Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Gdybyś we śnie kiedyś poczuła,

Że oczy moje nie patrzą na Ciebie

Z miłością, wiedz,

Żem żyć przestał.

                Wydarł kartkę ze szkicownika i wrzucił ją w płomienie, które z wdziękiem tańczyły w kominku, błyskając przy tym wesoło. Języki ognia szybko owinęły się wokół kartki pochłaniając ją całkowicie. Niklaus Mikaelson rozsiadł się wygodnie w starym fotelu i zanurzył wargi w whisky. Starał się oczyścić swój umysł z myśli o młodej wampirzycy jednak była dla niego niczym narkotyk, myśląc o niej odczuwał ból i euforię, z każdym dniem pragnął jej coraz bardziej. Marzył, by znów poczuć jej miękkie, pełne wargi na swoich, kochał ją, naprawdę ją kochał i ani trochę nie podobało mu się, że nawet nie próbowała uwierzyć. Dawała mu nadzieję jednak nie wierzyła. Ciekawiło go, czy w ogóle wiedziała o tym, że Elena jest wampirzycą, przyjaciółki już jej powiedziały?

-Nik za godzinę zaczyna się impreza u Caro, nie zamierzam się przez ciebie spóźnić.- Jego siostra jak zwykle weszła do pokoju bez pytania. Spojrzał na blondynkę lodowato, jakim prawem przeszkadzała mu w rozmyślaniu? Dopiero po chwili dotarły do niego jej słowa.

-Nikt nie każe ci na mnie czekać. Nie idę, jeśli się zjawie jej chłopak będzie niezbyt zadowolony- oznajmił ze spokojem.- Jeśli Lockwood wyjdzie z imprezy Caroline będzie zawiedziona.

-Z pewnością będzie bardziej zawiedziona jeśli się nie zjawisz- odpowiedziała mu z powagą i wyszła bezszelestnie z pokoju, zamknęła za sobą drzwi. Jego wargi wykrzywił ponury grymas, który jednak znikł szybciej niż się pojawił. Mężczyzna podniósł się z fotela i zniknął w łazience gdzie wziął zimny prysznic. Czy to możliwe, że Caroline będzie zadowolona jeśli się zjawi? Nieco w to wątpił tym bardziej, że jego obecność może odstraszyć przyjaciół blondynki. Zaśmiał się krótko, niby od kiedy on się przejmuje czymś takim? Opuścił łazienkę i ubrał jeansy w zamyśleniu przeglądając wiszące w szafie koszule. Po chwili znalazł tą, której szukał i wyciągnął grafitową ubierając ją szybko. Odpiął dwa górne guziki i uczesał blond włosy targając je lewą dłonią. Spojrzał na zegarek, a jego wargi ułożyły się w nieco kpiący, lecz łobuzerski uśmiech, chciał się jej podobać i miał nadzieję, że jego wygląd pomoże osiągnąć zamierzony efekt. Wiedział, że ją kusi i pociąga pragnął jednak by oddała mu serce. Zdjął z biurka dwa prezenty; jeden, ten mniejszy, zapakowany był w bladozielony papier ozdobny z czerwonymi wzorami kwiatowymi, drugi natomiast, znacznie większy był pudełkiem z biżuterią ukrytym w fioletowym opakowaniu. Caroline nie lubiła prezentów od niego doszedł jednak do wniosku, że tego mu nie odmówi, nie po tym jak z wielkim zachwytem opowiadała mu o srebrnym wisiorku, w kształcie węża, którego oczy były prawdziwymi diamentami. Wypatrzyła go kilka dni przed wyjazdem z Seulu, na jednej z wystaw sklepowych, gdy była na zakupach wraz z Rebekah i przez cały ten czas wisiorek był głównym tematem ich rozmów. Drugi prezent był z kolei dla pani szeryf, matki Caroline, Elizabeth Forbes. Nic wielkiego, mała, kryształowa zawieszka do kluczy, która, zaczarowana przez najpotężniejszych koreańskich czarowników, chroniła przed niebezpieczeństwem i pomagała unikać kul. Spojrzał znów na mały zegar, wykonany ze starego drewna, wiele, wiele lat temu, który wisiał nad kominkiem i ze spokojem opuścił swój pokój. Po drodze ubrał czarną skórzaną kurtkę i oparł się o parapet wyglądając przez okno, czekał na siostrę. Dziewczyna pojawiła się przy nim po kwadransie i trąciła go lekko w ramię. Odwrócił się do niej i omiótł ją wzrokiem uśmiechając się pod nosem. Ubrana była w czarne rurki oraz czarno-czerwoną bluzkę na ramiączka, którą na urodziny kupiła jej Forbes. Do stroju dopasowała baleriny, a zakręcone włosy spięła w wysoką kitkę tym samym odsłaniając długą szyję, na której migotał srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie książki, w środku było zdjęcie dziewczyny z Caroline i Kol' em.

-Pięknie wyglądasz, niezwykle naturalnie, Rebekah- stwierdził. Swymi słowami nawiązał także do tego, że jej jedynym makijażem były oczy podkreślone czarną kredką i usta pomalowane bladoróżowym błyszczykiem, który pachniał konwalią, z resztą jak ona cała.

-Wiem- odpowiedziała śmiejąc się cicho, ubrała czarną kurtkę i wkładając okulary ruszyła z bratem do wyjścia.

_____

Matura ustna zdana na 95% więc zgodnie z obietnicą nowy rozdział ♥

Zapraszam na prolog mojej autorskiej książki- "Chce być kimś".

Pozdrawiam, Dango.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro