Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20 Wyjście ze szpitala, para zakochanych i narada

Oczami Belli:
Po trzech godzinach odkleiłam się od Esme i zobaczyłam, że przy stole siedzi mój mąż.
Nie wiem jakim cudem go nie zauważyłam, ani nawet nie poczułam. Najwidoczniej myślami byłam daleko.
Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu w ramiona. Poczułam jego przepiękną woń. Znowu się rozpłynęłam popatrzył w moje oczy i na pewno wiedział w nich miłość i troskę, a także smutek. Jego wargi zaczęły zbliżać się do moich. Mimowolnie przymknęłam powieki i już całowałam najsłodsze usta na świecie. Było tak przyjemnie. Nasze języki tańczyły.
Nie mogłam uwierzyć, że Edward jest ze mną. On i Renesmee to najlepsze co mnie spotkało. No i oczywiście Cullenowie i Jake też.
Oderwaliśmy się od siebie. Nasze oddechy były przyspieszone.
Teraz, gdybym była człowiekiem, na pewno byłabym cała czerwona. Ale na szczęście nie jestem.
Teraz się uspokoiłam i przypomniałam sobie, że moja kochana córeczka jest w rozsypce.
- Kochanie, mógłbyś pójść porozmawiać z naszą córką? Błagam. Ja nie potrafię jej pomóc.
Moje oczy zaczęły piec. Tak bardzo się o nią martwiłam.
- Dobrze, skarbie. Tylko nie martw się tak o nią, wszystko będzie dobrze. - mówiąc to, pocałował mnie we włosy.
Byłam mu wdzięczna za to, że chronił nas i pomagał.
Wstałam i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i obejrzałam komedię romantyczną. Gdy film się skończył ze szpitala wrócił Edward z Renesmee na rękach i Carlisle. Usiadł koło mnie na kanapie. Pocałował mnie w czoło. Renesmee wdrapała się na moje kolana i przytuliła się do mnie. Przyłożyła mi rączkę do policzka i pokazała jak przebiegła rozmowa z Edwardem. Gdy seans się skończył przytuliłam ją do siebie i pocałowałam jej miedziane loki. Nie zauważyłam, aż tyle urosła.
- Rośniesz jak na drożdżach.
Renesmee pokiwała miedzianą burzą loków, na to że się zgadza z moją opinią. Mój mąż pocałował mnie w kark. Gdy spojrzałam na jego ustach widniał na nich łobuzierski uśmieszek. Podałam mu Renesmee wstałam z kanapy i wybiegłam z salonu. Pobiegłam w las aby zapolować. Wsłuchałam się w odgłosy i natrafiłam na pompowanie krwi. Od razu pobiegłam w tamtą stronę. Skoczyłam na sarnę, wbiłam kły w jej szyję i zaczęłam ssać krew. Mimo to, że nie było aż taka dobra jak krew drapieżnika, to i tak czułam przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Odrzuciłam roślinożercę i pobiegłam do jeziorka. Bardzo lubiłam to miejsce. Było tak cicho i ładnie. Tyle zieleni. Usiadłam na kamieniu i patrzyłam na swoje odbicie w tafli wody. Byłam taka piękna. Cera nieskazitelna biała, brązowe, gęste włosy i te miodowe oczy. Takie same jak u mojego ukochanego. Bardzo je lubiłam.
Wydawało mi się, że to tylko sen i zaraz się z niego obudzę. Znów będę tą samą nudną Bellą Swan. Najgorsze wtedy byłoby brak Cullenów. Nie wytrzymałabym i się zabiła. Tak ich kocham.
Poparzyłam w niebo i znowu były gwiazdy. Uwielbiam ten widok. Wstałam i pobiegłam z powrotem do rezydencji.
Otworzyłam drzwi, a ten widok mnie zdziwił. Renesmee i Jake siedzieli na kanapie razem, trzymając się za ręce i patrzyli na siebie czule.
Myślałam, że ona go nie kocha, a jednak myliłam się.
Usiadłam na kolanach mojego greckiego boga i się w niego wtuliłam. Znowu ten piękny zapach. Rozkoszowałam się nim.
- Bello, coś długo byłaś w lesie. Mógłbym wiedzieć, co robiłaś? - spytał podejrzliwie.
Ale co ja takiego robiłam. Nie rozumiem, po co mu to wiedzieć.
- No faktycznie, długo. Zapolowałam, a póżniej posiedziałam troszeczkę nad jeziorkiem. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
Odpowiedział mi tym samym
- No dobrze. A czemu nie poszłaś ze mną kilka dni temu, co?
Ah ten jego łobudzierski uśmiech. Zapierał dech w piersiach.
- Bo mi się nie chciało. - odpowiedziałam wymijająco i unikałam jego wzroku.
- Taa, na pewno. Jak to jest, że wolisz jakieś tam gwiazdy od swego męża. Nie rozumiem cię po prostu. Przecież ja jestem taki piękny i nikt nie może się mnie oprzeć, a szczególnie ty. - zaśmiał się i przeczesał swoje włosy ręką.
Usłyszałam śmiech wszystkich i swój też. Pocałowałam mojego wariata w policzek i poszłam się przebrać, bo moje ubranie nie zbyt dobrze wyglądało. Gdy zamknęłam drzwi do sypialni pobiegłam do garderoby. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz, a była to niebieska sukienka do połowy uda. Jak na złość to ta sama sukienka co Alice mi rzuciła w sklepie. I ja mam w tym się pokazać dla Edwarda i reszty rodziny? O nie co to, to nie.
- Alice możesz mnie zabić ale tego nie załoźę. - krzyknęłam w kierunku salonu.
Sukienkę, którą wciąź trzymałam poszłam do pokoju Alice i wepchnęłam ją do jej garderoby. Wyszłam z pokoju, a po chwili byłam z powrotem w naszej sypialni. Znów weszłam do garderoby. Wzięłam niebieską bluzkę na ramiączka i tego samego koloru spódnicę przed kolano. Ubrałam rzeczy na siebie. Założyłam dodatki i czarne buty na niewielkim obcasie. Wyszłam z pokoju i zeszłam na parter. Gdy Edward mnie zobaczył zmaterializował się obok mnie.
- Pięknie wyglądasz kochanie.
Pocałował w usta. Po chwili siedziałam na białej kanapie w salonie.
- Chyba wszyscy jesteśmy, wiec możemy zaczynać. - powiedział Carlisle. - Musimy podjąć decyzję, gdzie się przeprowadzamy.
- Naprawdę musimy? - zapytałam.
- Bello musimy. Ludzie zaczynają już mówić, że Carlisle ma czterdzieści pięć lat, a wygląda na trzydzieści. Kiedyś musiało to nastąpić. - powiedział Edward.
- Jak ja to powiem dla Charliego? Nie pogodzi się z tym, że jedyna córka musi się wyprowadzić z tego pięknego miasteczka, które nazywa się Forks.
- Musisz go okłamać. A do Forks wrócimy za trzydzieści lat. - powiedział Jasper.
- To za długi okres czasu.
- Bello obiecuje, że co roku będziemy go odwiedzać. Ten czas szybko zleci. Za czterdzieści lat, ci których kochasz bedą nie żyli i problem z głowy. - powiedział Edward.
- Edward co ty mówisz? Nie spodzwiałam, że wymówisz te słowa.
- Bello ale to prawda. Musisz się z tym pogodzić. - powiedziała łagodnym tonem Esme.
- To gdzie się przeprowadzamy? - zapytał Emmett.
- Może do Anchorage? - podsunął pomysł nasz chochlik.
- Nie to będzie zaplanowane na kolejną przeprowadzkę. - powiedział Carlisle.
- Ja wiem. - powiedział Jasper. - Może do Dartmouth w New Hampire? Bella miałaby okazję spróbować czegoś nowego, tak jak życia akademickiego, a reszta do liceum zresztą tak jak zawsze.
- To nie głupi pomysł. Możemy się tam przeprowadzić. - powiedział Carliale.
- To za ile się przeprowadzamy? - zapytałam się.
- Do maja zostajemy tutaj. Będziemy jedzić na zmianę, aby zbudować dom. - powiedziała Alice.
- To naradę uważam za zakończoną. - powiedział Carlisle.

Hejka !!!
Dodaję rozdział. Standardowo komentarze z opinią i gwiazdki.
Do kolejnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro