Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#43 -Nie pozwolę wam nigdy odejść.

-Słonko, na pewno możesz ją u nas zostawić na te parę godzin. Nie martw się. To też Twój dom, a on bez Twojego dziadka jest taki pusty..- odetchnęłam z ulgą na słowa Ally, która powtarzała mi swoją codzienną formułkę. Niania, która opiekowała się Niną zrezygnowała z pracy, bo dostała lepiej płatną posadę, więc nawet nie rwało mnie do tego, żeby prosić się ją o zostanie. Nie lubiłam jej.

Ally już nie pracowała, natomiast Daniel nie chciał korzystać z pieniędzy, które ofiarował mu dziadek i teraz pracuje jako kierowca krótkiego transportu.
Dzisiaj był dzień egzaminów, na który wszyscy przygotowywali się od początku pierwszej klasy. Czułam lekki dyskomfort między nogami, co wciąż przypominało mi o dzisiejszej nocy. Pieprzona chcica, pieprzony Black, pieprzone łóżko, pieprzony seks, pieprzony orgazm i te dwa słowa wydobyte z jego ust.
Kocham Cię.
Moje uczucia do niego były jak najbardziej szczere, ale nie mogłam o tym myśleć w tym momencie, bo za pół godziny musiałam być w szkole. Nie chciałam się stroić, więc założyłam tylko czarne spodnie, białą koszulę, którą odkupił mi Dylan (o dziwo mi ją w końcu odkupił i była w tej samej cenie, w której ja ją kopiłam)  i czarne adidasy.

- Nina, nie dotykaj.- rzuciłam ostrożnie, kiedy postanowiła pobawić się moimi kosmetykami. Ona była już gotowa do wyjścia i kombinowała, jak coś zniszczyć starej matce.- Pomalować Ci usteczka?- zapytałam, wzdychając. Ta mała ciekawska osóbka nie da mi się w spokoju pomalować.

-Taaa!- pisnęła wesoło i ułożyła usta w dzióbek. Musnęłam jej usta różową, matową podjebką od Jennerki.

-Czekaj aż wyschnie, okej?- zapytałam, lecz za późno, bo mała zlizała już całą pomatkę.- Pięknie diablico. Idziemy?

Dziewczynka zaczęła pokazywać na swoje brwi.

-Malu.- popatrzyła na mnie lśniącymi oczyma. To dziecko to diabeł w anielskim ciele.

-Daj tu główkę.- mruknęłam, szykując cienie do brwi. Pomalowałam jej je, a wtedy zaspana przetarła czoło wierzchem ręki, rozmazując cień, na dodatek brudząc białą bluzkę. Kurwa.

Zdjęłam ją z blatu i wzięłam torebkę. Ubrałam jej kurtkę i kluczyki od swojego samochodu, upewniając się, że wszystko wzięłam. Na szczęście tak.

Dzisiaj nie jechałam z Dylan'em, bo niestety musiał wstać wcześniej, niż ja.. A może inaczej, wstał tak samo jak ja, tylko że miał przed egzaminami stawić się w swojej uczelni po odebranie wyników nauczania.

Zapięłam Ninę w foteliku i ostrożnie jechałam do domu dziadka. Przy bramie stała już Abby, żeby z drogi zabrać małą, bo wiedziała, że nie mam za bardzo czasu na rozmowę. I tak powinnam już dawno czekać przed wejściem do szkoły.

-Cześć Dree.- przywitała mnie przez okno i otworzyła drzwi od strony Niny.- Witaj aniołku.

-To diabeł.- mruknęłam, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.

-Przesadzasz. Powodzenia kochana!

-Nie dziękuję.- odjechałam z piskiem opon, bo zostało mi niecałe 10 minut do stawienia się pod szkołą. Zgrabnie wyminęłam faceta, który chyba chciał zostawić po sobie pamiątkę na moim audi. Ni chuja. 

Pod szkołą zaparkowałam obok czarnego mustanga i pobiegłam szybko do wejścia do szkoły. Na drzwiach odczytałam, w której sali miałam pisać i poszłam w wyznaczonym kierunku, wcześniej odnosząc do szatni kurtkę i torebkę wraz z telefonem.

Już z daleka w tłumie ludzi zobaczyłam wysoką sylwetkę Dylan'a. Stał z chłopakami i nabijali się z Chris'a, który stał kilka kroków dalej i rozmawiał z kimś przez telefon.

-Nie ładnie tak obgadywać mojego przyjaciela, mądrale.- rzuciłam niby urażona. Dylan natychmiast przysunął mnie przed siebie, obejmując od tyłu mój brzuch. Plecami szczelnie przywierałam do jego wysportowanego torsu chłopaka, odzianego w białą koszulę. Nie kwapił się, żeby zapiąć ją do końca i wziąć do tego marynarkę lub w najmniejszym przypadku krawat.

No bo po co?

-Dylan, w której piszesz sali?

-W tej.- wskazał salę na prawo. Uśmiechnęłam się. Przecież pisał z tych samych przedmiotów co ja.- A ty?

-Też. Z kim rozmawia Chris?

-Z mamuśką.- Black parsknął śmiechem. Zmarszczyłam brwi. Ale jak.. przecież jego mama..- Z Evą, Rivs. Chris rozmawia z Evą. Martwi się.

-Ty też zauważyłeś?- zapytałam, mając na myśli tę dwójkę, którą do siebie ciągnie.

-Oczywiście, że tak. McAllister na jej widok ma powstanie, którego nie da się ukryć. Nawet teraz ma, a rozmawia z nią tylko przez telefon, zobacz.- dyskretnie spojrzałam w kierunku blondyna. Zsunęłam wzrok na jego spodnie, które były bardziej wypukłe w miejscu penisa. O Boże...- Mam tak samo, zawsze gdy Cię nie ma i o Tobie pomyślę, albo gdy jesteś, ale wiem, że nie mogę brać Cię przy wszystkich.

Wtedy to poczułam, jak chłopak napiera na mnie. Jego penis wbijał mi się w dolną część pleców, aż zaschło mi w gardle.

-Osoby piszące WOS, język angielski i rozszerzoną matematykę ustawiają się tak, jak widnieje na liście.- usłyszeliśmy donośny głos nauczycielki.- Dorian Bennes, Dylan Black i Dominica Celvin ustawiają się jako pierwsi.

-Kretyn.- odwróciłam się do chłopaka i musnęłam jego usta swoimi.- Powodzenia Black.

-Powodzenia Rivera.- chłopak również musnął moje usta i wszedł do sali, uprzednio będąc sprawdzany, czy nie miał przy sobie telefonu, ściąg czy czegoś innego. Ja zostałam wywołana prawie na końcu i miałam ostatnie miejsce w drugiej ławce od okna.

Były cztery rzędy po cztery osoby. W czwartym rzędzie na samym końcu siedział Chris, po mojej prawej stronie, a jego lewej siedział Mark, przed nim Zack, a przede mną Black. Po mojej lewej siedziała psiapsi od Lucille, która uważnie tasowała naszą piątkę spojrzeniem. Jamie siedział w pierwszej ławce i prawie na niej zasypiał.

-Wyczuwam seks.- rzucił Zack, wskazując na naszą dwójkę.- Przyznać się, co wczoraj w nocy robiliście?

-Spaliśmy.- rzucił Dylan, puszczając mi oczko. Wcale się nie zarumieniłam.- Z resztą co was interesuje nasza sypialnia?

-Mieszkacie razem. Współczuję waszym sąsiadom.- rzucił i zaczął wydawać z siebie stłumione odgłosu seksu na całą klasę. Gościu z komisji zaczął mu się przyglądać, jakby zastanawiając się, czy dobrze mu się w głowie układa. Taa kurwa, przyglądaj mu się dalej, zamiast działać.

Black parsknął śmiechem, przysunął swoje krzesło do mojej ławki i chwycił mnie za rękę.

-Stresujesz się?- zapytał, a ja spojrzałam na niego, jak na chorego psychicznie. On się nie stresował?

-No..- nim zdążyłam coś powiedzieć, chłopak uniósł rękę do góry. Nauczyciel wychowania fizycznego (ten, z którym mieliśmy już do czynienia) zapytał go, o co chodzi. Żebym ja sama chciała wiedzieć.

-Dree musi do toalety, ile zostało do rozpoczęcia testu?

Musiałam do toalety?

-Dwadzieścia minut, niech idzie.- niepewnie wstałam, a razem ze mną Black.- A ty gdzie?

-Potrzymać ją, żeby mi się nie utopiła. W końcu to moja dziewczyna, muszę jej pilnować.- mruknął, objął mnie ramieniem i wyszliśmy razem z sali blisko siebie.

-Serio?- zapytałam z wyrzutem, bo teraz nie wiadomo co mogli sobie o nas pomyśleć.

-Chodź, a nie gadaj.- wyszliśmy za szkołę, gdzie stało kilku uczniów, którzy palili papierosy. Dylan wyciągnął paczkę jagodowych półfiltrów, odpalił i zaciągnął się nikotyną. Przyciągnął moją twarz do swojej, złączył nasze usta, wpuszczając dym w moje wargi.

Niekontrolowanie zaciągnęłam się i zaczęłam się krztusić. Łzy same wcisnęły mi się do oczu, bo chyba poszło nie w tą dziurkę co trzeba. Dylan nie wyśmiał mnie tak, jak się spodziewałam, tylko sam się zaciągnął i podał mi peta.

-Normalnie nie dałbym Ci zapalić, ale to wyjątkowa sytuacja. Widzę, jak Ci się ręce trzęsą.- wziął moją prawą dłoń i pocałował knykcie palców.- Powoli weź papierosa do ust, postaraj się go nie obślinić, zaciągnij się małą ilością dymu i go wypuść.

Spróbowałam pierwszy raz samodzielnie zaciągnąć się papierosem i zwalczyłam chęć kaszlenia, drapało mnie w gardle. Chłopak dał mi na popite soku kaktusowego, poczułam, jakby cały mój świat zawirował. Jakbym była na bani.

-Kurwa, tego nie przewidziałem, przecież ty nigdy nie paliłaś.- wypalił chłopak, ciągnąc się za włosy.- Dobra, jakoś dasz radę.

Wróciliśmy do klasy, lekki helikopter mi już przeszedł, ale czułam się rozluźniona. Chłopak dał mi całusa w policzek i usiadł na swoim miejscu.

Egzaminy kończące szkołę średnią czas zacząć...

***

-Otwierasz kopertę?- zapytałam Dylan'a oblizując łyżkę z jogurtu, który akurat zjadłam. Nina domagała się jedzenia, więc postawiłam przed nią jej ulubioną miseczkę z krainy lodu i plastikową łyżeczkę, bo oczywiście żadnemu z nas nie dała się nakarmić, bo chciała sama.

Trudno, najwyżej później wsadzę ją do pralki, po co się męczyć z wanienką? Przy okazji wypiorą się ubrania, które już po trzydziestu sekundach własnoręcznego jedzenia były ubrudzone czekoladową kaszką.

-Otworzyłem już. Miałem 79% ze wszystkiego, co znaczy, że jestem jeszcze w normie. Jak moja średnia w szkole będzie powyżej czterech, to bez problemu będę mógł pracować w firmie tego starego zgreda.

-Nie mów tak na swojego dziadka, Dyl.- skarciłam go, na co prychnął.

-Wiesz, co jest najgorsze? Że gdy zacznę tam pracować, dostanę apartament w centrum, a tego nie chcę. Nie chcę was tutaj zostawić samych, a jak byłbym zmuszony do zamieszkania w apartamencie, zabrałbym was ze sobą. Do zakończenia szkoły jest już blisko mała, ty chcesz iść na studia, prawda?

-Tak, wysłałam już podania do uczelni.

-Do jakich wysłałaś?- chłopak przygryzł wargę. Miał dziwne ogniki w oczach.

-University of Manchester i Coventry University w Londynie.

-W Londynie?!- pisnął, waląc pięściami o stół. Ninie z wrażenia miseczka spadła na podłogę i przestraszona zaczęła płakać.

-Nie drzyj się tak, małe dziecko tutaj jest.- warknęłam na niego, biorąc jak na ręce, nie przejmując się tym, że mnie ubrudziła.- Nawet kiedy nie przyjmą mnie tutaj, a przyjmą mnie tam i tak tu zostanę ze względu na rodzinę, Ninę i Ciebie, kretynie. Nie zostawię Cię i nawet o tym nie myśl, bo nie wyobrażam sobie dnia bez Twojego całusa, przytulania, budzenia się obok Ciebie, kłótni i wkurzania Cię na każdym kroku, bo Cię kocham, a jeśli się kocha, to się nie zostawia ponad wszystko.

Zszokowany chłopak wstał od stołu i mocno nas przytulił.

-Nie pozwolę wam nigdy odejść, bo też was kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro