruchu padały na ziemię.
A Róża rosła. Co prawda już nie tak szybko, jak na początku, ale wciąż się powiększała. Po tygodniu nie była już pojedynczą sadzonką, lecz potężnym krzakiem, rosnącym na wzgórzu, na którym Kai chciał pochować Amanitę. Magiczna roślina otoczyła oba ciała i ukryła bezpiecznie w gąszczu swoich kolców.
Po miesiącu krzak zamienił się w las. Po trzech miesiącach Róża pochłonęła całe wzgórze.
Owce umierały. To znaczy, tylko niektóre. Te silniejsze przeżywały działanie kwiatu, jednak magia Róży zmieniała je z powrotem w zwykłe, niegroźne zwierzęta.
Ludzie powoli zauważali zmiany. Zakażeni zdrowieli w niesamowitym tempie. Nie minęło pół roku, a można było bezpiecznie opuścić Twierdze. Nie minął rok, a zaczęto opowiadać sobie pierwsze legendy.
Ta najpopularniejsza opowiadała o magii Różanego Wzgórza. Mówiła, że gdyby pójść tam samotnie, możnaby usłyszeć, jak kwiaty nucą piosenkę:
"Teraz gdy odszedłem, kwiatom się spowiadam
Z tego, że cię kocham, że serce posiadam..."
Ale nikt nie chodził na Wzgórze. Miejsce to było święte.
Inne podanie przedstawiało historię dwójki ludzi, którzy odważnie stawili czoła zarazie. Według opowieści był to odważny błędny rycerz i piękna księżniczka. Ich miłość była ponoć tak potężna, że po śmierci ukochanych bogowie, pełni uznania dla takiego przywiązania, posadzili na grobie rycerza magiczny kwiat, Różę. Legenda ta kończyła się słowami: "...a z ciała księżniczki wyrósł trujący grzyb, który nazwano jej imieniem.*"
~~~~~~~~~~~~~
*Amanita muscaria to po łacinie muchomor sromotnikowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro