Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#36 -Myślisz, że mogę wziąć Cię w samochodzie Twojego ojca?


-Dree, Dominic dzwonił powiedzieć, że jest w drodze tutaj. Jesteś już gotowa?- zapytał mnie chłopak, który ubierał kurtkę Ninie. Mała dała się ubrać tylko dlatego, bo powiedziałam jej, że pojedziemy autem dziadka Dom'a. A raczej przekazałam jej to w bardzo dziwny sposób, naśladując samochód.

-Jeszcze tylko muszę spakować buty.. I jakąś bluzę, bo zimno jest.- uciekłam na górę, by zabrać beżowe pudełko z moimi szpilkami i szarą bluzę z Myszką Miki.

Dylan spędzał Easter ze swoją rodziną, a ja na weekend wyjeżdżałam do swoich dziadków. Tych prawdziwych, których nie znałam i nie wiedziałam, jak mnie przyjmą. Z dzieckiem.

-Przyjechał!- krzyknął Dylan z dołu. Szybko zbiegłam ze schodów i wzięłam dużą, wypchaną torbę, którą pożyczyłam od szatyna. Głównie były tam rzeczy od Niny, nie moje.- Mała, ja to wezmę. Idź po fotelik do mojego samochodu, klucze są w mojej kurtce.

-Uh, dobrze.- mruknęłam, a po chwili biegłam już do garażu, gdzie stały nasze samochody. Za każdym razem, kiedy widziałam Ford'a Mustang'a i Audi A8 razem, zabierało mi dech w piersiach, bo widok był nieziemski. Szybko zabrałam fotelik małej i zapakowałam go do samochodu taty. W tym momencie Dyl prowadził za rączkę Ninę, która prawie rwała się do Dominic'a.

-Gotowe na wyjazd do rodzinnych stron Dylanka?- zapytał tata, poruszając znacząco brwiami.

-Tam mieszka rodzina mojego taty.- chłopak wzruszył ramionami na moje nieme pytanie.- Po za tym, ty też jesteś z Leeds, Dom.

-Twój ojciec mnie tu przywiał 21 lat temu, miłości mu się zachciało.- starszy przewrócił oczami. Zaśmiałam się patrząc, jak Dylan z czułością żegnał się z Niną, która nie chciała puścić jego nogi.

Jakimś cudem po kilku minutach zmagania się z jej uporem udało się nam zapakować ją do fotelika i pozapinać pasami. Dylan podszedł do mojej strony do drzwi i przyparł mnie do samochodu, nie przejmując się obecnością mojego ojca, który wszystko kontrolował zza przyciemnianej szyby.

-Będę tęsknić za wami, mała.- szepnął, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Ułożył swoją ciepłą dłoń na moim lewym biodrze.

-To tylko dwie noce, Dyl. Wytrzymasz.

-Spędzę te noce z jeszcze jedną kobietą, którą kocha.., która jest dla mnie kurewsko ważna.

-Hmm?

-Darcy będzie musiała mnie wytrzymać, bo nie popuszczę jej w ten weekend. Mama mówi, że nie mam dla niej czasu, więc teraz wszystko nadrobię.

-Jak wrócimy, pójdziemy na jajka, ok?- zapytałam, a chłopak parsknął śmiechem.- Nigdy nie byłam, chcę spróbować.

-Pamiętam, jak trzy lata temu poszliśmy z chłopakami i zamiast czekoladowych jaj, jakiś czarnoskóry mężczyzna chciał nam wpakować swoje. Nigdy więcej.

-Wiem, że ze mną pójdziesz.- zachichotałam, na co Dyl mi ochryple zawtórował.- Ja też będę tęsknić.

-Myślisz, że mogę wziąć Cię w samochodzie Twojego ojca? Na tylnych siedzeniach? Albo na przednich? A może na masce?

-Dobra, zgadzam się, ale innym razem i nie zabrudźcie mi tapicerki, bo sami będziecie ją czyścić, a teraz szybko się pożegnajcie napaleńcy, bo z godziny drogi do Leeds zrobią się cztery, a tylko do szesnastej w McDonaldzie są te pyszne kawy, które uwielbiam.- otworzyłam szeroko oczy na słowa mojego taty, a Dylan wybuchnął śmiechem, dotykając mojego czerwonego policzka.

-Dostaliśmy zgodę, mała. Na pewno ją wykorzystamy.- rzucił czarująco, przygryzając wargę. Następnie zaczęliśmy się całować tak łapczywie, jakby nie miało być jutra. Bo w gruncie nie było. Nie z nim.- Dobra kochanie, jedźcie już, bo Dominic mnie za chwilę przejedzie.

-Bądź grzeczny, kochanie.- musnęłam jego usta i wsiadłam do samochodu.- Pa!

-Moja.- zacmokał patrząc, jak odjeżdżamy z piskiem opon.

-Boże, ile można się całować.- burknął tata pod nosem, a po chwili się zaśmiał.- Nie powinienem trzymać wszystkich facetów z dala od Ciebie?

-Każdy normalny ojciec by tak postąpił, ale ty nie jesteś normalnym ojcem.- parsknęłam, na co ten udał, że się zamyślił.

-Dałem wam pozwolenie na uprawianie seksu w moim samochodzie, nie zniosę tego na trzeźwo.

-Przecież wiesz, że tylko żartowaliśmy.

-Żaden Black nie żartuje w sprawie seksu, Dree. Żaden.- o mój Boże...

***

Czterdzieści minut później stanęliśmy pod dużym domem, który mniemaniem był moich dziadków. Nie był jakiś mega przesadzony, ale wystarczająco bogato prezentował się od zewnątrz. Dom z bagażnika wyjął pałę, którą zaczął walić w ogromny bęben, biegnąc w kierunku wejścia do domu, nie przejmując się przechodniami.

Zaśmiałam się i wyjęłam Ninę z fotelika, by ta była już w drodze do dziadka Dom'a. Wzięłam naszą torbę i wyłączyłam samochód, który tata zostawił na chodzie, zamknęłam go i poszłam za nimi.

Byłam trochę zestresowana, bo nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Zagarnęłam po drodze małą na ręce, bo w ogrodzie zobaczyłam dużego owczarka niemieckiego, który nam się przypatrywał, jakby chciał się przekonać, czy jesteśmy wrogami czy nie. Ojciec wlazł do domu, jak do siebie, zapewne doprowadzając biedną babkę Holly do zawału, waląc cały czas w bęben.

Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia, w którym były dwie kobiety. Jedna z nich siedziała na dużej kanapie, a druga przysypiała na dużym fotelu przed ogromnym telewizorem i nawet się nie odwróciły, żeby zobaczyć kto przyszedł. Heh, zapewne się domyśliły.

-Dominic, koochaniee.- zaczęła kobieta, nie odwracając wzroku od filmu.- Gdzie jest mój wnuk? Mam nadzieję, że jest z Tobą, bo inaczej sobie pogadamy!

-Wnuczka może być?

-Dobre i to. Zaraz, co?- pisnęła i podskoczyła, zatrzymując na nas trzech wzrok. Najpierw przeleciała wzrokiem po mnie, potem po Ninie, a następnie chwyciła się za serce i opadła ciężko z powrotem na kanapę.- O mój Boże, wody! Szybko! Wody!

Dominic rzucił bęben na ziemię i uciekł z pomieszczenia, a po chwili wrócił, podając swojej matce szklankę wody. Pewnie z kranu.- dodałam w myślach.

-Ty durniu, czemu nic nie mówiłeś?- warknęła, gdy poczuła się lepiej.- Babka słyszysz? Dominic przyprowadził dzieci!

-Fajnie, fajnie. Zawsze wierzyłam w jego małego.- chrapnęła i ponownie ułożyła sobie pozycję do snu.

-Nie jest mały!- oburzył się mężczyzna, a babka machnęła ręką i pochrapywała.- To jest Dree, moja córka, o której dowiedziałem się.. niedawno, a to jej adoptowana córka Nina.

Mała schowała swoją główkę w zagłębiu mojej szyi, bo zapewne się zawstydziła.

-Pokaż mi ją.- matka mojego ojca podeszła do nas i zaczęła oglądać każdy milimetr mojej twarzy, jakby chciała doszukać się podobieństwa, które było wręcz uderzające.- Przecież to Twoja pierdolona kopia, debilu! Gdzie Twoja matka, kochana?

-Dree jest z domu dziecka.- zacisnęłam usta, posyłając Dom'owi dziękujące spojrzenie.

-Jezu drogi.- kobieta ponownie usiadła i schowała twarz w dłoniach.- Przez tyle lat nie wiedziałam o tym, że mam wnuczkę. Minęło tyle lat, które na pewno nie były dla Ciebie łatwe, słońce.

-Cóż, teraz mam się całkiem nie źle.- wzruszyłam ramionami.- Mam wokół siebie ludzi, którzy mi pomagają.

***

Pokój, jaki dostałam był piękny. W odcieniach beżu oraz bieli, duże, dwuosobowe łóżko, szafka i piękne oświetlenie, stolik, przy którym stały dwie pufy, puszysty dywanik i wyjście na balkon. Mały, płaski telewizorek wisiał naprzeciwko łóżka.

Nina była w niebo wzięta i pierwsze, za co się zabrała, to zrzucanie poduszek z łóżka na ziemię. Westchnęłam, zaczynając zbierać je z podłogi i ku jej niezadowoleniu położyłam je na swoje miejsce.

Zajęłam miejsce na kanapie, kładąc ją sobie na brzuchu. Ta jak na zawołanie chciała dobrać się do moich włosów.

-Nic z tego, mała.- mruknęłam, biorąc jej rączki w swoje.- Mama nie chce być łysa, okej?

-Prrrrr.- ułożyła usta w dzióbek i 'zapierdziała' nimi.

-Powiedz mama. Ma-ma.- otwierałam szeroko usta, żeby w jakiś sposób jej pokazać ruch moich warg.- Mama.

-Tata.

-Oh.- mruknęłam, przewracając oczami. Przed nami była długa droga do celu, bo Nina to uparte dziecko.- Wyślemy tacie selfie?

Wyciągnęłam telefon daleko, jak tylko to było możliwe i zrobiłam poziome zdjęcie, które uchwyciło nas obie. Wysłałam je na messengerze do Dylan'a, a ten po chwili odesłał odpowiedź.

Ja (Dree Rivera): (załącznik nr. 156)

Dylan Black: Ślicznotki ❤. Jak tam rodzinka Rivery?

Ja (Dree Rivera): Dziękujemy 💓. Nie poznałam jeszcze dziadka, babci wszędzie jest pełno, tak samo jak Niny, babka Holly po tym, jak zjechała mojego ojca, poszła spać. A jak tam u Ciebie?

Dylan Black: Mama nie daje mi żyć, tak samo jak Darcy, cały czas na mnie siedzi.
Dylan Black: (załącznik nr. 157)

Poczułam skurcz podniecenia w dole mojego brzucha na widok zdjęcia, na którym był jego nagi brzuch w prawie całej okazałości. Prawie dlatego, że dwulatka na nim siedziała tak, jak Nina na mnie.

Dylan Black: Mała się pyta, kiedy ją odwiedzisz.

Ja (Dree Rivera): Powiedz jej, że w niedziele wieczorem pójdziemy razem na lody.

Dylan Black: Proponujesz mi lody?
Dylan Black: Pyta się czy czekoladowe.

Ja (Dree Rivera): Tak, podwójne lody z bitą śmietaną, dobrze Dylan?

Ja (Dree Rivera): Czekoladowe albo śmietankowe.

Dylan Black: Nie pisz tak, bo nabieram na Ciebie ochoty. Wiesz, że jestem w stanie przyjechać do Ciebie w pół godziny? A wtedy nie będzie mnie już nic obchodziło, nawet to, że Twoja rodzina jest obok.

Wody.

Ja (Dree Rivera): Czekam. (załącznik nr. 158)

Dylan Black: Schowaj te cycki.

Ja (Dree Rivera): Przecież nic nie widać.

Dylan Black: Nie obchodzi mnie to. Chcę się w Tobie schować. Teraz.

Nie, wody jednak nie. Chcę całą wannę, bo szklanka mnie nie ostudzi.

Ja (Dree Rivera): Muszę kończyć, Dyl 😙

Dylan Black: O nie! W tym momencie?
Dylan Black: Nieeeeeee.
Dylan Black: Kurwa, będę tęsknić.
Dylan Black: Dobranoc.
Dylan Black: ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro