11 Kłótnia i odzielny wieczór
Oczami Edwarda:
Wstałem z kanapy i pociągnęłem Bellę w stronę drzwi tarasowych. Gdy drzwi się zamknęły za nami wzięłem Bellę na barana i pobiegłem w stronę naszego domku.
- Edward co ty idioto robisz?
- Niosę cię na barana. Już zapomniałem jak to jest jak ktoś przebywa na twoich plecach, a ty biegniesz.
- Postaw mnie na ziemi. - krzyknęła Bella.
- Nie krzycz tak, bo wszystkie zwierzęta pouciekają w inną cześć lasu od twojego głosu.
- Postawisz mnie na ziemię? - zapytała już spokojniej Bella.
- Niech się zastanowię. Nie.
Po trzech minutach byliśmy w domku. Postawiłem Bellę na podłodze w salonie. Gdy spojrzałem na jej piękną twarz zobaczyłem błyskawice ciskające w moją stronę.
- Śpisz na kanapie do odwołania kochanie. - powiedziała Bella.
- Ale ja nie chciałem. Przepraszam.
- Nie ma żadnego ale. Przegiełeś. Ja mam nogi i mogłam pobiec.
- Czy gdy cię pocałuję to odwołasz ten cholerny szlaban?
- Nie zmienię zdania nawet gdy mnie pocałujesz.
Po tym zdaniu poszła w stronę sypialni. Ja usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Po dziesięciu minutach zadzwoniłem do Alice.
- Hej Alice. Może wpadłabyś do nas z chłopakami. Obejrzymy mecz co ty na to?
- Jasne. Za piętnaście minut będziemy.
Rozłączyła się. Poszedłem do kuchni po butelkę wina i trzy kieliszki. Wróciłem do salonu. Rzeczy, które przyniosłem postawiłem na stoliku. Usiadłem na kanapie. Wzięłem pilota do ręki i skakałem po kanałach. Spojrzałem na zegar, który stał na kominku. Wskazywał dwudzietą trzecią. Po pięciu sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Wchoźcie. - krzyknęłem.
Alice z chłopakami weszła do salonu. Usiadła na kanapie. Chłopaki zrobili to samo.
- A gdzie jest Bella? - spytała Alice.
- W sypialni. Pokłóciliśmy się.
- Pierwsza małżeńska kłótnia co? - zapytał Jasper.
- Nie, druga kłótnia.
- A kiedy była pierwsza? - zapytał Emmett.
- Na naszym miesiącu miodowym, kiedy byliśmy na wyspie Esme.
- Kiedy była? - zapytał Jasper.
- Po pierwszej nocy jaką spędziliśmy razem w jednym ciele jako kobieta i mężczyzna.
- A o co poszło? - zapytała się Alice.
- Poszło o to, że wyrządziłem jej krzywdę. Ona zaprzeczała i powiedziała, że ta noc była najwspanialsza na świecie. Ja nie podzielałem jej zdania. Powiedziałem jej, że nie zrobimy tego więcej, nie gdy ona była w ludzkim ciele.
- O widzę butelkę z winem i trzy kieliszki. Co to za okazja? - zapytała się Alice.
- Jak wcześniej wspomniałem pokłócilismy się z Bellą. Tym razem poszło o to, źe wzięłem ją na barana bez ostrzeżenia. Gdy dobiegiśmy do salonu postawiłem ją na podłodze. Powiedziała, źe dostaje szlaban na wstęp do sypialni do odwołania. Muszę spać na kanapie.
- O stary nie wiedziałem, źe nasza Bella jest taka ostra. - powiedział Jasper.
- Dobra oglądamy mecz. - powiedział Emmett.
- Czy winem wampiry mogą się upić? - zapytała Alice po kilku minutach wpatrywania się w telewizor.
- Przekonamy się. Nigdy nie próbowałem. - powiedziałem.
Odkręciłem butekę i nalałem wina do kieliszków. Chłopacy z Alice wzięli kieliszki w dłonie i zaczęli pić. Nie pewnie wzięłem kieliszek do dłoni i zblizyłem wargi do brzegu kieliszka. Upiłem łyk i pozwoliłem substancji rozlać się po moim gardle. Poczułem ciepło w moim ciele.
- I jak smakuje? - zapytał się Emmett.
- Dobre. Ktoś chce jeszcze? - zapytałem się rodzeństwa.
- Ja. - powiedzieli w tym samym momencie Jasper i Emmett.
Po chwili Alice równieź wyraziła chęć jeszcze jednej lampki wina. Wzięłem butelkę do rąk i ponownie nalałem wina do kieliszków. Skupiliśmy się na oglądaniu meczu. Podczas drugiej połowy meczu do salonu zajrzała Bella.
- Co tu się do diabła wyprawia? - zapytała moja żona.
- Nic Bella się nie dzieje. Tylko oglądamy mecz piłki nożnej. - powiedziała Alice.
- Ta właśnie widzę. Co tu robią kieliszki do szampana i wino?
- Bella kochanie nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. - odezwałem się w kierunku żony.
- Edward do mnie zadzwonił i zaproponował, żebym przyszła z chłopakami do niego na oglądanie meczu. No to przyszliśmy. Edward wyjął kieliszki i wino, więc się napiliśmy. - wyjaśniła Alice.
- Aha.
Bella poszła w stronę kuchni. Po chwili wróciła z piwem w ręku i szklanką.
- Jakby co to jestem w sypialni. - powiedziała Bella.
Skierowała się w stronę, wyżej wymienioną. Usłyszałem jak drzwi od sypialni zamykają się z hukiem.
Oczami Belli:
Gdy trzasnęłam drzwiami podeszłam do okna i usiadłam po turecku na parapecie. Otworzyłam piwo i wlałam całą zawartość do szklanki. Butelkę odstawiłam na parapet. Wzięłam szlankę do rąk i wypiłam jednym pociągnięciem całą zawartość. Popatrzyłam na księżyc, który oświetlał moją twarz. Po trzech godzinach patrzenia się w tarczę księźyca odwróciłam się w kierunku zegara, który stał na szafce nocnej. Wskazywał godzinę czwartą rano. Jeszcze trzy godziny i zobaczę Renesmee. Wzięłam pustą butelkę do ręki i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu, gdzie na kanapach siedzieli Alice, Emmett, Jasper i mój mąź. Śmiali się z czegoś. Poszłam w stronę kuchni. Wyrzuciłam pustą butelkę do kosza. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Wzięłam szampana i dwie butelki piwa. Zamknęłam lodówkę i zgasiłam światło, które wcześniej zapaliłam. Wyszłam z pomieszczenia i po dwóch sekundach byłam w sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz. Wiedziałam, źe to nic nie da ale chciałam pobyć sama bez towarzystwa Alice czy Jaspera. Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Butelkę szampana i dwie butelki piwa odstawiłam na podłogę. Nogi podciągnęłam do brody i powoli zaczęłam bujać się w przód i w tył. Po dziesięciu minutach bycia w takiej pozycji wzięłam butelkę piwa i wlałam zawartość do szklanki. Opróżniłam ją w dwie sekundy. Gdy opróżniłam drugą butekę piwa otworzyłam szampana. Piłam prosto z butelki. Po dziesięciu sekundach nic nie było.
Witam was w kolejnym rozdziale. Wiem jest trochę krótki, ale w kolejnym trochę będzie się działo. Liczę na wasze opinie i dużo gwiazdek. Zapraszajcie swoich znajomych do przeczytania tej o to książki.
Do następnego !!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro