#23 -I pamiętaj, że we mnie masz wsparcie.
-Błagam, nie..- jęknęłam wyczerpana. Zakupy z tym człowiekiem to najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Chodził od sklepu do sklepu, oglądał i wymuszał ma mnie zgadzanie się.
-No, ale to jest tylko fotelik Dree! No i mała huśtawka hybrydowa do usypiania. No proszę, proszę, proszę.- prosił Dylan, patrząc na mnie tym swoim czekoladowym wzrokiem.
-No, ale ja już mam jeden fotelik.- powiedziałam, chcąc postawić na swoim. Teraz, gdy już poznałam jego dryw do zakupów, wiedziałam, że nigdy na nie z nim nie pójdę.
-Ale ja nie mam, a pamiętaj, że teraz mieszkamy razem i mamy dwa auta, wiec przyda się. No Dree, no zgódź się.- prosił dalej.
-Zgoda, ale to ostatni raz.- zgodziłam się w końcu. Dlaczego do jasnej cholery nie potrafiłam powiedzieć wyraźnego nie? Może to wszystko przez tę jego słodką buźkę, załatwię ją kiedyś.
-Jesteś najlepsza.- musnął ustami mój policzek, po czym pobiegł do kasy. Spojrzałam na dziewczynkę obok mnie, która z radością oglądała kolorowe pomieszczenie.- Już jestem, chodźmy teraz kupić coś do jedzenia.- powiedział zadowolony chłopak.
-A gdzie te zakupy?- zapytałam zirytowana. Tyle mnie prosił, a teraz je odstawił?
-Za dwie godziny będą w naszym domu, nie mamy tyle miejsca w samochodzie, żeby wziąć wszystko.- wyszczerzył się. Przewróciłam oczami i wzięłam dziewczynkę na ręce.- Wkurza mnie to, że musisz ją nosić.
-Mam wózek w domu, szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałam.- powiedziałam, wymijając go.
-Stój.- odwróciłam się do niego z chęcią mordu wypisaną na twarzy.- Daj mi ją, ona jest leciutka.
-Przecież idziemy do marketu, tam są wózki na zakupy z siedzeniami dla dzieci.
-No, ale to jest trzy piętra niżej.- przewrócił oczami. Dałam mu dziewczynkę.
***
-Zakupy z Tobą to zło.- powiedziałam, wychodząc z samochodu. Wzięłam małą do domu, a następnie wróciłam po kilka toreb zakupów.- Jedziesz gdzieś jeszcze?
-Nie, ale Chris przyjedzie pomóc mi wszystko poukładać, jak chcecie, to możecie dołączyć.- weszliśmy do domu.
-Dziwnie będę się czuła, gdy ty będziesz tutaj, znaczy tak z nami mieszkał.. Zawsze myślałam, że będziemy tylko we dwie.- powiedziałam szczerze.
-Pamiętaj, że faceci są jak dzieci. Nie umiem się doczekać pierwszej nocy z Tobą.- spojrzałam na niego ostrzegawczo, a ten puścił mi oczko.
-Nawet o tym nie myśl.
-No Dree, moje łóżko jest jeszcze nie poskładane.- zrobił słodką minkę.- Spaliśmy już ze sobą, wiesz, że nie chrapię, to o co Ci chodzi?
-No ale..- przerwał mi dzwonek do drzwi.- Idź otworzyć. Ja idę pobawić się z małą.
-Jesteś zbyt spięta, serio.- klepnął mnie w tyłek. Pisnęłam oburzona i rzuciłam w niego swoimi butami. Ten je ułożył równo w przedpokoju.
-Dupek.- warknęłam. Puściłam małej telewizor, a ta zaczęła go oglądać w swojej nowej, kołyszącej się huśtawce. W dodatku ta wydawała z siebie wibracje i piosenki dla dzieci.
-Cześć Dree.- usłyszałam głos Chris'a. Przytulił mnie na powitanie, po czym spojrzał na Ninę i kucnął przy niej.- Fajnie, że już jesteś w domu, mała.
-Aaa gaa gaaaa gaa.- gaworzyła dziewczynka. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Tak, ja Ciebie też bardzo lubię.- Chris wdał się w dyskusję z Niną. Ten udawał, że ją rozumie, mała prawie cały czas go uderzała zabawkami i dumała rzeczy zrozumiałe tylko dla niej.
-Chris, chodź już. Musisz mi pomóc.- rzucił Dylan, wchodząc do pomieszczenia. Przez chwilę przyglądał się parze i zrobił minę, jakby McAllister coś mu zrobił.
-Poczekaj Black, nie widzisz, że rozmawiam?
-Dużo tego.. Nie wyrobimy się do dwudziestek drugiej.
-Pomogę Ci.- wstałam z kanapy, wzięłam kilka worków i pobiegłam do jego pokoju. Był urządzony, ale nie miał łóżka i miałam wrażenie, że specjalnie nie chciał go poskładać.- Co mam robić?
-Ubrania są poukładane w walizkach, możesz je rozpakować i włożyć tylko do szafy.- powiedział, wskazując na cztery ogromne walizki. Podeszłam do ogromnej garderoby na całą ścianę, która pachniała nowością i zaczęłam układać w niej jego rzeczy.
-Masz więcej ubrań ode mnie.- powiedziałam szczerze.
-Lubię zakupy i nie myśl, że jestem gejem czy coś, sto procent hetero.
-Geje są fajni, o co Ci chodzi?- zapytałam z wyrzutem.
-Jestem tolerancyjny, tak jak ty lubisz gejów, ja tak samo lubię lesbijki.- oblizał usta.
-Nie mam nic do lesbijek. Mogę je tolerować, akceptować i w ogóle do czasu, aż nie zaczną się ocierać na moich oczach.- wzruszyłam ramionami.
-Kiedyś miałem sąsiadkę, trzy lata starszą ode mnie. Przyjaźniliśmy się i tak z dupy przyszedłem do niej wieczorem pooglądać filmy i zastałem ją w towarzystwie dwóch, prawie nagich lasek. Byłem w szoku, miałem wtedy trzynaście lat. Gdybyś widziała moją minę wtedy.- zaśmiał się nerwowo.
-Ja kiedyś przyłapałam Siller'a w kantorku z jedną laską z mojego pokoju. Miałam przypał za pyskowanie i musiałam sprzątać cały odcinek mieszkalny. Ale jakoś nie usiadło mi to na psychice.
-Gdybym miał Ci opowiadać o moich przygodach, trochę by zeszło, a nie jestem z tego dumny, dlatego Ci nie opowiem.- powiedział rozbawiony. No tak, jego życie było o dużo barwniejsze od mojego.
-Ludzie, ona spuściła bombę w pampers.- do pokoju wpadł Chris z dziewczynką na rękach.
-No to ją przebierz.- Dylan przewrócił oczami.
-Nie, ja to zrobię.- odłożyłam ubrania do szafki, ale szatyn mnie zatrzymał, łapiąc za biodra.
-Nie, ty mi pomagasz. Chris, przebierałeś już moją siostrę, idioto. Wiesz, jak to się robi.
-Powiedział znawca pieluch.- prychnął brunet, po czym wyszedł z pokoju.
-Pampersy są pod przewijakiem, chusteczki tak samo!- krzyknęłam za nim.- A ty mógłbyś już mnie puścić.
-Lubię Cię obmacywać.- rzucił ze śmiechem, ale mnie puścił.- Dużo Ci jeszcze zostało?
-Dwie walizki.- przyznałam.
-Okej, Tak w ogóle, to jestem głodny. Zamówimy pizzę?
-Jak chcesz, to mogę Ci mleczka zrobić, chcesz?- zapytałam, a ten się skrzywił.
-Nie wiem, jak dzieci to mogą pić..
-Oh, cicho.- wróciłam do swojej pracy.
***
-Uśpiłem ją, nakarmiłem, przebrałem w te różowe onesie i nastawiłem tą niańkę elektroniczną. Śpi, jak zabita.
-Jesteś najlepszym wujkiem na świecie.- przytuliłam go.
-No stary, dzięki za wszystko, ale jesteśmy już zmęczeni i chcemy iść spać. Widzimy się jutro w szkole.- pośpieszył go Dylan, krzywiąc się, jakby zjadł cytrynę.- Nara przyjacielu.
-Nie bądź nie miły.- upomniałam go. Ten przewrócił oczami i pobiegł na górę.- Głupek.
-Nie mów tak.- tym razem upomniał mnie przyjaciel.- I tak będę już spadał, bo mam jutro test z angielskiego. Trzymaj się, do jutra.
-Dobranoc.- pożegnałam się.
Łazienka na górze była zajęta przez szatyna, dlatego wzięłam swoje rzeczy do spania i poszłam na dół. Wykąpałam się, umyłam włosy, a następnie ubrałam się w koszulkę, figi i krótkie, materiałowe spodenki.
Górna łazienka się zwolniła, dlatego weszłam do środka, żeby wysuszyć włosy i od razu wylądowałam na ziemi.
-Zabiję go.- syknęłam cicho, zbierając się z kafelek. Wstałam na równe nogi, mopem przetarłam mokrą podłogę i wysuszyłam włosy.
Chłopak leżał na moim łóżku po prawej stronie. Nastawiłam budzik w telefonie i położyłam się obok niego, ten był do mnie plecami. Żadne z nas się nie odezwało, a po jakimś czasie usłyszałam jego miarowy oddech. Ja zasnęłam dopiero po trzeciej nad ranem, życząc mu w myślach słodkich snów.
***
Następnego dnia w pół przytomna wstałam, gdy usłyszałam po raz kolejny piszczenie budzika. Musiałam się dobrze postarać, żeby bezszelestnie wyjść z pokoju, podczas gdy Dylan jeszcze spał.
W kuchni zrobiłam dwie kawy i mleko dla małej, a sama poszłam umyć zęby i w miarę się ogarnąć. Niesforne włosy spięłam w roztrzepanego koka, a fioletowe cienie pod oczami przykryłam starannie makijażem.
Naszykowałam Ninie ubranka i przygotowałam jej rzeczy, które miałam jej zabrać. Gdy ta jeszcze spała, najdelikatniej jak umiałam przebrałam ją całą i dałam jej jeszcze spać.
-Dylan, wstawaj.- próbowałam go obudzić. Ten tylko mruknął coś i odwrócił się na drugą stronę. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam nim ruszać.
-Co?- przeciągnął się. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i zmarszczył brwi.
-Przypominam Ci, że muszę zawieźć Ninę do Cornel'a. Ty rób co chcesz, ale za godzinę mamy szkołę, więc lepiej, żebyś już wstał.
-Okej.- zamlaskał.- Dziękuje, że mnie obudziłaś. Zazwyczaj robiła to Rose.
-Cokolwiek.- zabrałam z szafy czarne spodnie i szarą bluzę. Z szafki zabrałam bieliznę i patrząc, jak chłopak opuszcza pokój, przebrałam się szybko.
Wzięłam Ninę na dół, posadziłam ją w bujaku Dylan'a i poszłam sprawdzić, czy jedzenie było już odpowiednie. Nakarmiłam ją, ubrałam jej kombinezon, buty oraz szalik i czapkę. Rzuciłam na siebie parkę i force, a Black zbiegał ze schodów, po drodze wkładając skarpetki. Na ramieniu miał przełożony plecak.
-Poczekacie na mnie? Pojedziemy razem.- to było retoryczne pytanie. Przewróciłam oczami i dopiłam swoją kawę. Ten też ją szybko wypił i wziął do ręki wcześniej przygotowane przeze mnie kanapki.- Potrzymaj.- podał mi jedzenie.- No możemy jechać.
Wziął swój plecak i małą na ręce, po czym poszedł do garażu. Ja zamknęłam cały dom i wzięłam swoją szkolną torbę. Wsiadłam do jego samochodu, gdy stanął nim obok mnie.
-Czyli jedziemy do Cornel'a?- zapytał. Przytaknęłam. Zamyślił się przez chwilę, jakby myślał, jak tam dojechać i włączył się do ruchu.- Spałaś w nocy?
-Tak, a co?- skłamałam.
-Wyglądasz, jakbyś przez tydzień nie spała.
-Zapamiętam, dziękuje.- odpyskowałam z przekąsem.
-Nie o to mi chodziło, chodzi o Twoje zdrowie. Wyglądasz na zmęczoną i czułem, jak w nocy cały czas się kręciłaś.
-Po prostu nie umiałam zasnąć.- dodałam na swoją obronę.
-Przeze mnie?- zapytał krótko.
-Nie.- ta odpowiedź była szczera. No może tylko w dwudziestu procentach nie.
-Nie znam Cię długo, ale zauważyłem to. Próbujesz zrobić wszystko sama, ale Ci to nie wychodzi. Nie myśl za dużo, nie jesteś w stanie kontrolować wszystkiego.
-Fajnie, że we mnie wierzysz.- prychnęłam.
-Wierzę w Ciebie, ale nie da się robić wszystkiego samemu.
-Cornel mówi to samo.- powiedziałam przygnębiona.
Chociaż wiedziałam, że miał rację. Oboje mieli. Próbowałam wszystko kontrolować, ale tak się nie dało. Byłam na to za słaba, nie potrafiłam wszystkiego kontrolować.
-I pamiętaj, że we mnie masz wsparcie.- dopowiedział cicho.
Pamiętam.- szepnęłam w myślach.
***
Przechodziłam w markecie na dział z przekąskami, kiedy wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę, by zobaczyć kto został tym nieszczęśnikiem i od razu cofnęłam się do tyłu.
-Śledzisz mnie?- zapytałam zirytowana. Najpierw wchodzi do mojego domu bez mojej wiedzy, a potem staje przede mną, żebym do niego dobiła.
-Możemy porozmawiać?- zapytał czarnowłosy, nerwowo rozglądając się po sklepie.
-Nie.- warknęłam, chcąc wyminąć mężczyznę. Ten jednak położył ręce na moich ramionach, by mnie zatrzymać. Wyglądał na zdesperowanego, a kilka siniaków na jego twarzy świadczyło tym, że chyba zaliczył kilka uderzeń.
-Gdybyś chciała jednak ze mną porozmawiać, znasz mój numer. Powiem Ci teraz tylko jedno.. Nie wiedziałem.- powiedział smutno, po czym odszedł w innym kierunku. Stałam w bezruchu przez kilka minut, aż w końcu się otrząsnęłam i dokończyłam zakupy.
Czy to w ogóle miało miejsce?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro