Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

    Było już późno, a Savannah marzyła tylko o wzięciu dlugiej, gorącej kąpieli i położeniu się do łóżka.
   Niestety, nie mogła tego zrobić z dwóch powodów. Mianowicie, Ethan nie posiadał w swoim domu wanny, jedynie prysznic, a poza tym, dom był pełen gości. Zapewne ktoś zastanowiłby się jaka impreza się właśnie odbywała, ale nie była to impreza.
    Na początku zjawił się tylko Alex, który był umówiony z Ethanem. Następnie, niespodziewanie zawitała pani Wazowsky, która przyniosła pachnący gulasz. Obie, wraz z Evą, zdecydowały, że warto zadzwonić po państwo Stone i wypić lampkę wina w miłym towarzystwie. Oczywiście pojawiła się także Joe z Rachel i Kaylem, który został pod ich opieką.
    Tak właśnie, skończyło się nie na lampce wina, lecz na dwóch butelkach oraz przyjacielskich pogaduszkach do północy.
    Savannah nie była przyzwyczajona do takich spotkań, więc trzymała się na uboczu i obserwowała wesołą gromadę. Odkąd pamiętała, jej dom świecił pustkami, nawet wtedy, gdy rodzina była w komplecie. Wszyscy zasiadali przy jednym stole jedynie od święta. Pomimo że zawsze kochała swoją rodzinę, czuła się w niej wyobcowana, nie czuła kontaktu z nią kontaktu.
Do taty zbliżyła się, dopiero gdy mama i brat odeszli, wtedy zostali tylko we dwoje z pustką w sercach, którą musieli wypełnić sobą wzajemnie. Z jednej strony było jej smutno, ponieważ jej rodzina się rozpadła, ale z drugiej, cieszyła się, że jednak tak się stało, ponieważ może teraz, osobno, każdy był szczęśliwy.
Savannah wmawiała sobie, że ona również była szczęśliwa, choć ostatnio miewała co do tego wątpliwości.
    W pewnym momencie podniosła się ze swojego miejsca w fotelu i opuściła pomieszczenie, wychodząc na ganek. Natychmiast uderzyło ją chłodne, świeże powietrze. Opatuliła się ciaśniej swetrem i usiadła na drewnianych schodkach. Wpatrzyła się w niknącą w ciemności drogę, wsłuchała w szum liści.
Rozluźniła się. Czuła jakby właśnie była we właściwym miejscu. Nigdy nie odczuwała aż takiego wewnętrznego spokoju. Czy sprawiali to ludzie? Czy może to miejsce miało w sobie coś, co ukajało jej zmysły?

    Z amoku wyrwało ją skrzypnięcie desek. Po chwili miejsce obok niej zajął Ethan. Był w samej koszulce, która miała podobny błękitny odcień jak jego oczy. W dłoni wytrzymał w połowie pełną butelkę piwa, którego właśnie brał łyk.
  — Chyba nie lubisz tłumów. — stwierdził.
  — Nie jestem przyzwyczajona do takich spotkań. U mnie w domu nie było czegoś takiego.
  — Małe mieściny mają swój klimat, łączą ludzi. Chyba że mówimy o starym Parksie, na niego to nie działa, więc potrafi tylko narzekać na wszystko, co go otacza.
   Zachichotała, ponieważ opis tego człowieka również wpasowywał się w obraz tego miasteczka.  — Nie czujesz się tu czasem samotny? Nie chcesz wrócić do rodziny? — spojrzała na spowitą cieniem twarz.
  — Tutaj mam drugą. Odwiedzamy się też z rodzicami. Nic więcej mi nie trzeba.
  — A dziewczyna?
  — A co? Jesteś chętna? — Trącił ją zaczepnie kolanem, uśmiechając się szeroko.
  — Jestem niezależną kobietą. — Mrugnęła do niego.
Poczuła, że robi się jej chłodno, więc wstała z miejsca. — Pójdę się zagrzać. — Pokiwał głową na znak zrozumienia.
  — Ja tu jeszcze posiedzę.

    Wchodząc do środka minęła się z Alexem, który również trzymał w ręku butelkę piwa. Uśmiechnęła się do niego i weszła do salonu.
W pomieszczeniu panował gwar. Wszyscy żywo rozmawiali, śmiali się i nie zapowiadało się na koniec tej sielanki. Eva przyniosła jeszcze jedną butelkę wina, co spotkało się z aprobatą towarzyszy.
Savannah zajęła wolne miejsce na kanapie obok małego Kyla. Chłopiec z całych sił starał się utrzymać otwarte oczy, ale coraz ciężej mu to wychodziło. Zabawki zostały porzucone i zapomniane na dywanie. Chciała je pozbierać, aby nikt ich nie zepsuł przez nadepnięcie na mizerny materiał, ale powstrzymała ją głową chłopca, która opadła na jej kolana.
Był tak wyczerpany, że zasnął nawet pomimo panującego chaosu.

Savannah stwierdziła, że Alex powinien zadbać, żeby chłopiec nie musiał siedzieć do tak później godziny. Miał dopiero dwa lata i nadal potrzebował dużo snu.
     Postanowiła wziąć go na ręce i zanieść do swojej sypialni, aby mógł się spokojnie przespać. Poinformowała o tym panią Stone, która bacznie jej się przyglądała. Zapewne było to spowodowane troską o wnuka.
    W pokoju dziewczyny panowała ciemność i błogi spokój. Wolną ręką zaświeciła lampkę nocną, która stała na szafce obok łóżka.
Delikatnie położyła chłopca na białej pościeli. Zapadł w tak twardy sen, że nawet się nie poruszył.
Spojrzała na jeszcze pulchniutką twarz chłopca, na jego delikatne rysy twarzy, lekko zadarty nosek i rozczochrane czarne włosy. Mogła bez problemu stwierdzić, że był pięknym dzieckiem.
Zmęczona położyła się obok, nadal przyglądając się chłopcu.
Zastanawiało ją, kim była mama chłopca i gdzie się podziewała. Czy to ona zostawiła Alexandra i Kyla? Czy może to Alex zabrał syna i odszedł? Zapewne dziecka było ciężko bez mamy, choć Alex starał się spełnić obie te role, to mimo starań nie mógł zastąpić prawdziwej mamy.
   Ogarnęła ją senność, więc postanowiła zamknąć oczy tylko na moment.

    Alex siedział na ganku wraz ze swoim przyjacielem. Nigdy nie myślał, że ten facet stanie się ogromną częścią jego życia i będzie mógł nazwać go nawet bratem.
Nigdy nie wierzył w prawdziwą przyjaźń, wszytko miało swoje ograniczenia, ale odkąd poznał Ethana, zmienił swój światopogląd.
  — Zamierzam znaleźć Zoe. — powiedział, biorąc łyk piwa.
    Nie wiedział, które to już było. Szóste? Może siódme.
Ethan westchnął ciężko.
  — Na co ci to? Mało się przez nią wycierpiałeś? Ta dziewczyna to nic dobrego.
  — Muszę z nią porozmawiać.
  — O czym ty chcesz z nią jeszcze rozmawiać? Moim skromnym zdaniem, wyraziła się dosyć jasno, zostawiając ci, po prawie dwóch latach, dziecko na progu.
    Alex wstał, nie mogąc dłużej usiedzieć w miejscu. Gdy się denerwował, musiał pozostawać w ciągłym ruchu. Odprężało go to, w małym stopniu, ale jednak.
  — Muszę dowiedzieć się, o co chodzi. Sprawa tatuażu na ręce Savannah nie daje mi spokoju.
  — Dlaczego zawsze musisz utrudniać sobie życie? Zapytaj Savannah.
  — To nie jest takie proste.
  — Owszem, jest. — parsknął Ethan.
    Alex opróżnił butelkę do końca, zostawiając ją na parapecie przy bujanym fotelu.
  — Zgarnę Kyla i wracam do domu.
    Chciał urwać temat Zoe. Doskonale wiedział, że przyjaciel nigdy nie tolerował jego byłej dziewczyny, więc nie mógł się łudzić, że uzyska aprobatę. Był natomiast dorosłym człowiekiem i wiedział, jak musi postąpić. Nie przyznał się Ethanowi, że chęć rozwikłania zagadki tatuażu nie stanowiła jedynego powodu do spotkania się z kobietą. Chciał z nią ponownie porozmawiać, na spokojnie. Dowiedzieć się, dlaczego zostawiła mu nagle Kyla, choć wcześniej nie chciała, aby miał wpływ na wychowywanie chłopca. Może po tych kilku miesiącach bez syna zmieniła zdanie i zechciałaby znów wychowywać chłopca? Odwiedzać go? Podzieliliby się obowiązkami, Alex miałby od czasu do czasu chwilę wytchnienia, nie musiałby aż tak ciężko pracować i obarczać opieką rodziców, siostrę, która także była samotną matką, dziadków niebędących już na siłach. oraz przyjaciół mających własne problemy i zobowiązania.
    Jeśli nie chciałaby znów wrócić do życia syna, myślał nad wyprowadzką do większego miasta. Lubił to miejsce, ale chciał zapewnić synowi lepszą przyszłość, aby nie musiał gnić w tej małej mieścinie, naprawiając stare samochody, jak on i brat, ani pracować w magazynie.
   Postanowił, że skontaktuje się z przyjaciółką Zoe, która mieszkała w mieścinie obok, żeby zaczerpnąć informacji na temat Zoe i jej aktualnym miejscu pobytu lub, jeśli to mu się nie uda, wyłudzić, choć jej nowy numer telefonu.
    Gdy wszedł do salonu, zauważył, że nigdzie nie ma jego syna. Przeszedł wszystkie pomieszczenia na parterze, sprawdzając, czy gdzieś nie zawędrował, ale nie znalazł go w żadnym miejscu.
Dopiero jego mama, która właśnie pojawiła się w salonie, poinformowała, go o tym, że Savannah zabrała go do siebie, by mógł się przespać.
Domyślił się, że obecnie jej pokojem był pokój gościnny, więc trafił tam bez problemu.

Na górze było dwa razy ciszej. Drewniana podłoga cicho skrzypiała pod naciskiem jego ciężaru.
Kiedy uchylił drzwi do pokoju, dostrzegł słabe światło padające z lampki, które delikatnie oświetlało dwie postaci leżące na łóżku.
Ich czarne włosy odcinały się na tle jasnej pościeli. Oboje zwinięci byli w kłębek i zwróceni twarzami do siebie. 
W aktualnym momencie, Kyle w większym stopniu przypomniał Savannah niż Zoe. Było to absurdalne, ale właśnie tak to wyglądało.
    Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Przysiadł na brzegu łóżka po stronie syna. Jego wzrok naturalnie powędrował na nadgarstek dziewczyny. To małe czarne, niewinne kółko zmieniło tak wiele w jego życiu. Gdy zaproponował ten układ lata temu, nie przypuszczał, że naprawdę w przyszłości znów się spotkają. Teraz poznał już dwie dziewczyny z tatuażem i nie miał pojęcia co robić.
Mógł porozmawiać z Savannah, oczywiście, ale bał się tego, co mógł od niej usłyszeć. Dokładniej, obawiał się, że Savannah przedstawi mu tę samą wersję, co Zoe. Wtedy ktoś musiałby kłamać i nie chciał, by kłamiącą stroną okazała się matka jego syna. Nie chciał rozkopywać starych ran, ale niewiedza doprowadzała go do szału. Miał prawie rok na rozwiązanie tej zagadki, więc mógł spokojnie przemyśleć całą sytuację.
    Wziął syna na ręce, starając się nie obudzić ani jego, ani Savannah. Zanim podejmie jakiekolwiek działania, musi się najpierw porządnie wyspać, aby móc podejmować przemyślane decyzje.  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro