8 Wspomnienia, burza mózgów i rozmowa
Oczami Edwarda:
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę schodów, które prowadziły na wyżsże piętra domu. Wszedłem na drugie piętro, gdzie znajdowała się nasza sypialnia. Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Po chwili podniosłem się i podszedłem do biblioteczki z płytami. Znalazłem płytę z kołysanką Belli i inne melodie nagrane na niej. Poszedłem w stronę wieży stereo i włożyłem ją do środka. Po chwili z głośników popłynęła melodia, którą sam skomponowałem dla niej i dałem kopię na jej osiemnaste urodziny.
Wszystko co jej się tyczy boli mnie i to strasznie. Nie porównuję bólu kiedy ją musiałem zostawić z tym co czuję teraz, bo z tamtym bólem choćbym próbował jej to wynagrodzić to bym tego nie umiał zrobić nawet za tysiąc lat. Usiadłem na kanapie i utonęłem w wspomnieniach.
Pamiętam jak siedziałem w klasie biologicznej gdy drzwi się otworzyły i do środka weszła ona. Podeszła do biurka nauczyciela i zapytała się gdzie może usiąść. Nauczyciel wskazał miejsce obok mnie, bo innego miejsca nie było. Skierowała sie w stronę mojej ławki. Gdy podeszła do mnie odsunęła krzesło i usiadła. Książki położyła na blacie, a plecak na ziemi. Spojrzała na mnie zapewnie chcąc, żebym się przedstawił ale ja nie uczyniłem tego. Całą lekcję przesiedzieliśmy w ciszy patrząc przed siebie. Gdy zabrzmiał dzwonek wstałem i wybiegłem z sali tak szybko na ile mogłem pozwolić. Następne wspomnienie było też w sali biologicznej. Nauczyciel kazał nam pozpoznać etapy rozwoju fasoli. Całą lekcję przegadaliśmy i wygraliśmy złotą cebulę. Póżniej był wpadek i jak ją uratowałem. Następne wspomnienie było jak ją zaprowadziłem na moją polanę po raz pierwszy i pokazałem jak się błyszczymy w słońcu. Jak się pierwszy raz pocałowaliśmy w drodze do domu, tego samego wieczoru. Następne wspomnienie jak musiałem ją zostawić aby mogła bezpiecznie wyjechać z Forks do Phoenix aby nie dopadł ją James. Póżniejsze wspomnienie było jak wirowaliśmy na parkiecie na balu absolwentów. We wrześniu jej urodzinowa impreza. Atak Jaspera i wyprowadzka, a zarazem opuszczenie ukochanej i zapewnienie jej, że już tutaj nie wrócę. Samotne siedem miesięcy i wyjazd do Volturii. Próba ujawnienia się przed ludźmi, powstrzymana przed moją ukochaną. Powrót do Forks i zakaz Charliego. Później moje oświadczyny i ucieczka w góry. Następnie nasz ślub i wesele. Póżniejsze wspomnienie to urodzenie naszej córki i przemiana Belli w wampira. Następnie wspomnienie to nasze próby ocalenia Renesmee przed Volturii. Tego samego dnia spędzenie popołudnia na naszej polanie i pokazanie wspomnień dotyczących jej miłości względem mnie. Zapewnienie jej, że nigdy nie kochała nikogo innego tak mocno jak mnie i jej deklaracja spędzenia wieczności razem.
Gdy spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę w pół do szóstej, wstałem z kanapy i podszedłem w stronę wieży stereo. Wyłączyłem ją, a płytę wyjęłem i włożyłem do pudełka, które postawiłem na półce. Poszedłem w stronę okna. Otworzyłem je i wyskoczyłem. Pobiegłem w las na polowanie. Złapałem trop lwa górskiego na północny - wschód. Po pieciu sekundach wgryzłem się w szyję zwierzęcia. Zapolowałrm jeszcze na dwie pumy. Pobiegłem do domu. Wskoczyłem przez okno, które zostawiłem otwarte. Poszedłem w stronę garderoby aby wziąść ubrania. Gdy miałem je w ręce poszedłem w stronę łazienki. Zamknęłem drzwi i rozebrałem się. Wszedłem do kabiny i odkręciłem ciepłą wodę. Pozwoliłem strumieniowi aby spłukał moje podenerwowanie. Po czterech minutach wyszedłem z prysznica i wzięłem ręcznik aby się wytrzeć. Po trzech sekundach miałem na sobie niebieską koszulę, a na nogach sztruksowe spodnie. Założyłem skarpetki i buty. Podszedłem do lustra i ułożyłem moje miedziane włosy. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Przeszedłem przez pokój i wyszedłem na korytarz. Zamknęłem drzwi i zszedłem po schodach do salonu. W pomieszczeniu nikogo nie było. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Po dwóch godzinach zeszli również pozostali członkowie rodziny, a także Renėe. Moja teściowa poszła do kuchni aby coś zjeść. Po dziesieciu minutach dołączyła do nas. Jedyne wolne miejsce było koło mnie, więc usiadła. Carlisle wstał z kanapy i udał się do swojego gabinetu. Po trzech minutach był z powrotem w salonie.
- Ja muszę iść do pracy. Wrócę o godzinie piętnastej. Do tego czasu macie zrobić plan imprezy dla Charliego. Zrozumiano?
Wszyscy pokiwali głowami, że wykonamy to zadanie. Włożył płaszcz gotowy móc wyjść. Esme wstała z kanapy i podeszła do Carlisle'a i pocałowała go w policzek na pożegnanie.
- Uważaj na siebie kochanie. - szepnęła i odsunęła się.
- Zawsze jestem ostrożny najdroższa. - powiedział i przyciągnął ją do siebie aby pocałować w usta.
Po tym pocałunku wyszedł z domu i poszedł w stronę garażu po samochód. Po chwili usłyszeliśmy jak wyjeżdża z garażu i kieruje się w stronę drogi asfaltowej.
Wszyscy zajęli się wymyślaniem planu na urodziny Charliego. Po kilku minutach zastanowienia się Alice zapytała.
- A może zrobimy burzę mózgów, co?
- Wydaje się to dobrym pomysłem Alice. To kto zaczyna? - zapytałem.
- Może huczną aż na całe Forks? - zapytał Emmett.
- W końcu dobrze kombinujesz Emmett. - powiedziała zadowolona Alice. - A, które to urodziny Charliego Renėe? - zapytała.
- 39.
- A może zrobimy w ogrodzie? Tak jak było na weselu Bellii i Edwarda. - zapytała Esme.
- Też mi się podoba ten pomysł. - powiedziała Alice.
- To może ja zaproponuję kolejny pomysł? - zapytała Rosalie. - Myślałam nad imprezą nad klifami w La Push. Przyjaciele Belli by rozpalili wielkie ognisko. Zaprosimy ich i Billy'ego. Bella byłaby zachwycona mając swoją rodzinę i przyjaciół blisko siebie.
- Dla mnie bomba. - powiedziałem równocześnie z Emmettem i Jasperem.
- A reszta co na to? - zapytała znowu Rosalie.
- Ja jestem za. - powiedziały Alice, Renėe i Esme.
- No to musimy powiadomić przyjaciół w La Push. Kto się tym zajmie? - zapytała Alice.
- Ja pójdę. - zgłosiłem się na ochotnika.
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem na zewnątrz. Poszedłem do garażu po samochód. Wzięłem kluczyki od Volvo i wsiadłem za kierownicę. Odpaliłem silnik i wyjechałem z garażu kierując się do drogi asfaltowej. Gdy po dziesieciu minutach dojechałem do domu Sama i Emily wyszedłem z samochodu i poszedłem w stronę drzwi wejściowych. Zapukałem lekko w nie. Po dwóch minutach otworzyła mi ciemnowłosa dziewczyna. Cerę miała jak typowa Indianka z La Push. Od kącika prawego oka do podbródka dziewczyny ciągnęła się blizna w kształcie trzech pazurów przypominających pazury wilkołaka. Gdy mnie zobaczyła na jej twarzy zagościł nieśmiały uśmiech.
- Witaj Edwardzie w naszych skromnych progach. Co cię do nas sprowadza?
- Dzień dobry Emily. Przyszedłem do Sama. Jest w domu?
- Niestety nie ma. Poszedł na patrol okolicy ale za dwadzieścia minut powinien wrócić. Wejdź proszę do środka.
Usunęła się na bok abym mógł wejść. Wszedłem i zamknęłem drzwi za sobą i skierowałem się do jasno umalowanego saloniku. Usiadłem na jednym z foteli. Zaczekałem na Sama. Gdy się pojawił wstałem i podałem dłoń. Uścisnął ją po czym wskazał na fotel.
- Co cię sprowadza w te strony Edwardzie?
- W poniedziałek przypadają urodziny ojca Bellii. Z rodziną pomyśleliśmy, źeby zoorganizować imprezę przy ognisku na klifach ze sforą i moją rodziną. Co ty na to, Sam?
- Wiesz co to dobry pomysł. A o której chcecie zacząć?
- Może tak o siedemastej. Odpowiada wam to?
- Tak odpowiada.
- Mamy coś pomóc w przygotowaniach? Panie mogłyby pomóc Emily z jedzeniem. - zasugerowałem.
- Jasne. Emily co ty na to kochanie?
Emily weszła do salonu i usiadła na kanapie.
- Jeśli to nie sprawiłoby kłopotu to chętnie skorzystam z pomocy. Sama z resztą nie dałabym rady, a każda para rąk się przyda. Jedzenia dla watahy trzeba naprawdę sporo zrobić.
Uśmiechnęła się ponownie do mnie.
- To jesteśmy umówieni tak? - upewnieniłem się raz jeszcze.
- Tak jesteśmy.
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem. Zszedłem ze schodków. Po chwili siedziałem w samochodzie i jechałem w stronę domu.
Jak zawsze proszę o gwiazdki i komentarze, dużo komentarzy. Zastanawiam się czy dalej pisać, bo widzę, że jest Was mało. Piszcie w komentarzach czy mam pisać dalej. Do następnego !!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro