Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#20 -Dree to Twoja córka?

Na początku chciałabym dedykować ten rozdział DariaaSzweda !

Czekałam ze swoim prawnikiem przed salą sądową. Byłam kurewsko zdenerwowana, a pan Dominic zachował pełen profesjonalizm. Na klatce stała jeszcze Evans, Gilbert i Kendall. Wszystkie plotkowały na widok mojego prawnika i spoglądały w naszym kierunku.

Wczoraj kurator był w moim mieszkaniu i uznał, że bardzo dobrze się przygotowałam do macierzyństwa. Dlatego też nie mogli zarzucić mi braku warunków, tak samo jak i braku gotówki, ponieważ zaczęłam dorabiać poprzez komputerowe sprawdzanie mailów i umów z ważnej firmy rachunkowej.

Kokosów nie było, ale utrzymanie siebie, domu i dziecka było wykonalne, a na dodatek praca była w domu przy użyciu laptopa.

Weszliśmy wszyscy na salę, a sędzia zaczęła się przyglądać mi i mojemu prawnikowi, czego za bardzo nie rozumiałam. Ale w sumie, to przystojny facet, więc miała prawo się zapatrzeć.

-Myślałam, panie Rivero, że już dawno pan przestudiował pewną zasadę, która zaważyła na tej rozprawie. Koniec spotkania.- powiedziała stanowczo i dwa razy walnęła młotkiem w biurko, które całe się zatrzęsło.

-Słucham?- zapytał oburzony mężczyzna, podnosząc się z miejsca. Ja też nie miałam pojęcia, o co jej chodziło, dlatego nawiązałam kontakt wzrokowy z Cornel'em, który kręcił zszokowany głową.

-Zauważyłam pewne drobiazki w papierach, dlatego też rozprawa się nie odbędzie. Można się rozejść.- powiedziała stanowczym tonem sędzina i wyszła z sali.

Do oczu napłynęły mi łzy. Nie będę miała Niny? Wstałam, opuściłam sąd i biegłam. Przez rozmazany wzrok nie widziałam nic. Jakiś czas później znalazłam się w swoim domu, w swoim łóżku z misiem małej dziewczynki i płakałam jak dziecko.

Mój telefon dzwonił, ale jedyne, co z nim zrobiłam, to rzuciłam nim o ścianę, ale się nie wyłączył. Potem nie zwracałam na niego uwagi. Jak to możliwe? Dlaczego Nina nie może być moja? Moja mała, bezbronna Nina.

-Dree, wiem, że tu jesteś.- usłyszałam zachrypnięty głos dziadka z dołu. Skuliłam się bardziej i dalej moczyłam poduszkę.- Dree!

-Idź sobie, dziadku. Chcę być sama.

-Nie możesz być sama w tym momencie, skarbie.- mężczyzna przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciało, a on opiekuńczo głaskał moje ramię.

-Dlaczego nie mogę być mamą, dziadku? Dlaczego?- załkałam.- Ja zawsze muszę coś spieprzyć. To wszystko moja wina.

-Tutaj nie chodziło o Ciebie, spełniłaś wszystkie warunki adopcji, kochanie.- powiedział ciepłym głosem, co wcale mnie nie uspokoiło.

-To dlaczego?

-Po prostu.. Zaszły pewne komplikacje, przez które nie doszło do rozprawy.

-Jakie komplikacje znowu?

-Podejrzenia. Zauważyłaś, jak bardzo podobna jesteś do swojego prawnika?

-Do kogo?- otworzyłam szeroko oczy. Nie, nie, nie.. To był przypadek. Te rysy twarzy... Nie, to nie możliwe.- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że on może być...

-Tak.- powiedział stanowczo. Łzy znowu napłynęły mi do oczu.- On może być twoim ojcem, Dree.

-Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, ty i Nina jesteście moją jedyną rodziną. Nie chcę nikogo innego, dziadku.- zaszlochałam.

-Nie możesz się znowu zamykać w sobie, nie pozwolę Ci na to. Nic nie wiesz na temat tego faceta,

-Wiem tyle, że jest bratem Alex'a, przyjaźni się z ojcem Dylan'a i wyrywa laski do teraz.

-W takim razie musisz się czegoś o nim dowiedzieć. Wątpię, żeby zwierzał się młodszemu bratu w młodości. Tak więc została Ci jeszcze jedna opcja, jak nazywa się ojciec tego Dylan'a?- zaakcentował ostatnie słowo, na co przewróciłam oczami.

-Brian Black.- powiedziałam. Miałam przecież jego numer. Ale nie uważałam tego za dobry pomysł.

Dylan PoV:

Przez cały ranek ściskałem kciuki ciekawy, jak poszła Dree rozprawa. Przez kompletny przypadek dowiedziałem się, że rozprawę będzie prowadził przyjaciel mojego ojca, Dominic. Więc gdy wróciłem do domu, zdziwiłem się widząc jego samochód na podjeździe.

Zaparkowałem na swoim miejscu w garażu i ruszyłem w stronę domu. Przywitałem mamę i Darcy całusem w policzek, po czym poszedłem do salonu, gdzie siedziała cała "męska" trójka.

-Cześć wam.- rzuciłem radośnie. Lecz żaden z nich nie zareagował tak jak ja. Zmarszczyłem brwi i wziąłem papiery, które leżały na stole.- Nie udało się wam?!

-Nie było rozprawy.- Dominic podniósł głowę i na mnie spojrzał.

-Dlaczego?- złapałem się za głowę i ciężko opadłem na fotel. Ale Dree.. Ona będzie taka zawiedziona.

-Przez głupie przypuszczenia i takie same nazwiska w aktach! To zwykły przypadek, że ona ma takie samo nazwisko jak ja i jest podobna. Co ja gadam, ona nie jest do mnie podobna! Zauważyłbym to za pierwszym razem, ale nie zauważyłem!

-Zaraz.. Dree to Twoja córka?

-Nie! Nie nie nie i jeszcze raz nie! Ja nie mam dzieci!- zmrużył oczy, po czym złapał szklankę z bursztynowym alkoholem i przełknął jej zawartość, nawet się nie krzywiąc.

-A może masz i tego nie wiedziałeś, frajerze?- zapytał mój ojciec.- Pamiętam, jak szalałeś z tymi wszystkimi laskami. Może jednak jedna z nich zaszła w ciążę?

-Zawsze się zabezpieczam. Zawsze! A może mam brata bliźniaka, który wrobił mnie w bachora?

-Jedynym Twoim bratem jestem ja, dupku i nie waż się mówić tak o mojej przyjaciółce.- syknął na niego Alex.- Po za tym ona ma osiemnaście lat!

-No i co z tego?! Może mieć nawet piędziesiąt, nie obchodzi mnie to!

-Widzę że ty nadal nie pamiętasz, jak waliłeś się na prawo i na lewo, kiedy byliśmy w Londynie. Byłeś tam pod koniec marca, początek kwietnia z Brian'em, młodym i Aną! To równe dziewięć miesięcy!

-Nie pamiętam.

-A ja tak, bo miałem pieprzone dziesięć lat i dalej pamiętam, jak za Tobą tęskniłem.

-Ona nie jest moją córką, ona jest z domu dziecka, jest wpadką!- wrzasnął. Ona nie była wpadką, do cholery!

Ja już nie mogłem tego słuchać, przez co wstałem i przywaliłem mu w twarz. Kilka porządnych razy, a odciągał mnie Alex i ojciec. Spojrzałem po nich, po czym wyszedłem z domu i odjechałem z piskiem opon pod dom mojej przyjaciółki. Bo tak chyba mogłem ją nazwać.

Drzwi otworzył mi jakiś mężczyzna, którego nie znałem. Powiedział, że Dree jest w swoim pokoju i poszedł przed telewizor. Natychmiast pobiegłem tam, gdzie powiedział. Zapukałem w drzwi, a następnie otworzyłem je.

-Dzień dobry.- powiedziałem do dziadka Dree, który przytulał ją do siebie. Ja też chciałbym ją tak przytulać.

-Witam młodzieńcze.- odparł cicho starzec. I wtedy zauważyłem mocno opuchnięte oczy Dree i czerwone policzki. Mimo to, jej śpiąca twarz wydawała się taka niewinna i spokojna.

-Wiedział pan?- zapytałem. No bo skoro płakała, to pewnie też się dowiedziała.

-Nie wiedziałem. Ale widząc ją w takim stanie, miałem ochotę wygarnąć wszystko tej jebanej sędzinie. Nie skrzywdziła tylko Dree, ale i też Ninę.- rzucił ostro, ale gdy spojrzał na twarz dziewczyny, jego wyraz złagodniał.

-A to mogłaby być prawda? Że Dominic to ojciec Dree?

-Mogłaby. Od tego są testy na ojcostwo. Jestem emerytowanym prawnikiem, znam się. Dree nie ma w aktach wpisanych danych rodziców.

-Nie chcę żadnych testów. Nie było tego dupka przez tyle lat, to przez kolejne lata też go nie będzie. Koniec i kropka.- powiedziała cicho dziewczyna.- Poszukamy innego prawnika i wszystko będzie dobrze. Nina będzie ze mną, a ten frajer dalej będzie mógł cieszyć się swoim bezdzietnym, kawalerskim życiem. Nie obchodzi mnie on i w dupie mam wszystko, co mi powie, o ile cokolwiek powie. A teraz przepraszam panów, mam ochotę pierwszy raz w życiu się upić i zapomnieć. Do widzenia.

I wyszła. Spojrzałem na jej dziadka, który tylko pokręcił głową i skinął głową na rozbity telefon dziewczyny, który leżał na ziemi.

-Cała mała Dree.- rzuciłem, podnosząc go. Miał cały ekran zbity, a gdy nacisnąłem przycisk blokowania, wyświetliło się zdjęcie małej, które było ledwo widać przez rozbite szkło.- Chyba kupię jej telefon.

-Już to zrobiłem trzy miesiące temu, ale nie chciała o tym słyszeć. Teraz leży w szafie i się kisi.- dziadek westchnął.

-Zostawi tak to pan?

-Musi pobyć sama, taka już jest. Samotna. Nie dopuszcza do siebie osób, którym nie ufa. Tobie zaufała i mam nadzieję, że tego nie spierdolisz.- powiedział, po czym uśmiechnął się w ciepły, dziadczyny sposób. Zdziwiłem się na jego rodzaj słownictwa..

Potem nie było jej w domu, skoro chciała się upić, to pewnie wybrała jakiś klub. Najbliższy w tej okolicy był Cosmodizz. Jednak tam jej nie było, szukałem ją przez trzy, cztery godziny, aż w końcu miałem jechać z powrotem do jej domu, ale przez głowę przeszła mi pewna myśl. Wyciągnąłem swój telefon i wybrałem numer do przyjaciela.

-Stary, gdzie dokładnie widzieliście Dree, kiedy skopała wam gały?

Tutaj chciałabym zaprosić Was do czytania książek na profilu mojej koleżanki DariaaSzweda
❄ "Celem do szczęścia"
oraz 2 część;
❄ "Niespodziewana miłość"

Kolejny rozdział wieczorem. 🍎🍎 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro