23 Rozmowa z Alice, powrót do domu i kolejna kłótnia
Oczami Belli:
Obróciłam się i wybiegłam z sali. Biegłam ile miałam sił w nogach. Chciałam opuścić to miejce. Znalazłam się na polanie niedaleko zamku. Usiadłam na kamieniu.
Rękoma oplotłam kolana i bujałam się w przód to w tyl. Po paru godzinach bycia samej usłyszałam jak ktoś się zbliża. Poczułam zapach jabłek i cynamonu. Alice, przemknęło mi przez głowę.
Po chwili wampirzyca usiadła obok mnie i przytuliła. Siedziałyśmy tak wtulone w siebie nic nie mówiąc. Trwało to jakiś czas.
- Dlaczego zniknęłaś? Nic nam nie powiedziałaś, wszyscy się strasznie martwiliśmy. Wybieraliśmy najgorsze ze scenariuszy, że nawet odeszłaś od nas. Nie przeżyłabym tego. - powiedziała Alice.
Jej oczy zrobiły się suche.
- Ja ... chciałam pomyśleć. To mnie wszystko przytłacza. Nie wiedziałam co zrobić, gdy Edward to powiedział, więc wybiegłam z zamku. Bardzo kocham Edwarda i nie chę go stracić. Po prostu nie mogę. A do tego Volruriego nic nie czuje. Jest mi obojętny. Najgorsze jest to, że on tak łatwo nie odpuści. Będzie walczył o mnie. Nie wiem kto wygra. Najlepszym rozwiązaniem będzie zabicie mnie.
Zatkało ją.
- Nawet tak nie myśl. Nie pozwolę, byś mogła się zabić ani by ktoś inny to zrobił. Nie przeżyłabym tego jeszcze raz. Jesteś moją szwagierką i najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek poznałam. - krzyknęła rozpaczona Alice. - Nie, ty... nie możesz. My cię kochamy Bella. Pomyśl o swoim ukochanym. On teraz jest w złym stanie. A co mówić, gdy ty przestaniesz istnieć. Na prawdę nie rozumiesz, że będziemy wszyscy cierpieć? Rozwiążemy to jakoś, pokojowo. On odpuści i wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
- Dobra, rozumiem. Chodźmy do reszty, bo jeszcze coś im się stanie.
Usmiechnęłam się i wstałam z kamienia. Pobiegłyśmy do reszty rodziny. Gdy weszłyśmy wszyscy rzucili się na mnie, oprócz mojego męża, by albo nakrzyczeć jaka to nie jestem durna, że zostawiłam ich, lub po prostu cieszyli się.
Podbiegłam do ukochanego i przytuliłam go mocno, całując w usta. Odsunęłam się od niego i z uśmiechem na ustach poszliśmy wszyscy do sali, gdzie byli Aro, Marek i Kajusz. Wszyscy siedzieli na tronach w takiej pozycji jak zawsze. Ich miny wskazywały na to, że są głęboko zamyśleni. Gdy weszliśmy Felix złapał mnie, oparł o ścianę i pocałował. Ja się wyrywałam, lecz nie dałam rady. Wszystko działo się tak szybko, że nikt z Cullenów nie zaareagował. Gdy nabierał wdech, by powtórzyć czynność, wyrwałam się z jego objęć i walnęłam
go ręką w policzek z całej siły. Felix upadł z głośnym hukiem na podłogę. Już chciałam mu wyrwać rękę, gdy Marek zastąpił mi drogę.
- Bello, proszę zostaw go i nie zabijaj. Obiecuję ci, że przestanie kochać cię zaraz. Chelsea zajmij się nim. Ona potrafi wyczuwać więzy pomiędzy ludźmi, a wampirami i je niszczyć. Więc zaraz będzie po kłopocie. Może zostaniecie jeszcze trochę u nas?
Zdziwiłam się. On nigdy się nie odzywa, a on tutaj normalnie gada. To jest dziwne.
- Nie, już jutro wieczorem odlatujemy. Czekają na nas w domu. - powiedział Edward.
Wszyscy się wycofaliśmy do przydzielonych nam pokoi. Edward poszedł za mną. Tak szczerze, to brakowało mi jego dotyku. On, tak jakby czytając mi w myślach, zaczął mnie całować. Było przyjemnie. Zatraciliśmy się w sobie. Tak spędziliśmy resztę nocy, upajając się swoją bliskością.
Zaraz mieliśmy odlatywać. Nawet mi się tutaj troszeczkę podobało. Tylko te słońce przeszkadza, bo nigdzie nie można wyjść w dzień. Nawet na te nieszczęsne zakupy.
Gdy weszliśmy do domu, wszyscy zaczęli się witać i pytać, o co chodziło. Opowiedzieliśmy co się wydarzyło. Esme się ucieszyła, że nic się nie stało ze związkiem moim i Edwarda, a Rosalie żałowała, źe nie zostałam tam. My także. Wróciliśmy wszyscy do domu, to cię liczyło.
Dzisiaj siedziałam z Edwardem w naszym pokoju, u reszty rodziny, poniewż nasz dom był zajęty przez moją córkę. Chyba ogląda jakiś film ze swoim chłopakiem. Nawet nie chę myśleć, co oni tam robią. Dziwię się, że mój ukochany na wszystko się zgodził, to nie podobne do niego.
Wzięłam książkę, by poczytać. Edward zaczął mnie całować w szyję i nie mogłam się skupić.
-Edwardzie, możesz mi nie przeszkadzać w czytaniu? - zapytałam się, a w odpowiedzi jedynie usłyszałam jego śmiech.
Ugh, jak tu z nim wytrzymać. On to robi specjalnie.
- Przestań do ch.... - nie dokończyłam zdania, bo zamknął mi usta pocałunkiem.
Oddawałam pocałunki z przyjemnością. Nasze języki się dotykały i tańczyły. Było niezykle miło.
Wyrwałam się mu i pobiegłam do łazienki, zamknęłam się tam i dokończyłam czytać o wampirach.
Dobijał się do mnie, stukał w drzwi, prosił abym otworzyła. Najwidoczniej się wkurzył, bo wyłamał drzwi. Zabrał ksiąźkę ode mnie i wyrzucił ją przez okno. Teraz to przesadził. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Chichotałam jak szalona. Posadził mnie na łóźku, lekko pocałował i wziął albumy ze zdjęciami. Oglądaliśmy je i przypominaliśmy sobie naszą przeszłość. Piękną przeszłość.
Był ranek, tym razem nie padało, ale słońca teź nie było widać. Wyszłam na dwór, by zobaczyć, czy moja książka jeszcze " żyje ". Znalazłam ją i była cała porwana i przemoknięta. Zabiję, go, normalnie to zrobię. Nie obchodzi mnie to, że jest moim mężem i go kocham. Wzięłam resztki lektury i zaniosłam do pokoju.
Zeszłam na dół na kanapie siedział On i czytał gazetę. Nawet na niego nie spojrzałam. Poszłam do kuchni, wzięłam kubek zwięrzęcej krwi i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie obok Edwarda i włączyłam telewizor. Pstrykałam po kanałach, nie wiedziałam co chcę oglądać. W końcu natrafiłam na Pamiętniki Wampirów. Damon to niezłe ciacho. I wtedy specjalnie odsłoniłam moje myśli. To za ksiąźkę. Jeszcze pomyślałam trochę, jaki ten wampir jest przystojny i wogóle, i z powrotem zasłoniłam głowę przed nieproszonymi gośćmi. Jego mina była bezłędna. Był wściekły. Wiedziałam, że taka zemsta jest najlepsza. Albo mogłabym mu zniszczyć jeszcze autko. Bo on je kocha bardziej ode mnie. Z uśmiechem na ustach pobiegłam do garażu. Wzięłam kluczyki, odpaliłam samochód i pojechałam. Prowadziłam szybko i przez kilka minut jechałam, jak najdalej od domu. Zobaczyłam fajne drzewo. Rozpędziłam się i wjechałam w nie, hamując, aż mną zarzuciło na pień. Uderzyłam, a cały samochód był poobijany, a w niektórych miejscach schodził lakier. O mi chodziło, ale jechać mógł. Wróciłam tym wrakiem do domu i nawet nie raczyłam wjeżdżać do garażu. Weszłam i trafiłam na mego męża. Był taki wściekły, że mógłby pozabijać każdego. A ja powiedziałam tylko.
- Ups.
Uśmiechnęłam się fałszywie przepraszająco.
Wybiegł i złapał się za głowę. Wiem, że nie odezwie się do mnie przez parę dni. Możliwe, że ja do niego teź.
Po południu siedzieliśmy wszyscy w salonie. Ja na fotelu w kącie, Edward w drugim. Reszta oglądała jakiś program, nawet nie wiem co.
Zrobiłam się smutna, napadły mnie wyrzuty sumienia. Przecież to tylko głupia książka, a ja zrobiłam z tego wielkie halo. Ale uwielbiałam ją i on nie musiał jej zniszczyć. On cierpi przeze mnie, znowu.
Podeszła do mnie Alice. Patrzyła się chwilę na mnie. Chciała coś powiedzieć. Tupnęła nogą ze znierpliwienia.
- Idź do niego.
Powiedziała i w jej oczach pojawiła się mała iskierka. Ja tylko pokręciłam głową i poszłam do pokoju. Gdy leżałam na łóźku moje oczy stały się suche. Po pół godzinie gapienia się w szybę postanowiłam zadzwonić do mamy. Odczekałam pięć sygnałów i nie odebrała. Cholera. Jeszcze tego brakuje. Jestem ciekawa, co się z nią stało. Może wyjechała z Phill'em, albo zapomniała komórki lub ją zgubiła.
Wyszłam z pokoju i pobiegłam do naszego domku. Otworzyłam drzwi i poczułam zapach róż. Weszłam w głąb i zobaczyłam mojego ukochanego stojącego obok łóżka pełnego kwiatów. Wszędzie były pozapalane malutkie zapachowe świeczki. Nagie poczułam oddech mego męża na mojej skórze.
- Kocham cię. Przepraszam za moje fochy, ale to był mój ulubiny samochód i przepraszam za książkę. Wybaczysz mi?
W jego oczach widziałam czułość i szczerość.
- Oczywiście, że ci wybaczam. Chociaż to ja powinnam cię przeprosić za to, że cię ranię. Kocham cię.
Pocałował mnie. Jego wargi miażdżyły moje, brakowało mi tego. O Jezu, jak on świetnie całuje. Nie zastanawiając się co robię, popchnęłam go na łóżko i zaczęłam mu rozpinać guziki koszuli. Znowu spędzaliśmy ze sobą cudowne chwile.
Witam Was w kolejnym rozdziale.
Mam nadzieję, na komentarze i gwiazdki.
Jakie plany na wakacje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro