Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#29 -Ja nigdy Cię nie zostawię.

UWAGA! Po pierwsze, chciałabym wyjaśnić pewną sprawę, jaką są komentarze niektórych z was. Jeśli masz na myśli coś złośliwego wobec mojej książki, to napisz to na kartce i wsadź sobie w dupę. Nie obchodzi mnie to, że każdy ma prawo do swojego zdania bla bla bla i w ogóle, bo jeśli Ci się coś nie podoba, to wyjdź, nie komentuj i mnie nie wkurwiaj, bo mam słabe nerwy, co odznaczyło się już w niektórych komentarzach.

Po drugie, dostałam ostatnio niemiły komentarz na temat szacunku dla moich czytelniczek. Ja mam szacunek dla wszystkich, którzy mają szacunek do mnie. Prosta zasada. No i potem to zdziwienie, kiedy zaczynam traktować czytelniczkę tak samo jak ona mnie.

A teraz rozdział:

-Chris.- szepnęłam, szarpiąc jego ramię. Ten zachwiał się lekko do tyłu, ale stanął równo przede mną i zmarszczył brwi.

-Co jest, Rivs?- zapytał. Rozejrzałam się dookoła i zaciągnęłam go do męskich ubikacji, gdzie było pusto.

-No bo.. Ja muszę uciec. Teraz.- przygryzłam nerwowo wargę.

-Po co?- zdziwił się.

-Muszę iść do lekarza.- ściszyłam głos.

-No to czemu nie napisałaś sobie zwolnienia?- zapytał, przewracając oczami.- Coś Ci jest?

-Nie.. To tylko badania.

-Do jakiego lekarza idziesz?- zapytał znowu. Przygryzłam wnętrze policzka.

-Muszę iść do.. Ginekologa.- przyznałam, czując, jak czerwień wpływa na moje policzki. Zamiast chóru śmiechu zastałam zmartwione spojrzenie Chris'a.

-Co się stało?

-Nic, tylko.. Bo ja..

-Jesteś w ciąży..- przerwał mi, chwytając się za głowę.

-Nawet nigdy tego nie robiłam, idioto.- oburzyłam się.- Po prostu chciałam zrobić sobie badania kontrolne, tak samo jak inne kobiety.

-No to w czym problem?

-Po pierwsze, nigdy nie byłam u ginekologa, po drugie, nigdy nie byłam u ginekologa, a po trzecie do cholery, boję się tam iść!

-Nie ogoliłaś się?

-Oczywiście, że się ogoliłam.- burknęłam.- Nie wiem, jak wyjść ze szkoły, żeby nauczyciele się nie zorientowali. Ridder stoi przy głównym i obserwuje.

-Oknem.- wskazał palcem, wzruszając ramionami.

-Pojebało Cię?- prychnęłam. Z ciekawości zauważyłam, że do ziemi wcale tak wysoko nie było, ale nie z takich wysokości się skakało.

-Masz bardzo wypchaną torbę, więc zakładam, że masz tam kurtkę.- zauważył. Skinęłam głową.- Zapomniałaś kluczyka do szafki?

-Zgubiłam. No dobra, co mam robić?- ubrałam kurtkę.

Chłopak wskoczył na parapet, otworzył górne okno na oścież i zeskoczył na ziemię. Ja wdrapałam się z jego pomocą.

-Spokojnie mała, to tylko jakieś dwa metry. Na dole jest śnieg.

-Podaj mi plecak.- mruknęłam. Ten mi go podał, a ja rzuciłam go na choinki. Na szczęście nie spadł.

-Teraz pomyśl, że zeskakujesz z drzewa, jak w domu dziecka.

-Wtedy nie było śniegu.- prychnęłam.

-W sylwestra był.

-Zamknij się.- westchnęłam, przeżegnałam się i skoczyłam. O dziwo wylądowałam na swoich własnych nogach, czując w nich lekkie mrowienie.

-Wyjdź tamtą dziurą, na reszcie szkoły są kamery. Poradzisz sobie?

-No ba. Pa pa, Chris!- pomachałam mu i podbiegłam do furtki, która była otwarta. Z daleka krzyknęłam mu, że chyba był chory, jeśli myślał, że się przeturlam pod płotem. Ten coś prychnął "Zero dramatyzmu" i sobie poszedł.

Zaparkowałam pod kliniką i westchnęłam. Swoją drogą, to już od półtorej tygodnia miałam swój samochód, którego z łapsk policji wyciągnął mój wujek.

Gdy wyczytano moje nazwisko, weszłam do gabinetu. Doktor Green był młody, miał może z 25 lat i przystojny, ale nie tak bardzo, jak Dylan.

-Usiądziesz tu, czy mam do wieczora czekać?- zapytał, przewracając oczami. Zmarszczyłam brwi i usiadłam na krzesełku przy biurku.- Co Ci takiego wielkiego dolega, że się do mnie wybrałaś?

Jego ton głosu był bezczelny.

-To moja pierwsza wizyta i chciałabym..

-Mam Ci brawa bić?- mężczyzna uniósł brew. Spięłam się.- Najpierw wywiad zdrowotny i te inne posrane pytania bla, bla, bla.

-Taaa.- przeciągnęłam.

-Masz okres? Kiedy zaczęłaś krwawić? Ile mniej więcej dni trwa miesiączka? Bolesne? Obfite czy raczej skąpe?- znudzenie było słychać w jego głosie. Zaczęłam się denerwować.

-Gdy miałam 12 lat, miałam pierwszą miesiączkę. Zazwyczaj mam nieregularnie przez około 6 dni. Są bolesne i obfite..- przyznałam szczerze.

-Mhm, jesteś aktywna seksualnie?- zapytał, przenosząc spojrzenie na mnie. Tak jakby rzucał mi wyzwanie.

-Nie.

-Gdybyś nie była dziewicą, było by łatwiej.- prychnął.- A teraz zrobimy badanko przez pupę, chyba nie chcesz, żebym był tym pierwszym?

Od kiedy jesteśmy na "ty" do kurwy?

Nie odpowiedziałam, a w myślach rozważałam zmianę ginekologa. Pierdolony zbok.

W przeznaczonym miejscu mimo wątpliwości rozebrałam się od pasa w dół i usiadłam na specjalnym krześle. Ten jak gdyby nigdy nic usiadł w moim kroku na krzesełku i zagwizdał.

-Jedna z najładniejszych cipek, jakie widziałem.- przyznał. Wkurwiona do granic możliwości kopnęłam jego obrotowe krzesełko, żeby odjechał trochę dalej i naciągnęłam bluzę, by zakryć swoją kobiecość. Poszłam się z powrotem ubrać i wyszłam z gabinetu, krzycząc obelgi wobec tego pierdolonego doktorka.

Kobiety posyłały mi karcące spojrzenia, ale nie przejęłam się nimi i poszłam do rejestracji umówić się na wizytę z innym lekarzem, tym razem kobietą.

Pojechałam do dziadka, gdzie wypiłam kawę i zjadłam ciastko w towarzystwie Ally i Cornel'a. Nina wtedy spała, więc odesłałam nianię do domu.

-I jak tam w pracy, kochanie?- zapytał dziadek, uśmiechając się do mnie ciepło.

-Bardzo dobrze. Taylor mówi, że teraz zdobywam doświadczenie, które mogę wykorzystać na studiach i po.- oddałam mu uśmiech. Usłyszałam płacz Niny, więc pobiegłam do pokoju, w którym była.Wzięłam ją na ręce i zaczęłam ją po cichutku uspokajać.

-Co jest maluszku?- zapytałam ją. Miała czerwone policzki i przerażone oczy. Przytuliłam ją mocniej. Coś strasznego musiało się jej przyśnić.- Już dobrze.

-Co się stało?- zapytał dziadek, gdy z powrotem wróciłam do salonu.

-Nie wiem, chyba miała jakiś sen. Będziemy się już zbierać.- westchnęłam i zaczęłam ubierać dziewczynkę.- Kocham Cię, dziadku.

-Ja Ciebie też, skarbie. Cieszę się, że pogodziłaś się z myślą, że masz tatę.- znowu ten ciepły uśmiech.

Powiedziałam dziadkowi, że pogodziłam się z ojcem, ale nie powiedziałam mu, że byłam w areszcie. Gdyby się dowiedział, chyba zawału by dostał.

-Też się cieszę.- przyznałam. Pocałowałam dziadka w polik i zapakowałam Nins do auta. Pomachałam Ally i odjechałam w stronę domu.

***
-A więc jak tam wizyta u ginekologa?- zapytał Dylan, szczerząc się jak nienormalny. Przełknęłam jedzenie i odłożyłam pusty talerz do zlewu. On też jadł obiad, nie miał na sobie koszulki i rzucał mi co chwilę rozbawione spojrzenia, jakby bawiła go ta cała sytuacja.

-Skąd wiesz?

-Christian McAllister i ta jego gadatliwość.- udał, że myśli, ale nie mógł tego robić, bo był na to za głupi.

-Debil.- mruknęłam pod nosem, wyzywając blondyna w myślach obrażającymi określeniami.

-A tak na poważnie, to wszystko w porządku? Lekarka miła? I w ogóle...

-Mój lekarz okazał się pojebanym zboczeńcem, był bezczelny, zachowywał się jak niewychowany dzieciak i...- zawahałam się.

-I?- dopytywał, wsysając głośno powietrze.

-I skomentował moją... Tam na dole.- przygryzłam wargę, czując jak rumieniec zaczyna zdobić moją twarz.

-Czy on skomentował moją pusię?- syknął, mrużąc oczy. Jego mięśnie się spięły.

-Nie Twoją tylko moj..

-To, co jest moje, należy też do Ciebie, Dylan? Czy nie tak brzmiały Twoje słowa, kiedy się wprowadzałem do tego domu?

-No tak, ale..

-Tak mała, te rzeczy też się liczą, Rivs.- pokazał śnieżno-białe zęby i przystawił widelec do ust, co wyglądało.. kusząco.

-To nie fair.- prychnęłam. Ten wstał z krzesła i podszedł do blatu kuchennego, na którym siedziałam.

-Życie nigdy nie jest fair.- posłał mi uśmieszek, dotknął mojego uda, na którym miałam jedną rękę. Wziął ją i sunął nią wzdłuż swojego torsu, zatrzymując na swoim penisie gdy włożył moją dłoń w swoje dresy. O dziwo nie miał bokserek. Ścisnął swoją rękę, powodując zacieśnienie się moich palców na nim. Usłyszałam pomruk zadowolenia.- Ale jeśli tylko chcesz, to może należeć tylko dla Ciebie.

Gdy otrząsnęłam się z lekkiego szoku, spojrzałam w jego oczy. Były tak bardzo brązowe i piękne. Wyjęłam swoją rękę z jego spodni i zeskoczyłam z blatu, lekko odpychając go do tyłu.

Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że posunął się trochę za daleko? Może to był wstyd przed tym, że nigdy nie robiłam nic bardziej erotycznego. Albo po prostu się bałam tego, co mogło by się wydarzyć, gdybym nie wzięła tej ręki.

***

-Pewnego dnia była sobie zwykła, biedna dziewczyna.- zaczęłam, spoglądając kątem oka na córkę, która z wyczekiwaniem czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Gdyby tylko cokolwiek rozumiała..- Która była poniżej przeciętnego wyglądu. Nie miała przyjaciół, ani rodziny, chodź miała tylko czternaście lat. Pewnego dnia, gdy pewna zła pani chciała się jej pozbyć z jej jedynego domu, pewien pan stanął w obronie jej praw.

Pierwsza łza spłynęła po moim policzku.

-Przez kolejne trzy lata była już trochę silniejsza przez człowieka, którego do dzisiaj nazywa swoim dziadkiem. Dostała od niego pomoc, radosne chwile i miłość, której nigdy nie miała. Kilka miesięcy później, w czerwcu podsłuchiwała rozmowę opiekunek z domu szatana o miesięcznej księżniczce, Ninie White.

Kilka łez wydostało się z moich oczu. Nie ścierałam ich.

-Zakochała się w jej słodkim uśmiechu, blond kręconych włoskach i radosnych oczkach. Była zaczarowana tym, jak szybciutko dorastała. Potem dziewczyna poznała kilku chłopaków, którzy stali się jej przyjaciółmi. Poznała swojego wujka, ojca oraz kilka innych ważnych dla niej osób. Była szczęśliwa, gdy została mamą dla księżniczki i chciała dać jej całą swoją miłość oraz poświęcenie. I tak zrobiła.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.

-Dziewczyna czasami wciąż się gubi i nie wie, na czym stoi, ale zawsze stara się robić tak, żeby wszystko było dla niej jasne. Boi się, że kiedyś zapląta się w to wszystko tak, że nie będzie mogła się z tego wyplątać. Boi się, że ludzie, na których jej zależy, za niedługo odejdą i nie zostawią po sobie śladu, sprawiając, że ona będzie tą samotną dziewczyną, jak kiedyś.

-Ja nigdy Cię nie zostawię.- poczułam obejmujące mnie od tyłu ramiona. Znajomy zapach po raz kolejny dzisiaj trafił do moich nozdrzy, uwalniając tym samym dreszcze na moim ciele.

-Czemu kłamiesz?- odwróciłam się do Dylan'a. Z radością zauważyłam, że Nina zasnęła.

-Nie kłamię.- uśmiechnął się do mnie w przyjemny sposób i otarł moje łzy.- Być przy Tobie to zaszczyt, zwyczajna dziewczyno z bajki.

-Ciebie nie było w scenariuszu.- zażartowałam, chociaż to nawet nie było śmieszne.

-No, bo ja piszę swoją bajkę, a do Twojej wpadłem przypadkiem i zostanę w niej na zawsze.- obiął dłońmi moje policzki i cmoknął w czoło.

-Czujesz się reżyserem swojej bajki?

-Tylko w połowie.

-Dlaczego?

-Bo drugą połowę tworzysz Ty.- w tym momencie oboje strzeliliśmy faceplam'y.

-Od kiedy jesteś taki romantyczny?- zapytałam rozbawiona.

-Nie jestem. Ja tylko próbuję być romantyczny.- wytknął mi język.

***

Gdy leżałam w swoim łóżku, rozmyślając o mojej wymianie zdań z szatynem, dopiero wtedy zorientowałam się, że przez cały czas, gdy mówiliśmy "bajka" mieliśmy na myśli "życie".

💌💌💌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro