Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 Nowy dar

Oczami Belli:
Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła druga piędziesiąt. Wyślizgnęłam się z objęć Edwarda i po dwóch sekundach byłam w garderobie. Ubrałam białą bokserkę i czerwoną spódnice, a do tego czerwone szpilki. Wyszłam z garderoby i poszłam do drzwi. Zawróciłam i podeszłam do biurka. Napisałam wiadomość, że jestem u Alice. Położyłam kartkę na łóżku i wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Gdy byłam na świeżym powietrzu puściłam się biegiem do rezydencji Cullenów. Po pięciu minutach byłam pod drzwiami pokoju Alice. Zapukałam i zaczekałam aż dostanę pozwolenie wejścia do pokoju. Siostra powiedziała ciche.
- Proszę.
Weszłam zamykając drzwi za sobą. Podeszłam do łóżka gdzie Alice siedziała ze skrzyżowanymi nogami na środku niego. Wdrapałam się koło niej i zapytałam.
- I co znalazłaś jakiś spośób na karę Emmetta?
- A owszem znalazłam. Musisz go wyzwać na pojedynek w siłowniu się na rękę. Widziałam, że przegrywa. Zapyta się czy będzie jakiś zakład, a ty odpowiesz tak na to on się zapyta jaki, więc ty mu odpowiesz, że ma się powstrzymać od zachowań seksualnych z Rosalie przez miesiąc. Widziałam także, że się nieżle wkurzył.
- Jesteś genialna Alice.
- Dzięki.
- Wybierzesz się ze mną na polowanie?
- Jasne.
Po sekundzie wyskoczyłam przez okno sypialni Alice, a ona sama była koło mnie. Pobiegłyśmy w las.
- Alice rozdzielamy się?
- Aha. Za pięć minut pod tym drzewem.
Wskazała na wysoki, zielony świerk.
- Ok.
Alice koło mnie nie było. Wciągnełam powietrze przez nos i poczułam pumę na północ od tego miejsca. Pobiegłam w tamtym kierunku. Po dziesieciu sekundach byłam koło gardła drapieżnika. Rozcięłam skórę i zaczęłam pić krew. Gdy nie było ani kropelki krwi schowałam ciało pomiędzy krzakami. W radosnych podskokach pobiegłam na umówione miejsce spotkania. Alice jeszcze nie było, więc zaczekałam na nią. Po dwóch minutach pojawiła się koło mnie. Pobiegłyśmy z powrotem do rezydencji Cullenów. Po minucie siedziałam na białej kanapie i oglądałam telewizor. Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła siódma. Wstałam z kanapy i wybiegłam z salonu. Po piętnastu minutach położyłam się koło Edwarda i przytuliłam się. Wdychałam cudowny zapach. O ósmej zamruczał mi do ucha.
- Gdzie to się było?
- U Alice. Rozmawiałam z nią jaką karę dać Emmettowi. Alice wpadła na genialny pomysł ale tego już ci nie powiem, sam zobaczysz. Po tej rozmowie byłyśmy na polowaniu. Wróciłam do rezydencji Cullenów i oglądałam film, a póżniej przyszłam tutaj. Teraz wybacz ale pójdę się wykąpać.
Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic. Po paru minutach osunęłam się na kafelki i zapadłam w ciemność.
Oczami Edwarda:
Wstałem i poszedłem do garderoby by się ubrać. Po paru minutach zaniepokojony poszedłem do łazienki, w której była ukochana. Otworzyłem drzwi i podbiegłem do kabiny prysznicowej. Otworzyłem drzwiczki i zakręciłem wodę. Bella leżała na kafelkach zupełnie nieprzytomna. Wziełem ręcznik, podniosłem ją z zimnej posadzki i otuliłem ją. Popędziłem do naszej sypialni i położyłem ją na łóżku. Poszedłem do garderoby by wziąść coś dla Belli do ubrania. Po pięciu sekundach byłem koło niej i pędziłem przez las, do gabinetu Carlisle'a. Dziesięć minut później byłem w gabinecie mojego ojca. Położyłem Bellę na kozetce i zawołałem Carlisle'a. Dwie sekundy później był koło mnie i zapytał.
- Co się stało Edwardzie?
- Nie wiem. Jak wszedłem do łazienki odrazu podbiegłem do niej. Leżała na kafelkach. Otuliłem ją ręcznikiem i przyniosłem tutaj.
- Sądzę, że Bella odkryła nowy dar. To by wytłumaczało czemu zemdlała. Zadzwoń po Eleazara niech przyjedzie i oceni jaki to dar.
" Alice mogłabyś przyjść i ubrać Bellę? " - zapytałem w myślach.
" Zaraz będę. " - odpowiedziała mi.
Po dwóch sekundach była w gabinecie ojca. Podałem jej rzeczy i wyszedłem z pomieszczenia. Zszedłem do salonu, usiadłem na kanapie i objęłem Renesmee. Po dwóch minutach poszedłem do okna i wyciągnęłam srebrny telefon komórkowy. Wybrałem numer Eleazara. Po pierwszym sygnale się odezwał.
- Kto mówi?
- To ja Edward. Jest sprawa związana z moją żoną. Poszła pod prysznic. Gdy po paru minutach nie wychodziła poszedłem sprawdzić czemu nie wychodzi. Okazało się, że leży na kafelkach zupełnie nieprzytomna. Carlisle podejrzewa, że to nowy dar. Mógłbyś przyjechać i ocenić jaki to dar?
- Za trzy godziny będę u was.
- Czekamy.
Rozłączyłem się i podszedłem do fortepianu i zacząłem grać melodię Esme, a następnie kołysankę Belli. Moja córka podeszła do mnie i położyła mi rękę na policzku. Pokazała mi jaki jestem załamany z powodu Belli. Miałem smutną minę. Oderwałem jej rączkę od mojego policzka i przytuliłem ją do swojej piersi próbując jakoś pocieszyć. Na szczęście Jasper był w pobliżu, więc przekazałem żeby ją uspokojił, i źeby się nie zamartwiała. Po chwili poczułem, że moja córka się rozlużnia, ja zresztą też. Alice po chwili zeszła i usiadła na kanapie.
- Widziałam jak Bella się obudzi za dwie godziny.
- Za trzy będzie tutaj Eleazar.
Dwie godziny później pobiegłem do gabinetu ojca. Usiadłem na krześle, wzięłam jej lodowatą dłoń w swoją i czekałem aż się obudzi. Po pięciu minutach otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu, a po chwili utkwiła wzrok na mnie. Zapytała cicho i słabym głosem.
- Gdzie ja jestem i jak się tu znalazłam?
- Jesteś w gabinecie Carlisle'a. Znalazłem cię pod prysznicem zupełnie nieprzytonmą i przyniosłem tutaj. Za godzinę powinien być Eleazar i oceni twój nowy dar.
- Pomożesz mi wstać, bo ciągle jestem jeszcze słaba.
Owinęłem ręce wookół jej tali i zeszliśmy do salonu gdzie siedziała cała rodzina. Podeszliśmy do fotela. Ja usiadłem w nim, a Bella na moich kolanach. Po czterdziestu minutach usłyszeliśmy samochód skręcający z drogi asfaltowej na drogę leśną. Po piętnastu minutach Eleazar zaparkował przed rezydencją. Carlisle poszedł otworzyć drzwi. Po trzech sekundach obaj byli w salonie. Usiedli na kanapie. Po chwili Eleazar przemówił.
- Edwardzie, twoja żona ma dar polegający na tym, że wampirzyca może posiadać dzieci. Wtedy dana wampirzyca zostaje człowiekiem ale tylko na miesiąc. Po porodzie znów zmienia się w wampira. Dziecko jest takie samo jak Wasza córka.
- Dziękuję ci Eleazarze, że specjalnie musiałeś tutaj przyjechać aby ocenić mój dar. - powiedziała moja ukochana.
- Może jeszcze u nas zostaniesz? - zapytała się Esme.
- Bardzo chciałbym ale czekają na mnie w domu. Byłem przejazdem gdy Edward do mnie zadzwonił. Wracałem od Amazonek.
Po tym zdaniu nasz gość się podniósł w wampiryzm tempie. Mój ojciec też się podniósł aby odprowadzić Eleazara do drzwi. Po trzech sekundach był w salonie i usiadł na kanapie. Jasper sięgnął po pilot i włączył telewizor. Jedną ręką gładził Alice po głowie jak by się bał o nią, że coś złego się stanie. Bella wstała z moich kolan i pociągnęła mnie za rękę dając mi do zrozumienia, abym poszedł za nią. Wyszliśmy z domu i pobieglismy do naszego domku. Po paru minutach byliśmy w salonie. Moja żona usiadła na kanapie, a ja na przeciwko niej.
- Pamiętasz jak ci dwa dni temu pokazywałam moje wspomnienia z tobą związane?
- Oczywiście. To były najwspanialsze obrazy, które w życiu widziałem.
- Mogę ci pokazać jeszcze raz?
Pokiwałem głową na znak, że się zgadzam.
Skupiła się i poczułem jak wypełnia mnie fala wspomnień.
Pokazała mi: jak wszedłem do stołówki, jak uratowałem ją przed pędzącym Vanem Tylora, jak się pierwszy raz pocałowaliśmy, jak wyssałem jad Jamesa z jej nardgarstka, jak wirowaliśmy na parkiecie na balu absolwentów, jak zostawiłem ją w lesie, jak była załamana po moim odejściu, jak skoczyła z klifu, jak uratowała mnie w Volterze, jak zgodziła się za mnie wyjść, gdy ujrzała mnie przed ołtarzem, jak wyglądała nasza pierwsza noc na wyspie Esme, jak rodziła się nasza córka, jej pierwsze polowanie, jej pierwsza noc bycia wampirem.
Gdy pokaz się skończył przysunęła się jak najbliżej mnie i pocałowała tak namiętnie, źe leżałem na kanapie. Przytuliła się do mojej piersi. Po paru sekundach przenieśliśmy się do sypialni. Koło pierwszej udaliśmy się na polowanie. Po pięciu minutach pobiegliśmy w stronę naszego rodzinnego domu. Dwie sekundy pózniej byliśmy w salonie i siedzieliśmy na kanapie. Oprócz nas w salonie znajdowali się wszyscy członkowie rodziny. No może oprócz Renesmee spała w naszej sypialni. Po godzinie wstałem z kanapy i objęłem ukochaną ramieniem i poszliśmy do naszej sypialni, żeby razem popatrzeć jak nasza córka śpi. Wiedziałem, że czasami Bella chciała by zasnąć na kilka godzin ale nie może, to chociaż może popatrzeć jak nasza córka śpi tak jak ona kiedyś spała.
- Wiesz co? Przypomniało mi się coś.
- Co takiego? - zapytała Bella.
- Pamiętam jak każdej nocy od twojego wypadku, zakradałem się do twojego pokoju aby móc popatrzeć jak śpisz. Zawsze coś mówiłaś przez sen. Gdy nadchodził świt wymykałem się jakbym bał się, że zostanę przyłapany przez ciebie albo Charliego. 
Uśmiechnęłem się na swoje wspomnienia. Bella podeszła do kanapy i usiadła na niej. Poszedłem w jej ślady. Gdy byłem koło niej położyłem głowę na jej piersi. Bella głaskała mnie po miedzianej czuprynie. Patrzyłem w jej złote oczy i dostrzegłem w nich jakąś nutę niepokoju.
- Edwardzie jak byłam nieprzytomna miałam dziwny sen. Widziałam, jak Volturii szukają ciebie. Chcieli, żebyś dołączył do ich straży na rok tak jak ja i Alice. Jeżeli tego byś nie zrobił to by mnie i Renesmee zabili. Ja miałam takie trzy sny. Tak jakby prorocze i każdy sen się odpowiednio sprawdził. 
- O czym dotyczyły?
- Pierwszy sen dotyczył Victorii jak mnie szukała aby mnie zabić. Drugi sen był o nieśmiertelnym dziecku, które całą twarz miało w krwi ludzkiej, a nad nim byli Volturii. Ostani sen mówił o tym jak Volturii mieli przyjść i naszą rodzinę zgładzić. Czuję, że tym razem będzie tak samo.
Bella wybuchnęła wampirzym szlochem. Kołysałem ją aby się trochę uspokoiła. Po pięciu minutach zeszliśmy do salonu. Usiedliśmy koło Esme. Nasza mama bardzo cierpi jak ktoś z nas płacze. Bella przytuliła się do niej. Esme tuliła moją ukochaną jak małe dziecko. Bella wybuchnęła spazmatycznym szlochem. Nawet Jasper nie mógł jej pomóc, chociaż go o to nie prosiłem.

Proszę o komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro