Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34 Czas po bitwie i odpoczynek

Oczami Edwarda:
Kiedy usłyszałem myśli Beli wgryzłem się w szyję ostatniego przeciwnika. Rozczłonkowałem jego tułów i wrzuciłem do ognia. Otrzepałem ręce i rozejrzałem się po bojowisku. Nikt nie ucierpiał, co mnie cieszyło. Podszedłem do Esme i Carlisle'a, którzy stali niedaleko mnie.
- Mam do Ciebie, Esme prośbę? Czy mogłabyś mi użyczyć wyspy na tydzień?
- Oczywiście, że tak. Kocham cię jak własnego syna, Edwardzie. - powiedziała i posłała mi ciepłe spojrzenie.
- Dziękuję mamo. Ogólnie to chciałem Wam podziękować. Mimo moich zachowań czasami to chciałem Wam powiedzieć, że jesteście moją rodziną. Dziękuję Carlisle, że mnie stworzyłeś, naprawdę mam u Ciebie strasznie wielki dług wdzięczności. Nie wiem jak Ci się odpłacę. - powiedziałem cicho.
- Ależ Edwardzie nie ma za co.  Musiałem to zrobić. Twoja matka mnie o to prosiła. Nie mogłem jej nie odmówić.  Widziałem w jej oczach rozpacz i ból, oraz zaufanie, że Ciebie nie skrzywdzę. Obiecałem jej i to zrobiłem. Nie żałuję tego. - powiedział Carlisle.
Uśmiechnęłem się w lekko w stronę  i odwróciłem się czując kogoś za swoimi plecami. Ujrzałem Lucasa, który opierał się o wysoki świerk.
- Witam rodzinkę. A co tu się działo beze mnie? Odrazu przepraszam, że zniknąłem bez żadnego pożegnania. Mam nadzieję, źe przyjmiecie mnie z powrotem do Waszego grona.
Esme podbiegła do niego i zamknęła go w matczynym uścisku.
- Lucas nie rób mi tego nigdy więcej. Nawet nie wiesz jak ja się bałam. Obiecaj, że nie znikniesz bez pożegnania.
- Obiecuję, mamo.
Esme po raz kolejny się uśmiechnęła.
- Chodź Lucas ze mną. Poznasz moją żonę oraz córkę. Po drodze opowiem Ci co tu się stało. Wy już możecie wracać do domu. Nic tu po nas. - stwierdziłem.
Rodzina ulotniła się w mgnieniu oka. Razem z Lucasem po chwili biegłem do kamiennego domku, gdzie wazę z Bellą i Renesmee mieszkamy.
- Widzisz trafiłeś na koniec bitwy. Chodziło tu o to, że Victoria, stara znajoma, chciała zabić Bellę jak była jeszcze człowiekiem ale jej to się nie udało. W porę ją zabiłem. Kilka dni temu dowiedziałem idę, że Victoria się odrodziła i szykuje armię aby zgładzić Bellę. Przez ostatni tydzień ćwiczyliśmy ataki i uniki, aby ją pokonać. No i chyba Bella sobie poradziła z nią. Ale to zobaczymy jak dobiegniemy do domku.
Dobiegliśmy do domku i weszliśmy do środka. Z kuchni usłyszałem radosne piski Renesmee i dźwięczny śmiech Belli.
- Kochanie jestem cały i żywy. - powiedziałem cicho, wiedząc, że mnie doskonale usłyszy.
Po chwili do salonu wkroczyła Bella z ulgą wymalowaną na twarzy. Zaraz za nią biegła Renesmee, która wpadła w moje ramiona, kiedy ukucnęłem. Zamknęłem ją w swoich silnych ramionach i podniosłem się do pozycji stojącej.
- Hej kwiatuszku. Co robiłaś? - zapytałem.
- Ciasto z brzoskwiń. - odpowiedziała mi z szerokim uśmiechem.
- To się cieszę. Kocham cię i twoją mamę nad życie.
Postawiłem małą na ziemi i podszedłem do Belli. Oplotła mnie całego tak jak przed chwilą Renesmee.
- Napewno jesteś cały? - zapytała z niepewnością w głosie.
Studiowała moją twarz z bardzo wielką uwagą. Po kilku minutach mnie pocałowała z wielką pasją. Nie chciałem przerywać tego namiętnego pocałunku jednak poczułem swąd lekkiej spalenizny.
- Kochanie coś się chyba pali w kuchni. - mruknęłem jej do ucha i postawiłem ją na ziemi.
Pociągnęła mnie w stronę wyżej wymienionego pomieszczenia, gdzie już był Lucas z Renesmee. Córka stała koło kuchenki i patrzyła na to co zostało. Cały wierzch ciasta był pokryty spalenizną. Nie pachniało to zbyt dobrze.
- Kochanie tylko nie płacz. Zrobimy zaraz nowe ciasto z galaretką i bitą śmietaną, chcesz? - powiedział z zatroskaniem Lucas spoglądając na małą postać koło niego.
Renesmee onieśmielona spojrzała w jego stronę i pokiwała głową na znak, że się zgadza. Spalone ciasto Lucas wyjął z blaszki i wyrzucił do kosza, a blachę umył i wytarł ręcznikiem papierowym. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. W progu stała cała rodzina.
- Możemy wejść? - zapytał Carlisle.
- Zapraszam do środka. Rozgoście się w salonie. Zaraz przyjdziemy. 
Zniknąłem w kuchni.
- Bella mamy gości.
- O a kogo? - zapytała z zaciekawieniem w oczach.
- Naszą pokręconą rodzinkę.
- Słyszałam to Edward - krzyknęła z salonu Alice.
- I miałaś to słyszeć skrzacie. - odpowiedziałem równo głośno jak ona.
- Zaraz ci dam skrzata to zobaczysz spalone Audi.  - powiedziała Alice z groźbą w głosie.
- Tylko nie Audi, Alice. - prosiła Bella. - Może byś mu przefarbowała, hmmmm, włosy? Ostatnio znudził mi się ten kolor. 
Bella spojrzała na mnie z uśmiechem na ustach.
- Nie dam się. I ty kobieto przeciwko mnie, tak?  - zapytałem.
- Hmm. - mruknęła. 
- Popieram Bellę, Edwardzie. - powiedziała z salonu Rose.
- Zaraz do Was idę to Was wszyskich ukatrupię. - powiedziałem w kierunku salonu. - A z Tobą policzę się później, kochanie. - mruknęłem do jej ucha. 
- Tylko na to czekam. - odpowiedziała równie cicho jak ja.
Złożyłem na jej włosach buziaka i oddaliłem się w kierunku salonu, gdzie na dwóch kanapach rozgościła się cudowna rodzinka.
- To co Edward kiedy farbujemy włosy? - zapytała podekscytowana Alice.
- Najlepiej nigdy. - odpowiedziałem. - Nikt nie ruszy moich włosów bez mojej zgody.
- Ale ja mogę prawda, kochanie? - zapytała Bella z kuchni.
- Ty tak. Ale nie Alice.
Po chwili do salonu wpadła Renesmee z Lucasem. Podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach. Lucas usiadł koło Jaspera, który razem z Emmettem oglądali mecz basseballu. Bella wkroczyła do salonu i usiadła koło mnie. No to rodzinka w komplecie. Po chwili do domu wpadł uśmiechnięty Jacob razem z  Sethem. Ten pierwszy porwał Renesmee i okręcił nią w koło, na co ta zaczęła się śmiać. Zaś Seth usiadł koło mnie i zajął się oglądaniem meczu. Alice przeprosiła nas na chwilę i zniknęła w naszej sypialni. Przed nią się nic nie ukryje. Bella wzięła pilot od telewizora, który leżał na stoliku przed nami i na złość chłopakom zgasiła go.
- Pamiętasz Emmett naszą umowę? - zapytała Bella. 
- Nie. - odpowiedział z obojętnością w głosie.
- To ci zaraz przypomnę. - warknęła. Wstała i podeszła do niego. - Miałeś nie oglądać meczów przez dwa miesiące. A jeszcze się nie skończyły, o ile pamiętam. Jeszcze musisz wytrzymać przez dwa tygodnie o ile się nie mylę.  - powiedziała Bella i uśmiechnęła się w jego stronę. - Pooglądamy wiadomości co wy na to?
Chłopcy jęknęli na tą propozycje. Esme razem z Rose uśmiechnęly się w stronę Belli z wdzięcznością.
Spojrzałem na zegarek i spostrzegłem, że jest godzina trzynasta. Westchnęłem i przewróciłem oczami. Czas strasznie się dłuży. Po kilkunastu minutach Alice wróciła do salonu i usiadła koło mnie na kanapie.
- Może przejdziemy się na polowanie? - zapytała z nadzieją w oczach.
- Chętnie, Alice. Bella, Emmett, Jasper, Lucas chciecie dołączyć?
Kiwnęli ochoczo głowami.
- Esme popilnujesz Renesmee? - zapytała Bella.
Mama przytaknęła jej.
- Do zobaczenia później. - powiedziałem.
Wyszliśmy z domu i pobiegliśmy w stronę garażu. Wsiedliśmy w Jeep'a Emmetta. Oczywiście nie obyło się bez kłótni kto ma prowadzić. Stanęło na tym, że prowadzi Jasper. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na podbój pobliskiego rezerwatu Revero*, który znajdował się od nas jakieś pięćdziesiąt  kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Po godzinie wesołych żartów wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Jasper zaparkował w pobliżu parkingu, po czym wszyscy wysiedliśmy i grupkami rozdzieliśmy się. Każdy z nas udał się w inną cześć lasu. Ja z Bellą i Lucasem poszliśmy na północ, a Jasper, Emmett i Alice poszli na wschód.   Wszyscy wciągnęliśmy powietrze przez nos i popędziłyśmy w tym samym kierunku.
Szum w uszach podczas biegu to niezwykle uczucie. Biegniesz i nie przejmujesz się czy coś się stanie. Jesteś wtedy wolny jak ptak. Znikają zmartwienia i problemy.
Zwolniłem nieco aby nie wystraszyć pumy. Zaczaiłem  się niedaleko niej i w odpowiednim momencie rzuciłem się na nią. Puma pragnęła walczyć jednak jej los jest już przesądzony. Będzie moim posiłkiem. Rozciąłem jej skórę moimi ostrymi zębami i wbiłem się w żyłę i zaczęłem pić wspaniałą krew. Od moich wczesnych polowań krew z pumy mi zasmakowała najbardziej i to ją ubóstwiam, zaraz po krwi Belli gdy była człowiekiem. Gdy wyssałem krew wstałem i otrzepałem ubranie, a ciało zwierzęcia schowałem w pobliskich krzakach. Obróciłem się i ujrzałem Bellę, która radziła sobie z drugą pumą, zaś Lucas walczył z niedźwiedziem. Usiadłem na pobliskim głazie i obserwowałem rozwój sytuacji niedźwiedzia. On nie miał szans ze złaknionym wampirem, pragnącym zatopić kły w jego szyi. Niestety po krótkiej chwili niedźwiedź padł martwy na ziemię, a Lucas ze zwycięskim uśmiechem na ustach ruszył w moją stronę. Usiadł obok mnie.  Kiedy Bella uporała się z dwoma sarnami stwierdziliśmy zgodnie, że trzeba wracać. Ruszyliśmy w kierunku, z którego przyszliśmy.  Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w samochodzie i czekaliśmy na tych głąbów. Po kilkunastu minutach od naszego przybycia do samochodu zaczął padać deszcz. Po kwadransie ujrzeliśmy trójkę naszych. Wbiegli do samochodu i ruszyłem do domu. Lucas patrzył się w okno, Bella włączyła radio, aby zagłuszyć panującą ciszę  w samochodzie. Emmett i Jasper grali w kamień, papier, nożyce, a Alice odpłynęła myślami gdzieś.  Tylko ja byłem skupiony na drodze. Po półtorej godzinie  byliśmy już domu.
Po kilku minutach razem z Bellą ruszyliśmy do domku. Weszliśmy cicho do środka, myśląc, że Renesmee już śpi i faktycznie tak było. Na kanapie leżał Jacob, a na nim leżała Renesmee.
- Mam nadzieję, że jej nic nie zrobił. - mruknęłem.
Podszedłem do kanapy i wzięłem jej drobne ciałko i zaniosłem ją do jej sypialni. Okryłem ją kołdrą i wyszedłem z pokoju, cicho zamykając drzwi. Wróciłem do salonu. Usiadłem na fotelu i pogłębiłem się w rozmyślaniach. Po kilku godzinach siedzenia Bella podeszła do mnie. Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do sypialni.
- Kąpiel? - zapytałem.
- Chętnie kochany. Tylko z Tobą. - odpowiedziała.
Wszedłem do łazienki i zdjęłam T - shirt. Podszedłem do wanny i zatkałem dopływ wody. Odkręciłem kurek z ciepłą wodą. Wyszedłem z łazienki i w ekspresowym tempie przemieściłem się do kuchni tylko po to, aby wziąść lampki do wina i białe wino. Wróciłem do łazienki. Kieliszki i wino postawiłem obok wanny na podłodze. Poszedłem jeszcze po korkociąg. Po chwili wróciłem z przedmiotem w ręce. Bella w tym czasie się rozebrała i weszła do wanny. Zdjęłam resztki ubrań i również dołączyłem do niej. Opadła się o mój tors i przymknęła oczy.
- Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. - mruknęła.
- Ale odpoczniesz. Jutro lecimy gdzieś gdzie Ci się spodoba.
- Gdzie?
- A co ty taka ciekawska jesteś? Nie powiem. Niespodzianka.
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- Wiem doskonale ale ta Ci się spodoba.
- Ugh! Nienawidzę się Edwardzie Anthony Cullen!!!
- Ciszej, bo dziecko obudzisz.
- Jakie dziecko? Tego wielkoluda na kanapie? - zapytała.
- Nie. Nasze dziecko.
- Ah Renesmee też ma mocny sen. - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- To prawda. Ma mocny sen. Ciekawe po kim go odziedziczyła?
Pozostawiła to pytanie bez odpowiedzi. Po kilku minutach leżeliśmy w łóżku. Włączyłem telewizor w naszej sypialni. Ustawiłem głos na cztery kreski.
- Na co masz ochotę?
- Na "Romeo i Julię".
Wstałem z łóżka i podszedłem do biblioteczki z kasetami. Odrazu w oczy rzucił mi się tytuł, dlatego szybko go umieściłem w DVD. Wszedłem pod kołdrę i przyciągnęłem do siebie Bellę. Kliknąłem przycisk "play" i film się rozpoczął. Oglądałem to już czwarty raz.
Bez sensu Julia wypiła ten eliksir. W sumie nie wiedziała że Romeo się zabił i to przez nią. Do czego może doprowadzić miłość? Do zabicia się dla drugiej osoby, bez względu na konsekwencje i upór drugiego człowieka. Ja też chciałem się zabić, bo myślałem, że Bella nie żyje. Jednak okazało się całkiem inaczej. Ten moment kiedy Bella wbiegła w moje ramiona na placu w Volterze to był jak grom z jasnego nieba. Myślałem, źe nie żyje jednak ona żyła i stała tam naprawdę. Bella poświęciła się również dla mnie, a także ja dla niej.
Mogę rozmyślania trwały dość długo. Spojrzałem na zegar i wskazywał po północy.

*Revero - rezerwat wymyśliłam sama.
Hejka :).
Sam rozdział ma 1859 słów. Najdłuższy rozdział w tej historii. Pisałam to całe popołudnie. Jak wrażenia po rozdziale? Zapomnieliście o Lucasie czy jednak nie? Jednak się znowu pojawił i tym razem na dłużej 😜😜😜😜. Jak spędzą wakacje Edward i Bella? O tym się przekonany w następnych rozdziałach 😘😘😘😘😘😘. Liczę na gwiazdki i na komentarze mnie motywujące. Piszcie co Wam się podobało, a co nie?
Dobranoc 😘😘😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro