Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 Wspomnienia, burza mózgów i rozmowa

Oczami Edwarda:
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę schodów, które prowadziły na wyżsże piętra domu. Wszedłem na drugie piętro, gdzie znajdowała się nasza sypialnia. Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Po chwili podniosłem się i podszedłem do biblioteczki z płytami. Znalazłem płytę z kołysanką Belli i inne melodie nagrane na niej. Poszedłem w stronę wieży stereo i włożyłem ją do środka. Po chwili z głośników popłynęła melodia, którą sam skomponowałem dla niej i dałem kopię na jej osiemnaste urodziny.
Wszystko co jej się tyczy boli mnie i to strasznie. Nie porównuję bólu kiedy ją musiałem zostawić z tym co czuję teraz, bo z tamtym bólem choćbym próbował jej to wynagrodzić to bym tego nie umiał zrobić nawet za tysiąc lat.  Usiadłem na kanapie i utonęłem w wspomnieniach.
Pamiętam jak siedziałem w klasie biologicznej gdy drzwi się otworzyły i do środka weszła ona. Podeszła do biurka nauczyciela i zapytała się gdzie może usiąść. Nauczyciel wskazał miejsce obok mnie, bo innego miejsca nie było. Skierowała sie w stronę mojej ławki. Gdy podeszła do mnie odsunęła krzesło i usiadła. Książki położyła na blacie, a plecak na ziemi. Spojrzała na mnie zapewnie chcąc, żebym się przedstawił ale ja nie uczyniłem tego. Całą lekcję przesiedzieliśmy w ciszy patrząc przed siebie. Gdy zabrzmiał dzwonek wstałem i wybiegłem z sali tak szybko na ile mogłem pozwolić. Następne wspomnienie było też w sali biologicznej. Nauczyciel kazał nam pozpoznać etapy rozwoju fasoli. Całą lekcję przegadaliśmy i wygraliśmy złotą cebulę. Póżniej był wpadek i jak ją uratowałem. Następne wspomnienie było jak ją zaprowadziłem na moją polanę po raz pierwszy i pokazałem jak się błyszczymy w słońcu. Jak się pierwszy raz pocałowaliśmy w drodze do domu, tego samego wieczoru. Następne wspomnienie jak musiałem ją zostawić aby mogła bezpiecznie wyjechać z Forks do Phoenix aby nie dopadł ją James. Póżniejsze wspomnienie było jak wirowaliśmy na parkiecie na balu absolwentów. We wrześniu jej urodzinowa impreza. Atak Jaspera i wyprowadzka, a zarazem opuszczenie ukochanej i zapewnienie jej, że już tutaj nie wrócę. Samotne siedem miesięcy i wyjazd do Volturii. Próba ujawnienia się przed ludźmi, powstrzymana przed moją ukochaną. Powrót do Forks i zakaz Charliego. Później moje oświadczyny i ucieczka w góry. Następnie nasz ślub i wesele. Póżniejsze wspomnienie to urodzenie naszej córki i przemiana Belli w wampira. Następnie wspomnienie to nasze próby ocalenia Renesmee przed Volturii. Tego samego dnia spędzenie popołudnia na naszej polanie i pokazanie wspomnień dotyczących jej miłości względem mnie. Zapewnienie jej, że nigdy nie kochała nikogo innego tak mocno jak mnie i jej deklaracja spędzenia wieczności razem.
Gdy spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę w pół do szóstej, wstałem z kanapy i podszedłem w stronę wieży stereo. Wyłączyłem ją, a płytę wyjęłem i włożyłem do pudełka, które postawiłem na półce. Poszedłem w stronę okna. Otworzyłem je i wyskoczyłem. Pobiegłem w las na polowanie. Złapałem trop lwa górskiego na północny - wschód. Po pieciu sekundach wgryzłem się w szyję zwierzęcia. Zapolowałrm jeszcze na dwie pumy. Pobiegłem do domu. Wskoczyłem przez okno, które zostawiłem otwarte. Poszedłem w stronę garderoby aby wziąść ubrania. Gdy miałem je w ręce poszedłem w stronę łazienki. Zamknęłem drzwi i rozebrałem się. Wszedłem do kabiny i odkręciłem ciepłą wodę. Pozwoliłem strumieniowi aby spłukał moje podenerwowanie. Po czterech minutach wyszedłem z prysznica i wzięłem ręcznik aby się wytrzeć. Po trzech sekundach miałem na sobie niebieską koszulę, a na nogach sztruksowe spodnie. Założyłem skarpetki i buty. Podszedłem do lustra i ułożyłem moje miedziane włosy. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Przeszedłem przez pokój i wyszedłem na korytarz. Zamknęłem drzwi i zszedłem po schodach do salonu. W pomieszczeniu nikogo nie było. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Po dwóch godzinach zeszli również pozostali członkowie rodziny, a także Renėe. Moja teściowa poszła do kuchni aby coś zjeść. Po dziesieciu minutach dołączyła do nas. Jedyne wolne miejsce było koło mnie, więc usiadła. Carlisle wstał z kanapy i udał się do swojego gabinetu. Po trzech minutach był z powrotem w salonie.
- Ja muszę iść do pracy. Wrócę o godzinie piętnastej. Do tego czasu macie zrobić plan imprezy dla Charliego. Zrozumiano?
Wszyscy pokiwali głowami, że wykonamy to zadanie. Włożył płaszcz gotowy móc wyjść. Esme wstała z kanapy i podeszła do Carlisle'a i pocałowała go w policzek na pożegnanie.
- Uważaj na siebie kochanie. - szepnęła i odsunęła się.
- Zawsze jestem ostrożny najdroższa. - powiedział i przyciągnął ją do siebie aby pocałować w usta.
Po tym pocałunku wyszedł z domu i poszedł w stronę garażu po samochód. Po chwili usłyszeliśmy jak wyjeżdża z garażu i kieruje się w stronę drogi asfaltowej.
Wszyscy zajęli się wymyślaniem planu na urodziny Charliego. Po kilku minutach zastanowienia się Alice zapytała.
- A może zrobimy burzę mózgów, co?
- Wydaje się to dobrym pomysłem Alice. To kto zaczyna? - zapytałem.
- Może huczną aż na całe Forks? - zapytał Emmett.
- W końcu dobrze kombinujesz Emmett. - powiedziała zadowolona Alice. - A, które to urodziny Charliego Renėe? - zapytała.
- 39.
- A może zrobimy w ogrodzie? Tak jak było na weselu Bellii i Edwarda. - zapytała Esme.
- Też mi się podoba ten pomysł. - powiedziała Alice.
- To może ja zaproponuję kolejny pomysł? - zapytała Rosalie. - Myślałam nad imprezą nad klifami w La Push. Przyjaciele Belli by rozpalili wielkie ognisko. Zaprosimy ich i Billy'ego. Bella byłaby zachwycona mając swoją rodzinę i przyjaciół blisko siebie.
- Dla mnie bomba. - powiedziałem równocześnie z Emmettem i Jasperem. 
- A reszta co na to? - zapytała znowu Rosalie.
- Ja jestem za. - powiedziały Alice, Renėe i Esme.
- No to musimy powiadomić przyjaciół w La Push. Kto się tym zajmie? - zapytała Alice.
- Ja pójdę. - zgłosiłem się na ochotnika.
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem na zewnątrz. Poszedłem do garażu po samochód. Wzięłem kluczyki od Volvo i wsiadłem za kierownicę. Odpaliłem silnik i wyjechałem z garażu kierując się do drogi asfaltowej. Gdy po dziesieciu minutach dojechałem do domu Sama i Emily wyszedłem z samochodu i poszedłem w stronę drzwi wejściowych. Zapukałem lekko w nie. Po dwóch minutach otworzyła mi ciemnowłosa dziewczyna. Cerę miała jak typowa Indianka z La Push. Od kącika prawego oka do podbródka dziewczyny ciągnęła się blizna w kształcie trzech pazurów  przypominających pazury wilkołaka. Gdy mnie zobaczyła na jej twarzy zagościł nieśmiały uśmiech.
- Witaj Edwardzie w naszych skromnych progach. Co cię do nas sprowadza?
- Dzień dobry Emily. Przyszedłem do Sama. Jest w domu?
- Niestety nie ma. Poszedł na patrol okolicy ale za dwadzieścia minut powinien wrócić. Wejdź proszę do środka.
Usunęła się na bok abym mógł wejść. Wszedłem i zamknęłem drzwi za sobą i skierowałem się do jasno umalowanego saloniku. Usiadłem na jednym z foteli. Zaczekałem na Sama. Gdy się pojawił wstałem i podałem dłoń. Uścisnął ją po czym wskazał na fotel.
- Co cię sprowadza w te strony Edwardzie?
- W poniedziałek przypadają urodziny ojca Bellii. Z rodziną pomyśleliśmy, źeby zoorganizować imprezę przy ognisku na klifach ze sforą i moją rodziną. Co ty na to, Sam?
- Wiesz co to dobry pomysł. A o której chcecie zacząć?
- Może tak o siedemastej. Odpowiada wam to?
- Tak odpowiada.
- Mamy coś pomóc w przygotowaniach? Panie mogłyby pomóc Emily z jedzeniem.  - zasugerowałem.
- Jasne. Emily co ty na to kochanie?
Emily weszła do salonu i usiadła na kanapie.
- Jeśli to nie sprawiłoby kłopotu to chętnie skorzystam z pomocy. Sama z resztą nie dałabym rady, a każda para rąk się przyda. Jedzenia dla watahy trzeba naprawdę sporo zrobić.
Uśmiechnęła się ponownie do mnie.
- To jesteśmy umówieni tak? - upewnieniłem się raz jeszcze.
- Tak jesteśmy.
Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem. Zszedłem ze schodków. Po chwili siedziałem w samochodzie i jechałem w stronę domu.

Jak zawsze proszę o gwiazdki i komentarze, dużo komentarzy. Zastanawiam się czy dalej pisać, bo widzę, że jest Was mało. Piszcie w komentarzach czy mam pisać dalej. Do następnego !!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro