Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Pov Geno

Czasem niezależnie czy chcę czy nie, czas zwalnia jakby zapominając o mnie. Wszystko podlega upływowi czasu oprócz mnie. Gdy się tak dzieje może to oznaczać tylko jedno - Śmierć zabiera właśnie kogoś kto koło mnie umarł.

Tak było i tym razem. Jest słoneczny dzień, idę właśnie chodnikiem przy ulicy i nagle słychać pisk hamujących opon, a następnie zderzenie się kilku aut. Ludzie zaczynają się patrzeć, inne auta zatrzymują się, kilka osób podbiega do miejsca zdarzenia. Ktoś dzwoni na straż pożarną, ktoś inny próbuje reanimować dwójkę zakochanych w wygiętym kabriolecie. A dla mnie patrzącego na tą sytuację, ale nadal idącego chodnikiem wszystko zaczyna poruszać się w zwolnionym tempie.

Idę dalej, i tak nikt na mnie nie zwraca uwagi.

Zatrzymuję się tylko gdy widzę jego - uosobienie śmierci. Patrzę jak nie wzruszony wyjmuje z martwych, ale jeszcze ciepłych, ciał dusze i wkłada je do jakiś dziwnych pojemników.

On jednak szybko kończy i czas w jednej sekundzie zaczyna płynąć normalnie.

Czasem kiedy nie zauważę jego obecności, jestem w stanie wywrócić się od tych nagłych zmian biegu czasu. Kończy się to zwykle przeteleportowaniem się na łóżko czy kanapę. Nie chcę umrzeć od głupiego wywalenia się na ryj.

Byłem ostatnio w muzeum sztuki stworzonej przez ludzi. Lubię tu przychodzić bo brat nie narzeka że cały dzień śpię i nic nie robię. Tak, obecnie nie mam stałej pracy ale nie w tym rzecz. Pani w recepcji zapytała czy chciałbym zobaczyć nową wystawę obrazów, które obejrzeć będzie można tylko przez następne dwa tygodnie. Początkowo nie chciałem dopłacać za wstęp do tej części muzeum, jednak gdy pani przedstawiła mi tytuł tej wystawy to stwierdziłem, że druga taka okazja może się nie powtórzyć. Dałem recepcjonistce kilka dodatkowych monet i skierowałem się wprost na tą osobliwą wystawę pod tytułem "Śmierć i jej oblicza". Możesz mi wierzyć lub nie, ale oprócz obrazów przedstawiających ludzkie tragedie były też obrazy przedstawiające śmierć jako szkielet w szacie. Był żniwiarz z kosą w czarnej szacie czyli najwierniejsza kopia tego, którego udaje się mi czasem zobaczyć, jednak w większości szkielet był ubrany jak... niewiasta. Albo jak kochanka. Dlaczego ludzie wyobrażają go sobie jako kobieta? Przecież to ewidentnie męski przedstawiciel szkieleciego gatunku.

Siedziałem patrząc na te dzieła sztuki dopuki nie usnąłem. Obudziła mnie obsługa informacją, że muzeum zostanie zamknięte za godzinę. Popatrzyłem na zegarek, następnie na obraz przed którym usnąłem i ogarnął mnie lekki wstyd. Szkielet w czerwono krwistej lekko zniszczonej krótkiej sukience na tle zmasakrowanych ludzi. Podziękowałem pani która mnie obudziła a następnie przeteleportowaniem się do domu na łóżko i próbowałem usnąć. Ale o dziwo nie mogłem. Uczucie wstydu mi nie pozwalało. Jednak czego się tak wstydziłem? Nikt ważny dla mnie raczej mnie nie widział. Sięgnąłem po telefon. Na żadnych z moich profili nie było wrzuconego zdjęcia mnie dzisiaj w muzeum. Więc dlaczego? I wtedy przypomniał mi się sen związany z tymi obrazami. Zacząłem się rumienić aż w końcu udało mi się usnąć.

Gdy następnego dnia obudziłem się zacząłem zadawać sobie pytanie

Czy ja pokochałem uosobienie śmierci?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Znalazłam jeszcze ten fragment zapisany. Jeśli ktokolwiek chce żeby to kontynuować niech napisze kropkę w komentarzu czy coś. Wtedy spróbuję sobie przypomnieć co chciałam tu napisać albo po prostu wymyślę coś nowego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro