Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#42 -Do końca życia będziesz moją.

Minęły równe trzy tygodnie od mojej złożonej obietnicy i starałam się żyć dalej. Dylan, tata i przyjaciele pomagali mi się podnieść, za co byłam im bardzo wdzięczna. Tak jak powiedział dziadek, skupiłam się na najważniejszych dla mnie rzeczach.

"Wszystko, co należy do mnie, należy do Ciebie."

Na początku nie wiedziałam, o co w tym chodzi. Dopiero gdy kilka dni temu dostałam list, zrozumiałam o co chodziło. Cały dobytek, który zdobył przez swoje życie zostawił mi. Gdy skończę 21 lat, zostanę posiadaczką kilku milionów funtów i nie zniosłam tego zbyt dobrze, bo zemdlałam.

Prawdę mówiąc na początku chciałam się zrzec majątku, ale później uświadomiłam sobie, że to prezent od dziadka, a z reguły wiem, że jego prezentów się nie odrzuca, bo można na tym źle wyjść.

Abby i Daniel dostali dom, w którym mieszkali razem z dziadkiem, samochody, którymi starszy się woził i po kilkanaście tysięcy funtów. Dziadek sobie cenił to, że biedne małżeństwo zawsze było do jego dyspozycji, dlatego postanowił się odwdzięczyć.

Z zaskoczeniem zupełnie przez przypadek dowiedziałam się, że dziadek sprzedał swoją kancelarię prawniczą, tylko nie wiedziałam, że kupi ją mój własny ojciec i jest teraz jej jedynym właścicielem. Wielu bogaczy chciało tą firmę, oferując wiele więcej pieniędzy, niż miał mój tata, jednak dziadek uznał, że tak będzie lepiej i sprzedał ją mu za grosze.

Co do sprawy Evy i Siller'a.. Młodszy Gilbert został zgłoszony na policję, a dobry kolega Dominic'a zajmuje się tą sprawą. Najgorsze było to, że zaoferowali Evie bezpłatną aborcję. Oburzona blondynka zdzieliła w twarz policjanta i zwaliła to na ciążowe hormony, więc nie mogli jej w żaden sposób ukarać.

Dzisiaj był jeden z najważniejszych dni, otóż moja malutka kruszynka skończyła swój pierwszy roczek. Dylan z tego powodu był bardziej podekscytowany ode mnie i cały czas wymyślał dekoracje, jakimi powitają dziewczynkę w tym ważnym dniu.

Gdy się obudziła, wykąpałam ją w pianie i różowym barwniku, który sam sobie wybrała. Ubrałam ją w fioletową sukienkę, którą dostała od dziadka Dom'a podczas wspólnych zakupów i  na stópki założyłam jej białe baletki. Włosy, które znacznie jej podrosły, zaplotłam w ładny warkoczyk na boku.

Sama założyłam czarne rurki i białą, trochę prześwitującą koszulę na grubych ramiączkach. Na nogi włożyłam niskie converse.

Dylan i Chris od rana obmyślali dzisiejszy plan działania, więc z tego, co wiedziałam mieliśmy iść do zoo, bo Nina chciała zobaczyć słonie i hipopotamy, a potem do wesołego miasteczka. Taa, dalej nie wiedziałam, gdzie roczne dziecko mogło by zabawić na dłużej przy setkach ogromnych maszyn.

-Kto ma dzisiaj urodzinki?!- wykrzyczał podekscytowany Chris. Zaśmiałam się wiedząc, jak zawstydził dziewczynkę, która skryła główkę w moje włosy.

-Przestraszysz ją, idioto.- mój chłopak uderzył go w tył głowy. Podniósł się z kanapy i podszedł do nas. Dotknął rączkę małej i szeroko się uśmiechnął, gdy wyciągnęła drugą rączkę w jego kierunku. Wziął ją na ręce i zaczął nią kołysać tak, jak ona lubiła.- Ślicznie wyglądasz, Dree, ale ta koszula za dużo pokazuje. Chris, oderwij wzrok od mojej dziewczyny, bo zrobię z Ciebie geja.

-Pff, nie patrzę na Twoją. Patrz na nią!- wskazał na okno tarasowe, które były centralnie za mną. Ktoś akurat zapukał w nie. Odwróciłam się i zobaczyłam zmachaną blondynkę, która trzymała w ręce czekoladę i pluszowego misia. Otworzyłam jej, by mogła wejść do środka.

-O Jezu, biegłam.- wydyszała Eva. Zauważyłam jak McAllister przygryzał wargę.- Jully mnie widziała, jak spierdalam przez okno z łazianki. Będzie dym, mówię Ci.

-Skakałaś z okna w swoim stanie?!- pisnął blondyn, porywając się do góry.- Wiesz, że to mogłoby zaszkodzić Tobie? A tym bardzie Suzanne?! Czy ty jesteś mądra? Nie mogłaś wyjść normalnie przez drzwi?

-Mówiłam Ci, że to chłopiec, idioto. Po za tym nie, nie mogłam!

-To dziewczynka i nie kłóć się ze mną, bo nie wygrasz.

-Wal się! Mały Casper ma ochotę Cię udusić za obrażenie jego ptaszka. A nie, sory. Ja mam ochotę Cię udusić.- warknęła, siadając na jego miejscu. Dotknęła swojego jeszcze płaskiego brzucha i oparła głowę o oparcie kanapy, wzdychając głęboko.- Mam dość, cholera.. Nie mogą dać mi spokoju?

-Mogą.- odezwał się znowu blondyn.- Mam prawie 20 lat, mogę Cię adoptować? To będzie taka zajebista relacja daddy, daughter. Co ty na to?

-Wolę zdechnąć, niż mówić do Ciebie tatuśku.- prychnęła dziewczyna, a po chwili się zaśmiała.- Wiem co zrobię.

-Na jak głupi pomysł znowu wpadłaś?- Chris przewrócił oczami.

-Zrobię coś, żeby mnie wywalili. Dree?

-Nie rób niczego głupiego.- zwróciłam się do niej.- Evans teraz inwestuje kasę w stary dworzec, by zamazać śliczne graffiti które tam zrobiłam z dedykacją dla wszystkich blaszanych kurew.

-"Evans to kurwa" to była Twoja sprawka?- zapytała, a ja skinęłam głową.- Niee, to musi być coś grubszego. Pomyślę nad tym kiedyś indziej, bo dzisiaj ktoś ma urodziny.

Wstała i podeszła do Dylan'a i wręczyła dziewczynce misia i czekoladę. Ta aż pisnęła z radości i przytuliła pluszaka.

-Idziemy?- zapytałam, zarzucając na siebie biały, długi, cienki sweterek do połowy uda, który nie był na zapinanie.

***

Tego dnia najpierw byliśmy w zoo, gdzie porządnie wymęczyliśmy małą, bo przespała cały pobyt w wesołym miasteczku. Gdy wróciliśmy do domu, każdy z nas był wyczerpany i od razu poszliśmy spać.

***

Dni do egzaminów zbliżały się coraz szybciej, a na dodatek byłam zawalona pracą, więc nie miałam zbytnio czasu dla nikogo. Eva praktycznie przez cały czas zajmowała się Niną, Dylan uczył się tak samo jak ja. Na dodatek ta jego dodatkowa szkoła.. to wszystko było takie bez sensu.

Jedno było pewne, że problemy z Lucille wcale się nie skończyły, a jeszcze ich przybyło. Ta wredna, puszczalska dziwka, jak się okazało, przeniosła się do szkoły, do której kiedyś chodziłam. Wszystko było by okej, gdyby nie.. Will. Kutasiarz jebany.

A myślałam, że Dylan jasno dał mu do zrozumienia, gdzie jego miejsce, ale widocznie nie bardzo. Tępy chuj.

Za każdym razem, gdy podjeżdżamy pod szkołę, widujemy jak ta "mądra osoba" z tą drugą "mądrą osobą" odwożą inne "mądre osoby" po czym jadą do swojej "mądrej szkoły", w której pewnie także czeka "mądra pani dyrektor".

Lucille zaczęła wysyłać do mnie wiadomości dotyczące tego, żebym odwaliła się od Dylan'a. Po moim trupie, kurwo. Nie miałam zamiaru pod żadnym pozorem się z nim rozstawać. Może i byłam egoistką, ale wtedy przydałoby się dopisać to określenie do Black'a, gdyż również nie zamierzał się mną dzielić  i zatrzymać tylko dla siebie. Ewentualnie dla Niny, ale to grubsza sprawa.

Nieznany: Muwie Ci, zostaw go, bo porzalujesz.

Nieznany: On jjet muj.

Nieznany: Zemta Lucille nadhodzi.

Na początku myślałam, że była pijana, gdy to pisała.. W końcu ludzie po alkoholu robią różne rzeczy (rzygają na trawnik przyjaciela babci lub chodzą z dwoma butelkami szampana po mieście i rozmyślają o swoich kłopotach). Prawda okazała się całkiem inna. Ona po prostu nie umiała pisać.

Z tego względu została doszczętnie przeze mnie wyśmiana, jak i przez Dylan'a, który dostawał SMS'sy od Will'a z podobną treścią i podobnymi błędami. Skąd tacy ludzie biorą się na świecie?

Przestaliśmy się nimi przejmować, ona była zbyt głupia, żeby być groźna, dlatego uznaliśmy ją za nieszkodliwą, a on niewiele różnił się od niej.

***

-Kotku.- usłyszałam szept przy moim uchu, dlatego przymknęłam oczy. Ciepły oddech chłopaka owiewał moją szyję, na której powstała gęsia skórka przez jego bliskość.- Proszę Cię, odpuść już. Jestem pewny, że jutro zdamy pozytywnie wszystkie egzaminy, nie męcz się tyle, bo tylko sobie szkodzisz.

-Dylan, jeszcze mam kilka punktów do przeczytania. Proszę.

-Nie.- chłopak zrzucił wszystkie notatki na ziemię i usiadł na moich udach. Wtedy zauważyłam, że jego twarde przyrodzenie było gotowe.

-Na co się tak napaliłeś?- uniosłam brew, chcąc go z siebie zrzucić. Na nic.

-Mój przyjaciel już dawno nie spotkał się z Twoją małą i ostatnio skarżył mi się, że tęskni.- uśmiechnęłam się na słowa chłopaka, bo prawdę mówiąc, sama byłam na niego napalona od kilku dni, ale nie dawałam nic po sobie poznać.

-Mała ostatnio narzekała na Twojego przyjaciela, bo dawno jej nie odwiedził.- przygryzłam płatek ucha chłopaka, gdy ten pochylał się nad moim ciałem.

-Oboje chcieli się spotkać, ale coś im wciąż przeszkadzało. Teraz nic tego nie przerwie.

-Nina śpi?- zapytałam dla pewności.

-Jak zabita.- przeleciał dłonią po całej długości mojego ciała i zatrzymał ją na gumce moich majtek. Szybko je zsunął i rzucił gdzieś na ziemię. Następnie w odstawkę poszła długa koszulka i byłam przed nim całkiem naga.

-Ściągaj bokserki, inaczej ja to zrobię.

-Tylko na to czekałem.- gdy światło ulicznych latarni oświetlało jego twarz, wyglądał tak meeega pociągająco. Nie miałam jak ukryć tego, że moje oczy wręcz kipiały pożądaniem. Ten delikatny zarost, który pokrywał jego twarz dodawał mu męskości.

Chłopak sam ściągnął bokserki i przejął inicjatywę. Naciągnął prezerwatywę na swojego stojącego penisa i ponownie zawisł nade mną. Gestem zapytał, czy jestem gotowa, więc skinęłam głową, spuszczając wzrok, lecz ten chciał utrzymywać kontakt wzrokowy.

Gdy zaczął się we mnie wsuwać, myślałam że oszaleję. On był wielki. Gdy przystosowałam się do niego, zaczął się powoli poruszać. Z nim nigdy nie było nudno, czyłam każdy jego milimetr. Nasze jęki i uderzanie naszych ciał echem odbijały się po pokoju.

-Przyśpiesz.- wyszeptałam do jego ucha zachrypniętym głosem. Szybciej poruszał biodrami, a w pewnym momencie zacisnęłam się na jego penisie i wcale nie zrobiłam tego pod kontrolą, moje ciało samo chciało.

-Kurwa Dree..- wydyszał, spoglądając w moje oczy. Po kilku minutach wciąż nie zwalniał, a ja czułam nadchodzący orgazm chłopaka, tak samo jak mój. Gdy było już po wszystkim, chłopak opadł obok mnie i uśmiechnął się szeroko.

-Wiesz, że praktycznie nie uprawiałem seksu dwa razy z tymi samymi dziewczynami?- zagadał, wysuwając się ze mnie powoli. Rzucił zużytą gumkę gdzieś pod łóżko i przytulił mnie mocno do siebie, okrywając nas kołdrą. Przeszedł mnie dreszcz, gdy wspomniał o innych dziewczynach, które były kiedyś na moim miejscu.

-Po co mi to mówisz?- zapytałam, wzdychając cicho. Nie chciałam, żeby w jakikolwiek sposób mnie do nich porównywał.

-Po to, żebyś wiedziała, że do końca życia będziesz moją najważniejszą i ostatnią partnerką do seksu.- gdy wyszeptał te słowa, poczułam uścisk w brzuchu. Mój pierwszy i ostatni.

-Dlaczego tak?- zapytałam ciekawa.  Miałam wrażenie, że żadne słowa wcale nie opuściły moich ust.

-Bo to do Ciebie czuję coś, co rozpierdala mnie od środka. Wiem co to jest.

-Wiesz i mi nie powiesz?- uniosłam brew, muskając jego usta.

-Ty o tym wiesz.

-Nie wiem.

-Kocham Cię, Dree.

-Ja Ciebie też kocham, Dylan.

To chyba najbardziej ckliwy rozdział w tej książce i to mi się nie podoba. Hmm, scenka beznadziejna, masakraa.. Trzymajcie za mnie kciuki na jutrzejszych egzaminach z humana. Powodzenia życzę wszystkim, którzy mają jutro (i dwa kolejne dni) egzaminy gimnazjalne!

Zabijcie mnie.

Widział już ktoś?? Zapraszam na mój profil!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro