Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#44 -Powinniście się upewnić, że jesteście sami.

-Nudzi mi się.- usłyszałam nad uchem cichy, zmysłowy pomruk Dylan'a. Zazwyczaj taki miał, gdy czegoś chciał.- Dree, zwróć na mnie w końcu uwagę. Od czterdziestu minut łaszę się do Ciebie jak kotka podczas rui, a ty ni chuja.

-Cicho, czytam książkę.- powiedziałam zaczytana. Ta książka była cudowna! Nie wiem dlaczego wróciłam do niej dopiero dzisiaj odkąd wróciliśmy od dziadków.

Candice w końcu się obudziła, a przystojny Troy zapewnił ją, że się nią zaopiekuje. Nie zrezygnował z dzikich stokrotek i przez cały miesiąc stawiał się u niej codziennie. Czuł potworne wyrzuty sumienia, dlatego opowiedział jej całą historię wypadku, ale dziewczyna wszystko pamiętała. Ona nie odezwała się do niego ani słowem, choć w środku nie miała mu tego za złe, w końcu to ona szła przez miasto z mokrymi oczami od łez, mogła przecież uważać, na to, gdzie idzie. Powód jej płaczu był oczywisty, umierała z głodu, zbliżała się zima, a miała jedynie cienka bluzę, w dodatku brudną, podziurawioną i leginsy, które wcale nie były w lepszym stanie. Była odpychana przez wszystkich ze względu na grubość swojego portfela, którego nawet nie miała. Troy postanowił..

-Oszalałeś?! Nie liż mojego policzka!- warknęłam, zamykając z hukiem książkę. Mogłabym chociaż raz przeczytać ją do końca?

-Są takie różowe.. Pomyślałem, że to lizaki. A lizaki trzeba lizać, bo jak się będzie je gryzło, można zepsuć sobie ząbki.

-Głupi jesteś.- mruknęłam, chcąc odnaleźć stronę, na której skończyłam czytać. Nie było szans, bym ją znalazła z jego gorącym oddechem na szyi i dekolcie.- Dyyyylan..

-Dreeee.

-Zabiję Cię.- mruknęłam i lekko go odepchnęłam, by wstać z kanapy, ale ten usiadł na mnie okrakiem.- Ugh..

-To ty powinnaś na mnie siedzieć.

-Widzisz? Zjebałeś.- fuknęłam rozzłoszczona, spychając go na ziemię. Ułożyłam się wygodnie i znowu ruszyłam w poszukiwanie odpowiedniej strony.

Chłopak wyszedł ze salonu, ale po chwili wrócił z reklamówką. Spojrzałam na niego kątem oka, jak rozsiada się na fotelu i ogląda zawartość foliowej torby. Zmarszczyłam brwi, kiedy wyjął z niej batona. I to ten podwójny snikers, wiedział jak mi dowalić.

Położyłam książkę na szklanym stoliku i podeszłam do niego powolnym krokiem. Usiadłam na bocznym oparciu fotela i nachyliłam się nad pałaszującym szatynem.

-Co masz dobrego?- zapytałam niewinnie, przygryzając lekko wargę. Chciałam zjeść. Z ciekawości zajrzałam do reklamówki. Orzeszki w czekoladzie. Chcę je!

-Nic dla Ciebie, kochanie.- otworzyła paczkę, wziął orzeszka i zjadł! Zmrużyłam na niego oczy. Dupek.

-Daaaaj mi.- ułożyłam usta w dzióbek, nie przejmując się tym, że pewnie wyglądałam jak kaczka. Pff.

-A będziesz mnie kochać?

-Tak. Już Cię kocham.

-Mocno?

-Tak. Mocno mocno.

-Wiem.

-To po co pytasz?

-Bo lubię to słyszeć z Twoich ust.- chłopak posadził mnie na sobie. Byłam do niego twarzą, miałam nogi po obu stronach jego ud.- Będziemy się całować?

-Oczywiście, że tak. Lubię to.

-Jesteś napalona.- stwierdził, kładąc mi na biodrze jedną dłoń, a drugą na pośladku.

-Mam okres.

-To dobrze, będziemy się całować..- musnął swoimi ustami moje usta. Orzeszki mi się przypomniały. Ten jakby czytał mi w myślach, otworzył paczkę, wyjął większego orzeszka w czekoladzie i włożył mi go do ust.

Zassałam czekoladę pod jego czujnym spojrzeniem i rozdzieliłam orzeszka na dwie części. Przybliżyłam się do jego ust, bardziej napierając ciałem na jego krocze i gdy otworzył usta, językiem przetransportowałam jeden kawałek orzeszka w jego usta.

-Co tu się odpierdala?- usłyszeliśmy podniesiony, męski głos. Powoli oderwałam się od Dylan'a i spojrzałam na źródło dźwięku. Kto jak nie wujek, ojciec i kuzyn, hmm? Na dodatek w drzwiach stał Brian, który miał głupi uśmieszek na ustach. Tak samo, jak mój ojciec.

-A kto pozwolił wam wejść do mojego domu?- nie żeby coś, ale ręce brązowookiego wciąż były na moich pośladkach i chyba nie miał zamiaru ich zdejmować.

-Było otwarte, po za tym przed gorącym seksem powinniście chociaż się upewnić, czy na pewno jesteście sami i nic nie jest w stanie wam przeszkodzić. Staliśmy tu jakieś pięć minut. Dylan przyznaj się, chciałeś pożreć żywcem moją córkę?

-Cieszcie się, że nie weszliście trzy minuty później, bo byście mieli porno na żywo.- warknął mój chłopak i z jego małą pomocą usiadłam do niego tyłem, opierając się o niego.

-Za moich czasów robiło się to w sypialni.- rzucił Brian. Dominic mu przytaknął.- Nie tak Cię wychowałem, synu. Gumki chociaż macie?

Dominic parsknął śmiechem i otworzył szufladę, która po brzegi była wypełniona prezentami od Chris'a.

-Ostro widzę. Kradnę trochę.- rzucił Steve, zabierając jedno, małe (3 sztuki) pudełko prezerwatyw i jedno duże (6 sztuk).

-Za hajs McAllister'a baluj.- rzuciłam, ziewając. Jebany okres.

-Dobra, ochłonęliście trochę, to mamy wam coś do powiedzenia.- Alex otworzył okno, mówiąc, że pachnie seksem, a on od dawna 'nie zaliczył'.

-Słuchamy.- rzucił Dyl. Wcisnął nos w moje włosy i miałam wrażenie, że je wąchał.

-Postanowiliśmy odstąpić wam na tydzień mieszkanie Alex'a, który znajduje się w Londynie!- pisnął podekscytowany Dominic.

-Masz jebane mieszkanie w pieprzonym Londynie?- zapytałam, zaciskając z podniecenia paznokcie na dłoni Dyl'a.

-No mam, bo często tam przebywam.- wujek wzruszył ramionami.- Nie jest duże, bo tylko dwa pokoje, salon, mała kuchnia, łazienka i mały hol. To jak? Kiedy chcecie tam jechać? Mówcie.

-Czerwiec?- spojrzałam na Dylan'a z ognikami w oczach.

-Koniec maja.

-No to od 31 maja do 6 czerwca. Super.- blond włosy mężczyzna wyszczerzył zęby.- Co prawda nie ma tam łóżeczka dla Niny, ale jutro wracam z powrotem, to kupię jej.

-Alex nie, ona może spać z nami.- powiedziałam, marszcząc brwi.

-Zgaduję, że łóżko będzie zajęte trochę inaczej, niż powinno. Obawiam się o uszy mojej księżniczki.

-To jest moja księżniczka.- powiedzieli jednakowo Dominic z Dylan'em. Brian i Steve parsknęli śmiechem.

-Nasza wszystkich! Jedziecie za tydzień, pakujcie się już. Zarezerwuję wam bilety na samolot, a Dom i Bri załatwią wam wolne w budzie. Wszyscy szczęśliwi.- Alex podszedł do szafki z prezerwatywami.- A to wezmę sobie na wszelki wypadek.

-Spadamy już. Dobranoc słodziaki.- tata dał mi całusa w czoło, zabrał swoją bandę i wyszli.- Zamknijcie się, bo ktoś niechciany wam wbije na chatę.

-Już idę.- mruknęłam, wstając z ciepłego ciała chłopaka. Potem poszliśmy do sypialni, a tam zasnęliśmy wtuleni w siebie.

***

-Jeszcze trochę.- mruknęłam, patrząc jak Chris wsypuje czarną kawę mieloną do miseczki. Robił to tak niechętnie, że miałam niezły ubaw z jego śmiesznych min.- A teraz dwie duże łyżki kremu pod prysznic nivea. Wymieszaj to, by powstała masa. Możesz dodać jeszcze trochę tego kremu.

-Nie możesz sama tego zrobić?- fuknął i zaczął mieszać.- Fuj, dotknąłem tego.

-Karmię dziecko, nie widzisz?- przygryzłam wargę, nabijając się z chłopaka.

-Jak to śmierdzi.. Już nigdy nie napiję się kawy.

-Kawa pachnie cudownie, nie wiem, o co Ci chodzi.- posłałam mu uśmieszek. Włączyłam sobie gorącą wodę na kąpiel i zaczęłam rozbierać Ninę.

Był weekend, Dylan pojechał po Evę, a ja postanowiłam wykorzystać swojego przyjaciela do swoich niecnych planów. Byłam tylko w bieliźnie i szlafroku, by było mi wygodniej. Na szczęście okres mi już przeszedł.

-Jak tam Eva?- zapytałam przyjaciela. Wiedziałam, że po między nimi się coś działo, ale nie wiedziałam co. Jak ją skrzywdzi, popamięta mnie dupek.

-Kurwa, jak ja za nią tęskniłem.- warknął cicho pod nosem. Eva była w szpitalu, do którego nie wpuścili żadnego z nas. Chris musiał zapłacić odszkodowanie za obrażanie personelu i lekarzy, rzucił się też na ochroniarza, chociaż nie miał z nim szans.

-Masz jakiś pomysł, by zabrać ją do siebie?- zapytałam, a ten jakby się ożywił.

-Jeszcze nie wiem, jak mi pójdzie, dlatego nie chcę Ci o tym mówić. Może się to okazać kompletnym błędem, dlatego muszę to zrobić sam.

-Okej, ale żeby ona później nie płakała, proszę.- przytuliłam go. Wtedy usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych, dlatego wepchałam chłopakowi Ninę w ramiona, a sama pobiegłam na dół. Przytuliłam Evę, zauważając, jak jej brzuszek się nieco powiększył.

-Dree, miażdżysz.- wydusiła dziewczyna ze śmiechem.

-Z Suzanne wszystko dobrze?- zapytał z góry blondyn, biorąc w objęcia dziewczynę. Dylan objął mnie ramieniem, Chris wcześniej dał mu małą.

-Casper cieszy się na Twój widok, głupku.- dziewczyna przybliżyła ich twarze i dała mu całusa w usta. Zawstydzona swoim czynem odsunęła głowę na bok, ale wtedy McAllister wpił się w jej usta i poszli na górę do pokoju Dylan'a.

-Czemu jesteś w szlafroku?- zapytał mnie szatyn, odstawiając na ziemię dziewczynkę. Ta od razu popędziła na schody, niczym koń wyścigowy.

-Bo szykowałam nam domowe spa.- rzuciłam, całując go w policzek.

Całą trójką poszliśmy do góry do łazienki, a przechodząc obok pokoju chłopaka było słychać odgłosy całowania. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Dylan rozebrał jeansy, koszulkę i skarpetki, rzucając je do kosza na pranie. Ja ściągnęłam szlafrok i bieliznę, co zrobił również Dyl. Nina miała do ściągnięcia tylko pampers, w którym nic nie było. Weszliśmy do wanny, Dylan włączył jacuzzi, a momentalnie pojawiła się wielka, wylewająca się z poza krawędzi wanny piana. Chyba przesadziłam z żelem..

Wszyscy zaczęliśmy się rzucać pianą, Nina była w siódmym niebie. Potem nałożyliśmy sobie maseczki z kawy na twarz. Dylan nie byłby sobą, gdyby nie trafił sobie do oka. Zmyliśmy je i wykończeni zabawą położyliśmy się razem w łóżku.

-Tata.- mała pociągnęła Dylan'a za usta.- Mama.- mruknęła, ciągnąc mnie za włosy. Zachichotała sennie i wtuliła się w nas. Black spojrzał na nią dumny.

Po chwili ciszy usłyszeliśmy jęki i głębokie westchnięcia. Odbijanie się ciał mogli by sąsiedzi słyszeć, a skrzeczenie łóżka było głośne.

-Dylan, ani mi się waż tam iść.- parsknęłam, ciągnąc go z powrotem na łóżko.

-Oni właśnie się pieprzą w moim pokoju, domu, mieście, kraju.. Dreee zrób coś, zanim obudzą Ninę.

-Chodź spać.

Co do tej maseczki z kawy.. Polecam! Jeśli któraś z was się skusi, opisywać tutaj efekty. Zostawcie coś po sobie! Kocham Was! 🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro